Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 24 lipca 2011

Rozdział 4

         Miesiąc później drużyna Kushiny otrzymała pierwszą wspólną misję. Mieli wspomóc drużynę Minato Namikaze w przetransportowaniu Lorda Feudalnego kraju Żelaza do jego ojczyzny. Na granicy zaczynało robić się niebezpiecznie, dlatego Hokage zdecydował się na zaangażowanie drugiej drużyny. Z tego co dowiedziała się Kushina, drużyna Minato wyruszyła dzień szybciej.
- Powinniśmy ich dogonić najpóźniej jutro w południe - przekalkulował Miku - To nie jest takie trudne zadanie, jak na sam początek dla naszej nowej drużyny. To co ruszamy? - zapytał się reszty
- Hai! - odkrzyknęli Jou oraz Kushina
        Od razu przebiegli przez bramę wioski i pobiegli przed siebie. Tymczasowym kapitanem drużyny został Miku. Później gdy dołączą do drużyny Minato, dowódcą stanie się lider pierwszej drużyny. Był to pierwszy raz, kiedy Kushina wychodzi poza terytorium swojego nowego domu. Odkąd tu zamieszkała, nie zrobiła tego ani razu. Martwiła ją sytuacja na granicy. Nie chciała po raz kolejny przeżywać ataku obcych na wioskę. Nie chciała również ponownie czuć tego bólu utraty bliskich. Przy spieszyła, znajdując się tym samym obok Miku.
- Co się dzieje? - zapytał niepewnie
- Martwię się o sytuację na granicy - wyznała - Może przyspieszymy? Wtedy szybciej dogonimy drużynę Minato. Wiem, że on jest geniuszem, ale od nas także zależy bezpieczeństwo Lorda.
- Rozumiem ciebie Kushina - powiedział spokojnie Kimuri - Ale nie zapominaj o czujności. Jak będziemy gnać przed siebie, możemy ją stracić. A tym samym wróg będzie miał szanse na wykończenie naszej trójki. Zastanów się najpierw co jest bardziej opłacalne.
- Hai - wyszeptała Czerwonowłosna i wycofała się.
         Rzeczywiście Miku miał racje. Musieli uważać. Kiedy zaczęło się zmierzchać, zatrzymali się i rozbili obóz. Jou za proponował, że pójdzie sprawdzić teren. Kushina wraz z Kimuri zaczęli rozpalać ognisko oraz rozkładać śpiwory. Po godzinie Nu nadal nie wrócił. Zaczęli się o niego niepokoić. Ustalili plan poszukiwań, a następnie się rozdzielili. Kushina przeskakiwała z drzewa na drzewo bacznie obserwując otoczenie. Jest! - krzyknęła w myślach. Znalazła go. Leżał nieprzytomny na ziemi. Wykonała podział cienia, który nauczyła się od jednego z uczniów Minato. Wysłała swoją kopie do Jou. Kiedy zbliżył się do chłopaka, ugodziły go kunaie. Od razu rozwiał się w dymie. Utworzyła pieczęć i przywołała łasicę.
- Powiadom Miku, że mamy problem - powiedziała do zwierzaka - Postaram się jakoś wydostać stamtąd Jou. Ale niech się lepiej pospieszy.
         Łasiczka pokiwała tylko głową. I szybko pobiegła przed siebie. No to do dzieła - powiedziała cicho i ruszyła do ataku.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
        Przebiegł właśnie przez polanę. Nigdzie go nie było. Miał nadzieję, że Kushinie poszło lepiej. Jeśli nie znajdą go w przeciągu kilkunastu minut, mrok ograniczy im możliwość poszukiwania. Wbiegł między drzewa, a przed nim ni sąd ni zowąd pojawiła się łasica Kushiny.
- Co się dzieje Han? - zapytał się zwierzaka - Znalazła go?
- Tak - wyszczebiotała łasiczka - Dodatkowo odkryła, że była to pułapka. Kazała przekazać żebyś się pośpieszył. Wydaje mi się, że przystąpiła do akcji i może mieć problemy...
- Dobra nie mamy czasu - zawołał Miku - Prowadź.
        Łasica zwinne się odwróciła i ruszyła przed siebie. Nie czekając na nic, pobiegł za nią. Miał nadzieję, że Kushina jeszcze nie wykonała żadnego ruchu. Biegli tak z dziesięć minut. Nagle Han zatrzymała się. Przystanął za nią i ukrył się za pniem drzewa.
- Tam - wyszeptał zwierzak
       Rzeczywiście na dole dostrzegł Kushinę. Ciężko oddychała ale była cała. Związywała właśnie kogoś sznurem i przyczepiała do niego, pieczęć wykonaną specjalnie przez nią. Rozejrzał się dookoła. Nie wyglądało to na pułapkę. Zwinnie zeskoczył z drzewa i wylądował przy dziewczynie.
- Myślałam, że Han dotrze do ciebie szybciej - powiedziała dostrzegając przyjaciela
- Jak zwykle poradziłaś sobie świetnie - zauważył chłopak
- Ale za to straciłam dużo czasu i energii - stwierdziła - Przypilnuj go. Później go przesłuchamy. A póki co zajmę się Jou. Mam nadzieję, że nic się jemu poważnego nie stało.
        Wstała i podeszła do nieprzytomnego kolegi. Uklęknęła koło niego. Przyłożyła ucho do klatki piersiowej. Wyczuła tętno. Ale było jakieś dziwne. Możliwe że zastosowali na nim genjutsu. Położyła ręce na mostku chłopakowi i zaczęła leczenie. Miku bacznie ją obserwował. Jak na dziewczynę, posiadała zdumiewającą ilość chakry. Jako kolega cieszył się z tego, ale za nic w świecie nie chciały z nią walczyć. Była tak nieobliczalna i zaskakująca swoimi dziwnymi pomysłami, że na pewno by przegrał.
- Miku-chan mówię przecież do ciebie - powiedziała gniewnie
- Zamyśliłem się - wyznał - Co takiego mówiłaś?
- Mówiłam, że masz zabrać tego związanego durnia do naszego obozu - powtórzyła Kushina - Ja natomiast wezmę Jou- chan.
-  Dasz radę? - zapytał niepewnie - Zużyłaś dużo Chakry.
- On nie jest taki ciężki - zauważyła dziewczyna - Bez problemu sobie poradzę. Jak coś to przyślę do ciebie Han.
- Dobrze - zgodził się Kimuri i podszedł do nieprzytomnego więźnia.
        Jednym ruchem podniósł go z ziemi i przełożył sobie przez ramię. Miał szczęście, że agresor był taki chudy i niewiele ważył. Ostatni raz spojrzał się na Kushinę. Uśmiechnęła się do niego szeroko. Widział, że zmęczenie ogarnia ją coraz bardziej. Ale nie miał odwagi się jej sprzeciwić. Odwrócił się i pobiegł przed siebie.
        Nareszcie - powiedziała w duchu dziewczyna. Na szczęście niczego nie zauważył. Chwilę odczekała, a następnie usiadła na ziemi i podwinęła swoją koszulkę. Pod żebrami po lewej stronie znalazła to czego szukała. Rana wyglądała na poważną. Milimetrami minęła punkt witalny. Dodatkowo czuła, że dwa żebra są złamane. Zaczęła podleczać zranione miejsce. Nie mogła pozwolić żeby odwołali jej pierwszą misję już na samym początku. Wyjęła z torby bandaż i owinęła nim mocno ranę. To powinno na razie wystarczyć. Wstała na nogi i przełożyła rękę Jou przez swoją szyję. Skacząc z drzewa na drzewo, czuła tępy ból w żebrach. Musiała wytrzymać. Przecież nazywała się Uzumaki, a ojciec wpajał jej od dziecka, że ich ród nigdy się nie poddaje. Nawet jak wiadomo że przegrana stoi po ich stronie. Do obozu dotarła po dwudziestu minutach.
- Nareszcie! - zawołał Miku - Już zaczynałem się martwić.
Czerwonowłosa - Tylko ostrożnie.
       Wedle wskazówek, ułożyli Nu na posłaniu. Dziewczyna jeszcze raz spróbowała bardziej podleczyć kolegę. Po chwili skończyła. Już więcej nie mogła dla niego zrobić.
- Wezwałeś ANBU? - zapytała
- Tak - odrzekł - Rozważałem też rezygnacje z misji ze względu na Jou oraz twój.
- Nawet tak nie żartuj! - krzyknęła oburzona dziewczyna - Nic mi nie jest. A Jou niedługo się obudzi.
- Jesteś pewna? - zapytał się Kimuri
- Pewnie - wyznała z pełną świadomością - Jou-chan jest trochę poobijany i oboje do jutra dojdziemy do formy.
- No dobrze - zgodził się chłopak - Na razie będziemy kontynuować misje. Wyruszamy z samego rana, jak tylko Jou się obudzi.
        Kushina odetchnęła z ulgą. Pół godziny później pojawili się przy nich dwóch członków ANBU. Przekazali im podejrzanego. Po chwili zniknęli. Kushina poszła nazbierać drzewo na opał. Musiała zachować ostrożność. W pobliżu wyczuwała wroga. Wiedziała, że ją obserwuje. Ale czemu nie atakuje? Od razu zdała raport.
- Miku jesteśmy obserwowani - powiedziała cicho
- Wiem - odrzekł chłopak
- I co z tym robimy? - zapytała
- Czekamy - wyjaśnił - Idź się położyć. Musisz z regenerować siły. Ja zostanę na czatach.
- Myślę, że powinniśmy ustawić pułapki - stwierdziła
- Zajmę się tym - obiecał - Połóż się - polecił - Jak będzie coś się działo, to cię obudzę.
         Kushina niechętnie się zgodziła. Powoli ułożyła się na swoim posłaniu i okryła się kocem. Obudziły ją dopiero brutalne promienie słońca. Kiedy wstała, Jou już nie spał.
- Jak się czujesz? - zapytała od razu
- Świetnie - odrzekł z uśmiechem - Potrafisz postawić człowieka na nogi.
- Nic takiego nie zrobiłam - powiedziała Kushina - Ale dziękuje. Gdzie Miku?
- Poszedł rozejrzeć się trochę - wyznał - Jak wróci, od razu ruszamy.
- Dobra - zgodziła się Czerwonowłosa - To zaraz wracam. Muszę się przebrać.
          Dziewczyna wstała i odeszła spory kawałek od obozu. Skryła się za drzewami, tak żeby nikt jej nie widział. Ściągnęła z siebie koszulkę i obejrzała zranione miejsce. Dziś wyglądało o wiele lepiej. Podleczyła je jeszcze trochę. Jednak żebra stanowiły większy problem. Na razie usztywniła je. Po chwili wróciła do obozu. Koledzy zaczęli się już pakować.
- On jeszcze tutaj jest - zauważyła Kushina wyczuwając intruza
- Tak - odrzekł Miku - Zajmę się nim w czasie drogi.
          Czerwonowłosa wiedziała, że będzie to zrobione dobrze. Kimuri był genialny w pułapkach. Tak więc zaczęła się pakować. Pięć minut później ruszyli w drogę. Chłopak od razu przystąpił do akcji, a chwilę później intruz został schwytany. ANBU ponownie zjawiło się, żeby zabrać pojmanego do wioski. Żebra bolały Kushinę coraz bardziej. Starała się to zamaskować lecz balansując po drzewach było to wręcz niedozniesienia.
- Kushina dobrze się czujesz? - zapytał się w końcu Jou
- Pewnie - skłamała - Czemu pytasz?
- Jesteś strasznie blada - zauważył
- To pewnie przez te moje czerwone włosy - podsunęła dziewczyna - A teraz zajmij się drogą. Nie chce żebyś zderzył się z jakimś drzewem.
- Zaraz powinniśmy być na miejscu - odezwał się Miku
         Przygotowali się do wyjścia z lasu. Na pograniczu drzew dostrzegli grupkę, która poruszała się wolno. Kushina dostrzegła blond czuprynę. Na pewno był to Minato. Chyba się ich spodziewał, ponieważ zatrzymał swoją drużynę.
- Myślałem, że będziecie z samego rana - odezwał się od razu Namikaze - Ale dobrze, że chociaż dotarliście.
- Jesteś arogancki - warknęła Czerwonowłosa
- Uspokój się Kushina - poprosił Miku - Mieliśmy małe problemy z dotarciem.
- Coś poważnego? - zapytał się i spojrzał przenikliwie na Kushine - Zresztą nieważne. Od teraz to ja przejmuje dowodzenie. Proszę jedynie o wykonywanie moich poleceń. A teraz ruszajmy.
- Phi - prychnęła Kushina i minęła Minato
       Ruszyli w drogę. Uzumaki starała się robić swoje oraz trzymała się daleko od Namikaze. Zawsze ją denerwował. To jego bezczelne zachowanie. Ale z drugiej strony nie chciała zrobić złej opinii o Konohagarkure przy Lordzie Feudalnym. Często rozmawiała z Rin i pokazała jej kilka medycznych sztuczek. Dziewczynka była zawchycona. Kiedy zaczęło się ściemniać, rozbili obóz. Pierwszy na warcie miał stanąć Jou. Chodź Kushina upierała się żeby to ona była pierwsza.
- Ciągle nie wyglądasz dobrze - wyszeptał chłopak jej do ucha - Wyglądasz strasznie.
         Uzumaki burknęła tylko coś pod nosem i odeszła z naburmuszoną miną. Poszła zobaczyć czy Lord czegoś nie potrzebuje. Następnie udała się po wodę. Napełniając baniaki wodą, usłyszała szelest w krzakach. Od razu wyjęła shurikeny z torby i rzuciła nimi w krzaki. Wyskoczył  z nich przestraszony biały zając.
- Dziwne - mruknęła - W tych okolicach była nie powinno być śnieżnych królików. Może jednak są.
        Odwróciła się żeby zabrać wodę i wtedy poczuła silne uderzenie w klatkę piersiową. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Dokładnie czuła zderzenie z pniem drzewa. Syknęła z bólu. Czuła jak rana pod żebrami się otwiera. Po chwili uniósł ją do góry silny podmuch wiatru. Złapała się szybko jakieś gałęzi. Jak tylko wiatr ustał, przywołała łasicę.
- Han wezwij pomoc - powiedziała szybko do zwierzaka
- Dobrze się czujesz? - zapytała się ze strachem łasica
- Tak - warknęła - Pośpiesz się.
         Han zamerdała tylko ogonkiem i już jej nie było. No to teraz oto jej kolej - pomyślała i wykonała atak. Dokładnie wiedziała, gdzie znajduje się przeciwnik. Rzuciła kilka shurikenów w stronę kryjówki wroga. Napastnik przeskoczył w inne miejsce. Dziewczyna wyjęła zwój z pieczęcią, w którym umieściła duże ilości różnorakiej broni. Wyskoczyła do góry i rozwinęła zwój. Następnie zaczęła nim obracać wokół własnej osi. Zauważyła, jak przeciwnik zaczyna ich unikać. Teraz miała przewagę. Wypuściła zwój i utworzyła pieczęć "Suiton". Przed nią pojawił się wodny smok. Już miała go użyć, gdy poczuła, jak coś drasnęło ją w lewy bok a następnie poczuła silne uderzenie w kark. Ostatkiem świadomości dostrzegła, jak traci równowagę i zmierza ku zderzeniu z ziemią...