Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 stycznia 2012

Rozdział 13

             Wraz z Rin pozbierały drobne gałązki i rozpaliły ognisko. Następnie zbadała puls kolegi. Miał go bardzo przyspieszony. Napadały go również duszności i drgawki. Zmrok zapadał niemiłosiernie szybko. Minato zjawił się krótko po zmroku
.- Idziemy - powiedział przerzucając Miku przez ramię - Musimy się pospieszyć.
             Kushina wstała i pozbierała rzeczy. Rin zagasiła ognisko. I ruszyły za Minato. Zbiegli ze zbocza góry i wbiegli między drzewa. Biegli między nimi przez jakiś czas. Po pół godzinie zatrzymali się przy grocie. Weszli do niej bez słowa. W środku siedzieli już Kakashi oraz Obito.
- Sprawdziliśmy teren dookoła - powiedział szybko Hatake - Jest czysto.
- Dobrze - rzekł Minato - Trzeba rozpalić ognisko i przynieść zimną wodę.
- Już to robimy - odrzekł Obito zrywając się z miejsca
           Rin pomogła kolegom. Namikaze powoli położył Miku na ziemi i ukląkł przy nim. Kushina zrobiła to samo. Szybko go okryła i przysłuchała się biciu jego serca. Chyba czuł się coraz gorzej, bo cerę miał śniadą. Minato lekko dotknął jej dłoń, dodając otuchy. Uśmiechnęła się.
- Na prawdę nie możesz sobie odpuścić co? - zapytała cicho
- Co mam zrobić skoro cię kocham? - zapytał poważnie
- Nie ułatwiasz mi niczego - przyznała patrząc mu prosto w oczy
- Przyniosłam wodę - krzyknęła Rin
- Cicho - upomniał ją Namikaze
- Aj przepraszam - powiedziała szybko dziewczynka
- Daj ją tutaj - powiedziała Kushina
         Dziewczynka postawiła ją przy Czerwonowłosej. Uzumaki zamoczyła w niej ręcznik i ułożyła go na czole przyjaciela. Tylko tyle na razie mogła zrobić. Co kilka minut zmieniała okład. Lecz gorączka nie zmalała ani trochę. Zaczynała czuć wyrzuty sumienia. Gdyby wtedy zabrała coś ze sobą cieplejszego, to nie doszło by do tego. Czuwała przy nim aż do rana.
- Połóż się choć na chwilę - poprosił Minato
- Nie mogę - odrzekła - Nie zostawię go teraz.
- Nie bądź uparta - powiedział patrząc na nią
- Raz nie byłam - wyszeptała przez łzy - I zobacz do czego to doprowadziło? Nie jestem w stanie nawet mu pomóc. Nic nie mogę zrobić.
          Rozpłakała się na dobre. Czemu ostatnio stała się taka słaba? Dlaczego nie potrafiła poskromić swoich uczuć? Musiała przyznać. Nie radziła sobie samej z tym. Minato wziął i ją przytulił. Delikatnie gładził ją po plecach. Wiele to dla niej znaczyło. Zaczynała czuć, że może na nim polecać i na pewno jej nie zostawi. Lekko ją odciągnął od siebie i pocałował w czoło. Zrobiła wielkie oczy.
- Wszystko będzie dobrze - pocieszył ją - Pomogę tobie we wszystkim.
- Dziękuję - wychlipała mocniej się do niego przytulając - Dziękuję.
          Sama nie wiedziała jak, ale mimowolnie zasnęła. Obudziła się, gdy już świtało. Szybko zerwała z siebie koc i zbliżyła się do Miku. Spał spokojnie. Gorączka nawet spadła. Odetchnęła z ulgą. Zmieniła mu okład.
- Wstałaś już Kushina-chan - powiedziała Rin wchodząc do jaskini
- Przed chwilą - odrzekła - Gdzie są wszyscy?
- Robią obchód - wyznała - Minato-sensei kazał tobie przynieść coś do jedzenia.
- Dziękuję - powiedziała biorąc tackę do ręki
          Połowę odłożyła na później, gdyby Miku się ocknął. Mógłby wtedy być głodny. Resztę sama zjadła. Następnie wraz z Rin zaczęła przygotowywać wywar z ziół. Nie zabrała ich dużo. I teraz pluła sobie za to w twarz. A na tych terenach nie wiedziała gdzie mogłaby je znaleźć. Musiały poradzić sobie z tym asortymentem co mają. Co jakiś czas zaglądał do nich Minato i sprawdzał czy coś się zmieniło. Czerwonowłosa musiała przyznać, że jego troska sprawia jej przyjemność. Czyżby zaczynała odwzajemniać jego uczucia? Dopiero nazajutrz rano Miku odzyskał przytomność.
- Co tu robię? - zapytał cicho chłopak
- Rozchorowałeś się - wyszeptała Kushina - Czujesz się lepiej?
- Tak - odrzekł - Ile byłem nieprzytomny?
- Dwa dni - powiedziała po chwili namysłu
- Musimy wyruszać - wyznał wstając
- Jesteś jeszcze słaby - wyjaśniła dziewczyna - Możemy jeszcze jeden dzień zostać żebyś mógł odpocząć.
- Nie - odrzekł ostro - Musimy dotrzeć do Krainy Wiśni jak najszybciej. Gdzie jest Minato?
- Na dworze - wyznała
           Miku wstał i założył na siebie bluzę. Następnie wyszedł z jaskini. Uzumaki wyszła za nim. Minato stał kilka metrów dalej. Gdy tylko ich zobaczył, podszedł do nich. Uścisnął dłoń Miku i uśmiechnął się szeroko do Kushiny. Dziewczyna odwróciła wzrok. Kimuri bacznie się im przyglądał.
- Widzę, że czujesz się już lepiej - zauważył Namikaze
- Rzeczywiście - przyznał - Chciałem abyśmy jeszcze dzisiaj wyruszyli w dalszą drogę.
- Kushina będzie to możliwe? - zapytał Minato patrząc na nią
- Skoro Miku mówi, że da radę to nie widzę przeszkód - odrzekła
- Świetnie - ucieszył się Namikaze - W takim razie wyruszamy za godzinę.
           Kimuri chwycił Kushine za nadgarstek i pociągnął ją do jaskini. Dziewczyna nie opierała się. 
- Co się dzieje? - zapytała się Czerwonowłosa
- Może ty mi powiesz? - zapytał bacznie ją obserwując
- Ej nie patrz tak na mnie - po prosiła - Nie wiem o co chodzi.
- Nie wiesz? - zapytał Miku - A może Minato będzie wiedział?
- Nie wiem - odrzekła - Idź się go zapytać.
- Będzie wiedział, że go kochasz? - zapytał
- Co proszę? - spytała dziewczyna
- To co słyszałaś - powiedział chłopak
- Nie nie kocham go - wyznała
- I tak ci nie wierzę -stwierdził - Podstępna lisica - dodał pokazując jej język
            Uzumaki puściła to mimo uszu. Kłótnie teraz nie miały sensu. A wtedy jedynie przyznała by się do tego. A to nie było prawdą. Zaczęła zbierać rzeczy z ziemi i wkładać je do torby. Zdążyła zaparzyć jeszcze wywar dla przyjaciela. Może to mu powróci rozsądek do głowy. Wypił go bez gadania. Po upływie godziny, byli już gotowi do drogi. Wyruszyli od razu. Co jakiś czas robili postoje. Starała się unikać Minato. Nie chciała aby Miku cokolwiek podejrzewał albo co gorsza tworzył różnego rodzaju scenariusze. Do wyznaczonego celu dotarli po dwóch dniach. Od razu skierowali się do biura przywódcy wioski.
- Czekałem na was - powiedział od razu - Jestem Murin Hinoru i jestem Lordem tej wioski. Szczerze to sądziłem, że przybędziecie trochę szybciej.
- Drobne przeszkody nas zatrzymały - wyznał Minato
- Rozumiem - rzekł - A więc to ty jesteś Jinjuriki Kyuubi'ego - dodał patrząc z zaciekawieniem na Kushinę
- Tak - odrzekła
- A więc pokażę tobie salę treningową - zaczął wyjaśniać mężczyzna -W niej poprzedni Jinjuriki próbowali poskromić swoje bestie. Muszę przyznać, że na kilkunastu śmiałków jeszcze nikomu się nie udało tego dokonać. Ale warto próbować. Czyż nie?
            Czerwonowłosa zrobiła wielkie oczy. Czy on chciał na niej eksperymentować? Niepewnie spojrzała się na Minato. Ten nawet nie drgnął. A może wiedział o tym? Nie to nie możliwe. Przecież powiedział, że ją kocha. Więc nie przyprowadziłby jej na śmierć. A może to była tylko przykrywka?
- Nie zgadzam się na to - odezwała się pewniej - Nie zgadzam! - szybko wyszła z gabinetu
- Ja z nią porozmawiam - obiecał Minato
- Dobrze - zgodził się przywódca Krainy Wiśni - Mam nadzieję, że jesteś wystarczająco przekonujący. 
             Dał znak drużynie i wyszli z pomieszczenia. Kushinę znaleźli dość szybko. Stała przed budynkiem. Spojrzała się na nich z wyrzutem.
- Wiedzieliście o tym? - zapytała
- Tak - zgodził się Miku - To dla ciebie szansa na zyskanie mocy Kyuubi'ego.
- Nie chce jego mocy! - krzyknęła
- Zostawcie nas samych - polecił Minato - Wracajcie do hotelu.
              Cała czwórka odwróciła się i odeszła. Namikaze podszedł bliżej do dziewczyny.
- Nie zbliżaj się - warknęła
- Oj przestań - poprosił chłopak - O co się złościsz?
- Pytasz się o co? - zapytała z sarkazmem - A o to że nie powiedziałeś mi po co tutaj na prawdę idziemy. Oszukałeś mnie. A ja ci do cholery ufałam. Rozumiesz to?
- Nadal możesz mi ufać - zauważył
- Jak? - zapytała - Chcesz pozwolić mi umrzeć?
- Nic takiego się nie stanie - obiecał
- A skąd masz taką pewność? - zapytała się - A co jeśli coś pójdzie nie tak?
- Wiem, że dasz radę to zrobić - wyznał - Wierzę w to. I tak jak obiecałem, zawsze będę przy tobie. Bez względu na to co się wydarzy.
- Nie obiecuj takich rzeczy - powiedziała ze złością - I tak nie potrafisz ich dochować. Nawet nie wiesz jak się przez to zawiodłam na tobie.
              Odwróciła się na pięcie i udała się w stronę hotelu. Minato poszedł za nią. Drużyna właśnie przygotowywała się do obiadu. Uzumaki natomiast poszła do pokoju i się w nim zamknęła. Przez to wszystko odechciało się jej nawet jeść. Rin próbowała ją nakłonić aby poszła z nimi ale zdecydowanie odmówiła. Usiadła nad zwojami i zaczęła nad nimi pracować. Szło jej to dość mozolnie. Cały czas myślała o Kyuubim. A co jeśli kiedyś straci nad sobą panowanie i tym samym wypuści lisa? Usłyszała ciche pukanie i do środka wszedł Miku.
- Chciałem z tobą porozmawiać - wyznał
- Chyba wiem o czym - odrzekła - Powiedz Minato, że zrobię to.
- Na prawdę? - zapytał Miku
- Tak - powiedziała smutno się uśmiechając - Nie chce bać się tego, że zrobię wam krzywdę, gdy stracę kontrolę nad sobą i wypuszczę lisa. I właśnie dlatego spróbuję go okiełznać.
- Nie musisz tego robić - wyjaśnił
-Wiem - przyznała - Ale chce. Załatwimy to jutro.
               Kimuri również próbował wyciągnąć ją z pokoju lecz i jemu odmówiła. Tłumaczyła się tym, że musi jeszcze coś zrobić. Kiedy wyszedł, ogarnęła ją ochota na spacer. Nie chciała jednak aby ktokolwiek z nią szedł. Zostawiła na biurku mały świstek z informacją dokąd się wybiera. Potem otworzyła cicho okno i stanęła na parapecie. Miękko zeskoczyła na ziemię. Ulice były już puste. A powietrze pachniało świeżością. Musiała przyznać, że było to malutkie i spokojne miejsce. Nagle poczuła mocne szarpnięcie i wyczuła przyciśnięty do gardła kunai. Zaczęła się szamotać, próbując odciągnąć rękę, która go trzymała.
- Nie szarp się bo zrobisz sobie krzywdę - wyszeptał jej napastnik do ucha
- Minato! - krzyknęła rozpoznając głos - Puść mnie słyszysz? Co ty wyprawiasz?
- Czemu wymykasz się z hotelu? - zapytał się opuszczając kunai'a niżej oraz odwracając ją do siebie – Zamierzasz uciec?
- Nie – zaprzeczyła – Chciałam tylko się przejść.
- Nie możesz wychodzić sama – upomniał ją – A co jeśli ktoś by na ciebie napadł? Zapomniałaś jaka jest nasza misja?
- Chyba wasza – zauważyła – Zostałam tu sprowadzona bez wypowiadania się na ten temat.
- Nie rozumiesz, że to dla twojego dobra? - zapytał Minato – Nie musisz się na nic zgadzać. To ma być twoja decyzja.
- Powiedziałam Miku, że robię to dla was – wyznała – Jutro postąpię zgodnie ze wskazówkami Hinoru-sama.
- Jeszcze możesz zmienić zdanie – powiedział chłopak
- Podjęłam, już decyzję i nie zmienię jej – odrzekła – Wracajmy. Mamy przed sobą ciężki dzień.
- Dobrze – zgodził się
           Ruszyli we dwoje nie odzywając się do siebie ani słowem. Kushina wyczuła, że coś go gryzie. Bała się jednak o to zapytać. W ciszy dotarli do hotelu. Wchodząc po schodach, Minato ją zatrzymał.
- Co? - zapytała
- Proszę obiecaj, że zrobisz wszystko aby jutro nie umrzeć – wyszeptał
- Wiesz, że to nie jest ode mnie zależne – zauważyła
- Kushina – skrzywił się w grymasie – Zrób wszystko abyś przeżyła. Nie przeżyję, jeśli coś ci się stanie.
- Nie mów takich rzeczy – poprosiła – Zrobię wszystko co w mojej mocy ale nie wywieraj na mnie takiej presji.
          Spojrzał na nią z czułością. Lekko dotknął jej policzka. Poczuła dreszczyk, który przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Wpatrzyła się w jego błękitne oczy i wręcz w nich zatonęła. Jego ręka zeszła niżej na podbródek, który uniósł wyżej. Przymknęła powieki. Przyciągnął ją bliżej siebie i pocałował ją najpierw w czoło, potem w czubek nosa i zakończył na ustach. Musiała przyznać, że podobało jej się to. Objęła go rękoma wokół szyi. Nagle drzwi od ich pokoju otworzyły się. Zaskoczeni odskoczyli od siebie niczym poparzeni. W drzwiach stała Rin.
- Och – wyszeptała – Nie chciałam przeszkodzić.
- Nic się nie stało – powiedział Minato – Wracaj do środka. Już idziemy.
- Dobrze – dziewczynka szybko zamknęła za sobą drzwi
- I masz ci babo placek – zaśmiała się Kushina
- Wytłumaczę jej to – obiecał
- Boisz się, że inni dowiedzą się? - zapytała lekko zażenowana
- Po co mają gadać – odrzekł – Im mniej wiedzą tym lepiej.
-To następnym razem zastanów się co robisz, skoro to dla ciebie wstyd – warknęła
           Zdenerwowana zaczęła wchodzić po schodach. A jednak to typowy facet. Namikaze zaczął ją przepraszać i w końcu chwycił ją za nadgarstek. Odruchowo odwróciła się i uderzyła go pięścią prosto w nos.
-Nie dotykaj mnie nigdy więcej! - krzyknęła – Trzymaj łapska przy sobie!
           Zostawiła go za sobą. Nie interesowało ją to. Zasłużył sobie na to. Wchodząc do środka trzasnęła mocno drzwiami. Wszyscy na nią spojrzeli z zaciekawieniem. Minęła ich i weszła do sypialni, którą miała dzielić z Rin. Z wściekłością uderzyła w ścianę. W pięści usłyszała tylko gruchnięcie kości. Syknęła z bólu. Powoli nią poruszała. Nie uszkodziła jej. Podeszła do miski z wodą i umyła twarz. Następnie położyła się do łóżka. Była wykończona a jutro przed nią jeszcze gorszy dzień. Długo nie mogła zasnąć i przewracała się z boku na bok. W końcu kiedy Rin również przyszła się położyć, przestała się wiercić aby nie zwracać na siebie jej uwagi. Leżała bez ruchu i w końcu zasnęła. Ale nie mogła tego nazwać snem. To były raczej koszmary z przeszłości. Wszystko powróciło. Zniszczenie wioski i śmierć rodziców. Śmierć Jou. Wyrwała się z tych sennych dopiero nad ranem. Wstała z łóżka i obmyła zaspaną twarz. Potem usiadła nad swoimi zwojami. Chciała je skończyć jeszcze przed wyjściem do Lorda. Może jak nie uda jej się przeżyć to komuś pomogą. Rin wstała kilka godzin później.
- Co robisz Kushina-chan? - zapytała od razu
- Kończę właśnie zwoje - wyznała - Te przydadzą się tobie - wskazała dwa - A te tutaj reszcie drużyny. Jakby mi się nie udało zapanować nad Kyuubim to macie je wziąć.
- Proszę nie mów tak - poprosiła - Nawet Minato-sensei tym się denerwuje. Proszę się nie poddawaj.
- Wiesz dobrze, że nie jest to zależne całkowicie ode mnie - powiedziała - Ale nie martw się. Zrobię wszystko co w mojej mocy.
- On cię kocha - wypaliła nagle dziewczynka
- Ale kto? - zapytała Kushina
- Minato-sensei - odrzekła - Nie chce aby ludzie mieli o tobie złe zdanie. Bo wiesz, wiele dziewczyn w Konoha stara się zwrócić na niego swoją uwagę. A odkąd u niego zamieszkałaś stały się niespokojne i rozpowiadają na twój temat różne plotki.
- Nie rozmawiajmy o tym - powiedziała z powagą Uzumaki - Nie chce wiedzieć nic na temat twojego mistrza. Idę na śniadanie. Chodź.
            Rin nic więcej już nie powiedziała. Wyszła posłusznie za Kushiną. W kuchni nikogo jeszcze nie było. Dziewczyny zaczęły przygotowywać śniadanie. Czerwonowłosa wpadła na pomysł sporządzenia Ramenu. Tak bardzo kochała tą potrawę. Rozstawiły na stole sześć misek. Po całym domu rozniosły się zapachy gotowanego rosołu. Rin postawiła na stole resztę rzeczy potrzebnych do tej potrawy. Z pokoju chłopców zaczęły wydobywać się szelesty i w końcu cała czwórka wyszła ze środka. 
- Jak tu ładnie pachnie - pochwalił Obito - Co gotujecie?
- Ramen - odrzekła Rin - Za chwilę będzie gotowy.
- To moje ulubione danie - wyznał Minato
            Kushina skrzywiła się. Wlała rosół do wazy, którą znalazła w szafce i postawiła ją na stole. Wszyscy już siedzieli. Po kolei nalewali sobie wywar. Zajadali ze smakiem. Po śniadaniu przygotowali się do wyjścia. Lord Feudalny na nich czekał.
- Wiedziałem, że przyjdziesz - powiedział z uśmiechem - Nikt nie potrafi oprzeć się zyskania takiej mocy.
- Nie robię tego ze względu na moc Kyuubi'ego - odrzekła ze złością - Ale ze względu na moich przyjaciół.
- Na jedno wychodzi - zauważył mężczyzna - A więc chodźmy.
            Hinoru wstał zza biurka i wyszedł z biura. Poszli za nim. Wyszli z wioski. Zagłębili się w lesie. Drzewa rosły w nim dość blisko siebie, przez co słońce do nich nie docierało. Po chwili dotarli do jaskini. Lord kazał wejść tylko Kushinie.
- Nie - zaprzeczyła - Chcę aby ktoś wszedł tam ze mną. Miku?
- No dobrze - zgodził się mężczyzna - Reszta niech pilnuje wejścia. Nie chce aby ktokolwiek nam przeszkadzał.
            Kimuri podszedł do Kushiny i razem weszli do środka. Było tam ciemno. Lecz na środku dostrzeli małe światełko. Podeszli bliżej. Była to tafla wodna oświetlona promieniami słońca, wpadającymi z sufitu.
- Musisz usiąść na tej wodzie - powiedział Hinoru - Pomoże ona tobie wydobyć moc Kyuubi'ego. Najpierw musisz wejść w swoją duszę, a następnie zerwiesz pieczęć i ją otworzysz. Musisz wyrwać całą chakre z niego. Pamiętaj aby nie pozwolić mu na zawładnięcie twoim ciałem, wolą i siłą.
- Rozumiem - wyszeptała Kushina
            Usiadła na tafli wody, zamknęła oczy i weszła w głąb siebie. Przed nią pojawiła się klatka z zamkniętym lisem. Kyuubi spojrzał na nią z nienawiścią. Postąpiła zgodnie z zaleceniami Lorda. Podeszła do klatki i zerwała pieczęć oraz otworzyła klatę. Lis skorzystał z pierwszej lepszej okazji i wyrwał się z więzienia. Próbował zaatakować Kushinę. Ta z kolei wykonała pieczęć i przed nią pojawił się wodny smok, który ruszył na lisa. Demon rozwalił go jednym uderzeniem.
- Więc i ty przyszłaś po moją moc - wyryczał Kyuubi
- Przepraszam cię - wyszeptała - Ale na prawdę nie potrzebuję twojej chakry. Chcę jedynie mieć pewność, że nie będziesz próbował wyjść ze mnie.
- Nawet na to nie licz - wychrypiał
            Zaatakował od razu. Kushina wykonała pieczęć wiru. Jednak zamiast wodnego wiru z jej ciała wydobyły się łańcuchy, które oplotły Lisa. Kyuubi zaczął się szamotać lecz na nic to się zdało. Czerwonowłosa natomiast upadała na kolana i zaczęła głośno oddychać. To była jej szansa. Chwyciła chakre lisa i spróbowała ją wyciągnąć. Szło to jej dość opornie. Demon nie dawał za wygraną. Siłowali się kto pierwszy wyciągnie chakre przeciwnika .
- Nie pozwolę tobie wygrać! - krzyknęła - Obiecałam przecież to Minato! A on we mnie wierzy!
            Przymocowała mocniej łańcuchy i spróbowała jeszcze raz wyciągnąć do końca moc lisa. Była już wykończona. I albo teraz to zakończy albo zginie.
- Kocham cię - usłyszała w uszach - Proszę nie umieraj.
            Obejrzała się za siebie. Nikogo tam nie było. A była pewna, że słyszała Minato. Pociągnęła jeszcze mocnej. Już prawie go miała. Szarpnęła ostatni raz i chakra lisa wyszła z jego ciała. Szybko zamknęła pieczęć na swoi brzuchu. Nad Kyuubim pojawiły się kraty, które go zamknęły.
- Kushina! - zawarczał - Nie daruję tego tobie.
- Proszę nie złość się na mnie - poprosiła szybko oddychając - Nie chce aby moim przyjaciołom stała się krzywda. Ciebie też nie chce krzywdzić. Proszę wybacz mi. Jeszcze kiedyś się spotkamy...
            Otworzyła oczy. Przed nią klęczał Miku. Miał zatroskaną minę. Uśmiechnęła się szeroko. Lord stał dalej w jaskini. Wyczuła jeszcze jedną osobę. Rozejrzała się dookoła. Przy wejściu stał Minato.
- Udało się- wychrypiała
- Nawet nie wiesz, jak nas przestraszyłaś - wyznał Miku - Cała pokryłaś się powłoką lisa.
            Nagle od strony wejścia usłyszała huk i ściana zawaliła się. Kushina zrobiła wielkie oczy i spojrzała na przyjaciela. Przecież przed chwilą stał tam Minato. Szybko zerwała się z miejsca.
- Minato! - krzyczała na całe gardło - Minato!
            Podbiegła do gruzowiska i zaczęła odgarniać głazy. Poczuła silne szarpnięcie do tyłu. Miku odciągnął ją od zapadliska. Zaczęła się szarpać.
- I teraz mam własnego Jinjuriki - wychrypiał Lord - Wystarczy, że usunę jeszcze twojego przyjaciela. Reszcie powiem, że nie udało się tobie zapanować nad Kyuubim i musiałem cię zabić. Ale zanim zginęłaś zamordowałaś swoich przyjaciół. Czyż to nie jest dobry plan.
- Nie pozwolę tobie jej tknąć - odrzekł Miku zasłaniając przyjaciółkę
              Lord utworzył pieczęć błyskawicy, która uderzyła Kimuri. Chłopak upadł na ziemię i zaczął się wić. Kushina poszła mu na ratunek. Utworzyła tornado, które miało rozwiać pioruny. Tak też się stało. Od strony wejścia usłyszeli hałas i głazy tam zalegające zleciały w dół. Do środka wpadł Kakashi z Obito.
- Zajmijcie się nim - poleciła
             Usłuchali jej rozkazu. Natomiast ona podbiegła do Miku. Został lekko poparzony. Oparzenia wyleczy mu później. Teraz najważniejszy był Minato. Szybko znalazła się przy głazach i zaczęła je odgarniać. Nie mogła go znaleźć. Zaczęła płakać. Przecież go nie straci. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że go kocha. Od drugiej strony zapadliska pomagała jej Rin.
- Minato słyszysz mnie? - krzyczała
             W jednym miejscu lekko poruszyły się. Poszła tam od razu. Sturlała z góry wielki głaz. Pod nim dostrzegła kawałek ubrania.
- Rin tutaj jest - zawołała
            W ekspresowym tempie odgarniała kamienie na bok. Obito szybko znalazł się przy niej i pomógł jej. We dwoje ostrożnie wyciągnęli Minato i położyli na ziemi. Czerowonowłosa przyłożyła ucho do piersi.
- Dzięki Bogu - wychlipała - Żyjesz.
            Dokładnie sprawdziła czy nie jest ranny. Te mniejsze rany wyleczyła od razu. Natomiast tą jedną większą tylko zatamowała. Lorda pilnował Kakashi. Miku siedział obok nich.
- I co teraz robimy? - zapytała się Rin
- Czekamy aż Minato się obudzi - odrzekła - To on musi zdecydować co dalej. Na razie przenieśmy go pod tą ścianę i rozpalmy ognisko. A ty jak się czujesz? - zapytała się Miku
- Już dobrze - odrzekł - Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy - powiedziała - Przecież jesteśmy w jednej drużynie.
- Nigdy jeszcze nie widziałem ciebie tak wystraszonej - wyznał chłopak
- O ciebie też bym się bała jakbyś był na jego miejscu - wyjaśniła Kushina
- Ale nie miałabyś takiego panicznego wyrazu twarzy - powiedział - Musisz przyznać, że zależy tobie na nim.
- Tak przyznaję - zgodziła się - Ale jemu za to nie zależy. I już skończmy ten durny temat - dodała ze złością - Chodź opatrzę twoje rany.
            Usiadł posłusznie koło nieprzytomnego Minato. Nie chciał narażać się na złość koleżanki bo mógłby z tego nie wyjść cało. Kushina przyłożyła swoje dłonie do ranach zadanych przez Lorda. Postępowała ostrożnie. Nie chciała zadać koledze dodatkowego bólu. Rany zadane przez pioruny były cięższe do wyleczenia niż normalne. Cieszyła się, że tylko tak to się skończyło. Kiedy skończyła sprawdziła stan Minato. Lekko pochyliła się na jego piersią. Wszystko wyglądało w porządku. Tylko czemu się nie budził? Głośno westchnęła. Wstała i podeszła do chłopców z drużyny Namikaze, którzy pilnowali Hinoru.
- Jesteście cali? - zapytała zapobiegawczo
- Pewnie Kushina-chan - odrzekł Obito - Przecież nie jesteśmy aż takimi mięczakami.
- I co teraz robimy? - zapytał się Kakashi - Nie możemy tu siedzieć w nieskończoność. W końcu ktoś w wiosce zauważy, że nie ma ich przywódcy.
- Musimy czekać - wyznała - To Minato jest kapitanem a nie my. Jak odzyska przytomność to zadecyduje co dalej. 
- To może niech zastąpi go Miku-san? - zaproponował Uchiha
- Dobrze - zgodziła się - Porozmawiam z nim.
- I tak zostaniesz moim Jinjuriki - wtrącił się Lord - Konoha odda mi ciebie na tacy, jeśli będzie im zależało na uniknięciu wojny. Nie ma to jak ugodowy Hokage...
              Kushina podeszła do niego bliżej i z całej siły przyłożyła z pięści. Następnie złapała go za koszulę i podniosła do góry, przyciskając jednocześnie do ściany.
- Jak śmiesz padalcu - warknęła - Takich jak ty powinni od razu wieszać.
              Już chciała mu przyłożyć drugi raz, gdy jej dłoń zatrzymał Kakashi. Pokręcił przecząco głową. Dziewczyna ze złości zagryzła wargi i od razu puściła Lorda, który spadł z głośnym hukiem. Furknęła jeszcze coś pod nosem i wyszła z jaskini. Musiała trochę odetchnąć. Na zewnątrz zaczynało się już ściemniać. Jutro rano odkryją, że nie ma ich przywódcy. Musieli zacząć działać. Czemu to wszystko się aż tak komplikuje? Podeszła bliżej wioski. Nie wyczuwała żadnego zagrożenia. Odwróciła się i już wracała, kiedy usłyszała nawoływania od strony jaskini. Pędem wpadała do środka. Rozejrzała się i stanęła jak wryta. Minato odzyskał przytomność i próbował właśnie wstać. Pod powiekami wezbrały się jej łzy. Podbiegła do niego i mocno go przytuliła.
- Tak się bałam - wyszeptała - Wszyscy się baliśmy.
- Ale nikt nie przytula go tak jak ty - zaśmiał się Miku a Kushina zmierzyła go wściekłym spojrzeniem
- Cieszę się, że tego dokonałaś - powiedział słabo Minato
- Teraz mamy większy problem - wyznał Kimuri - Co robimy z Lordem?
- Jeśli go puścimy będziemy mieć wojnę bo pragnie Kyuubi'ego - zadrżała Kushina - Ale jeśli zabierzemy go ze sobą również będzie wojna, bo będą myśleć, że go porwaliśmy. I co tu zrobić?
- Wydaje mi się, że Kraj Wiśni jest za mały aby tego dokonać - zauważył Namikaze - Pewnie nie ma wielu sojuszników. Puścimy go i od razu wracajmy do Konohagarkure. Tak będzie najlepiej.
- Nie możemy dopuścić do wojny! - wręcz krzyknęła Uzumaki
- A co mamy oddać ciebie w jego łapska? - zapytał ze złością Minato - Nie pozwolę na to rozumiesz?
- Co ty w ogóle wiesz o wojnie - odrzekła ze łzami - Nie wyobrażasz sobie jakie to piekło.
               Wycierając łzy, wybiegła z jaskini. Nie potrafiła znieść myśli, że chcą tak łatwo doprowadzić do wojny. Wojny, która zabiera ze sobą dosłownie wszystko. Usiadła pod drzewem i płakała ile sił. Lecz nawet on nie pomógł jej. Po jakimś czasie usiadł koło niej Minato. Nie odezwała się do niego ani słowem.
- Kushina - wyszeptał
- Lepiej nawet się nie odzywaj - upomniała go - Bo możesz nie dożyć jutra.
- Zrobiłabyś to? - zapytał się
- Czy bym cię zabiła? - zapytała - Tak. Odezwij się jeszcze chociaż jednym słowem.
- Chodziło mi o to czy byś się poświęciła dla Konohy - wyjaśnił
- Jeśli to miałoby uratować was od katastrofy to tak - wyznała - Nie zniosłabym po raz drugi utraty bliskich mi osób.
- To zrozum - po prosił - Też nie zniósłbym utraty ciebie. I oddałbym wszystko tylko po to aby ciebie nie stracić.
- Jak wrócimy do Konohy, zatopisz się w nurt swoich fanek - odrzekła - Na pewno nie jednej byś to powiedział.
- Nie bądź taka niesprawiedliwa - żachnął się Minato - Tylko ciebie kocham.
- Nie - zaprzeczyła - To koniec, nawet jeśli nie było początku. Nie rozmawiajmy już nigdy więcej na ten temat.
               Wstała i odeszła od niego. Mimo że próbował ją zatrzymać, nie dała się przekonać. Wróciła do jaskini i usiadła przy ognisku. Nikt nie odważył się do niej odezwać. Nie spała całą noc. Rano uwolnili Lorda i wrócili do Konohy. Droga odbyła się bez przeszkód. Do wioski dotarli w krótszym czasie. Od razu stawili się w biurze Hokage.
- Mieliście nie wracać dopóki sytuacja się nie uspokoi - zauważył Sarutobi
- Okazało się, że Lord Hinoru zdradził nas - wyznał Minato - Pragnął zdobyć moc Kyuubi'ego. Nie obyło się nawet bez walki.
- Ale przecież Kushina nie potrafi kontrolować Kyuubi'ego - odrzekł Hokage
- Już umie - wyjaśnił Namikaze - Nauczyła się tego w Kraju Wiśni.
- Na prawdę? - zafascynował się Sarutobi - Jesteś w stanie wykorzystać moc Kyuubi'ego?
- Tak - zgodziła się Kushina - Ale będę jej używać tylko gdy zajdzie taka konieczność przy obronie wioski. Nie będę pokazywać jego mocy na pokaz. I wolałabym aby zostało to tajemnicą.
- Rozumiem, rozumiem - zgodził się staruszek - Tak bardzo się cieszę.
- Możemy już iść? - zapytał Minato
- Oczywiście - odrzekł - Jak będzie coś się działo, to was wezwę.
           Cała drużyna ukłoniła się i wyszła z biura. Na zewnątrz pożegnali się i każdy ruszył w swoją stronę. Kushina udała się w stronę cmentarza. Chciała porozmawiać z Jou o misji. Jeszcze ani razu nie była u niego na grobie. Obawiała się tego spotkania. Szła wolnym krokiem. Na cmentarzu nikogo nie było. Tylko kilkoro dzieci porządkowało groby. Sprzątały wypalone znicze, układało świeże kwiaty. Aż miło zrobiło się jej na sercu, że jest ktoś taki, kto zadba o bliskich kiedy i oni odejdą. Kiedy mijała dzieci, te się jej nisko kłaniały. Odkłaniała się im również. Po chwili była już przy grobie Jou. Uklęknęła i patrzyła na niego. Na płycie miał wyryte imię z nazwisko oraz kiedy zmarł i urodził się. Nie mogła uwierzyć, że miał tylko dwadzieścia dwa lata. Wydawało się jej, że był starszy od niej o co najmniej cztery lata. Żachnęła się w duchu. Umarł i tak za szybko.
- Tak mi ciebie brakuje - wyszeptała - A ty po prostu mnie zostawiłeś. A ja nie mam innego wyjścia, jak pozwolić tobie na to. Żegnaj Jou. Mój przyjacielu.
            Otarła spływającą z policzka łzę i się odwróciła. Stanęła jak wryta. Za nią sterczał Minato. Patrzał na nią smutnymi oczami. Spuściła głowę i przeszła obok niego. Czemu zawsze musi go spotykać w takich momentach. Mijając go, chwycił ją za nadgarstek. Zatrzymała się od razu.
- Minato - wyszeptała hamując łzy - Puść mnie.
- Nie mogę - odrzekł - Chce zabrać ciebie do domu. Idziemy?
- Eh -wymamrotała - To nie jest mój dom. A teraz zostaw mnie.
             Wyrwała rękę i odeszła bez słowa. Ten dom nigdy nie będzie należał do niej. Wyszła z cmentarza i udała się nad rzekę. Jeszcze nigdy na niej nie była. Droga zajęła jej chwilę. Nad brzegiem pluskały się dzieci. Usiadła pod pobliskim drzewem. Pogoda była wyśmienita. Słońce powoli zbliżało się do zachodu. Za jakiś czas wszystko to miało się zmienić. Nad nimi wisiała zapowiedź wojny. I to nieuniknionej.

Rozdział 12

- Proszę nie - skrzywiła się - Powiedz, że żartujesz.
- Nie - zaprzeczył Minato - Nie żartuje.
           Kushina wyrwała się z jego objęć i wybiegła z płaczem z mieszkania. Biegła przed siebie. Byle tylko nie musieć znosić spojrzenia tych błękitnych oczu, który pokazywały tyle uczucia. Pokręciła głową mocno. Chciała się w jakiś sposób pozbyć tych myśli. Ostatecznie zahaczyła o krawężnik i wyrżnęła się. Wstając na kolana, dostrzegła zbliżający się powóz, który sunął prosto na nią. Nie wiedziała co ma robić. Zasłoniła więc twarz rękoma. Była pewna, że powóz nie zdąży uniknąć zderzenia z nią. Jednak zamiast uderzenia, poczuła silne szarpnięcie do tyłu. Było ono na tyle silne aby wyciągnąć ją spod kopyt koni. Przeturlała się na plecy i przyglądała się oszołomiona niebu.
- Kushina nic ci nie jest?
          Poznała ten głos od razu. Był to Kakashi. Uklęknął koło niej i bacznie się jej przyglądał. Powoli wstała. Otrzepała się i już chciała odejść, gdy ją zatrzymał.
- Nie widziałaś powozu? - zapytał się niepewnie
- Nie zauważyłam go - przyznała - Przepraszam za kłopot. Muszę już iść.
- Dokąd się wybierasz? - zapytał patrząc jej w oczy - Płakałaś?
- Nie - skłamała szybko - Wiesz mam coś pilnego do załatwienia.
- Poczekaj - zatrzymał ją - Właściwie to ciebie szukałem. Hokage cię wzywa.
- Dobrze zaraz przyjdę - obiecała
- Mam cię przyprowadzić teraz.
         Nie miała wyjścia. Zaczęła iść za chłopakiem. Zanim weszli do gabinetu, musieli chwilę poczekać. W środku znajdował się ponoć jakiś ważny gość, który wychodząc dokładnie przyjrzał się Kushinie.
- Możecie wejść - usłyszeli głos z biura
          Dziewczyna odwróciła głos od mężczyzny i weszła do środka. Kakashi cicho zamknął drzwi za nimi. Sarutobi wskazał im miejsca aby mogli usiąść.
- Wolę postać Hokage-sama - odrzekła Czerwonowłosa
- Dobrze w takim razie przejdźmy do rzeczy - zaproponował staruszek - Właśnie skończyliśmy przesłuchania tego jeńca, którego złapaliście.
- I co? - zapytała dziewczyna
- Kushina-chan on posiada sporo informacji na twój temat -wyznał Sarutobi - Należy on do grupy, która próbuje cię schwytać.
- Co proszę? - zapytała zdezorientowana dziewczyna - Chcą mnie schwytać? Ale dlaczego?
- Oni nie tyle chcą ciebie - wtrącił się Kakashi - Ale to co masz w środku.
- I co teraz? - zapytała Kushina - Nie mogę tu zostać i narażać na niebezpieczeństwo niewinnych ludzi.
- Spokojnie - poprosił Hokage - Już wszystko ustaliłem. Ale musisz się na niego zgodzić bez żadnych protestów.
- Zrobię wszystko - odrzekła kłaniając się nisko
- Ukryjemy ciebie w Kraju Wiśni - zaczął Sarutobi - Wyruszysz z drużyną Minato w nocy. Weźmiecie również Miku-kun. Ale nie wolno tobie nic nikomu mówić. W wiosce puścimy plotkę, że uciekłaś.
- Hai - odrzekła trzymając ciągle spuszczoną głowę
- Idź i spakuj się - powiedział - A to daj Minato.
         Kushina podziękowała. Wzięła karteczkę i wyszła z biura. Od razu udała się do domu. Minato nie było w mieszkaniu. Odetchnęła z ulgą. Przykleiła karteczkę od Hokagę na drzwiach od jego pokoju. Następnie poszła do swojego i wyciągnęła niewielką torbę. Wpakowała do niej tyle broni ile miała oraz kilka najpotrzebniejszych ubrań. Dołożyła również zwoje. W chwilach przerwy będzie nad nimi pracować. Może się jej przydadzą. Ten mały bagaż powinien jej wystarczyć. Postawiła torbę koło drzwi. Po jakimś czasie usłyszała trzaśnięcie drzwiami wejściowymi. Spojrzała na zegarek. Było już po dwudziestej. Powoli wyjrzała z pokoju. Minato właśnie czytał wiadomość od Hokage.
- O której wyruszamy? - zapytała cicho
- Kushina - wyszeptał - Nie mogłem ciebie nigdzie znaleźć.
- Byłam u Hokage - wyznała - Więc?
- O drugiej w nocy - wyjaśnił - Jesteś gotowa?
- Tak - odrzekła - Zdążę się jeszcze przespać. Ty zrób to samo.
- Zanim wyruszymy chciałbym z tobą jeszcze porozmawiać - powiedział powili
- Jeśli chcesz mi wyjaśnić jakie masz uczucia to trochę bez sensu - wyszeptała bez emocji - W tej chwili jestem częścią twojej misji. Więc bardzo proszę nie utrudniaj tego nam. Ktoś bardzo mądry kiedyś mi powiedział, że wyruszając na misję trzeba wyzbyć się emocji. Nie rozumiałam tego. Aż do teraz.
- Ale Kushina - zaczął chłopak
- Minato proszę cię - powiedziała patrząc mu w oczy - Porozmawiamy o tym po powrocie do Konohy.
            Odwróciła się na pięcie i wróciła do swojego pokoju. Nie zniosła by dłużej wzroku tych błękitnych oczu, które pokazywały cierpienie. Niech go szlag - zaklęła w duchu. Nie przywiąże się do nikogo więcej. Dochowa tej obietnicy. Położyła się na łóżku i zgasiła nocną lampkę. Wpatrywała się w niebo, dopóki nie zasnęła. Obudziło ją dopiero lekkie szturchanie. Leniwie otworzyła oczy. Nad jej łóżkiem stał Miku.
- Co ty tutaj robisz? - zapytała niepewnie
- Już czas Kushina - powiedział cicho - Wstawaj. Wyruszamy za chwilę.
            Dziewczyna zerwała się z łóżka i nie zwracając uwagi na kolegę, ściągnęła koszulkę. W szafie poszukała czystą, czarną koszulkę. Na dnie szafy znalazła również czarne getry. Ubrała je pośpiesznie. Koszulka sięgała jej do ud. Po bokach rozdarła ją. Ułatwi to jej podróż. Na wierzch założyła kamizelkę Jounina. Następnie wsadziła na plecy plecak i wyszła z pokoju, cicho go zamykając. Wszyscy stali już przy wyjściu.
- Będziemy wychodzić dwójkami - zaczął Minato - Każda para z innej części domu, w odstępstwach dwuminutowych. Obito będzie z Rin, Kakashi z Miku a ja z Kushiną. I w tej też kolejności będziemy opuszczać mieszkanie. Wszystko jasne?
           Wszyscy pokiwali głowami. Kushina miała wyjść z Minato przez okno od jego pokoju. Dziewczyna wyjrzała ostrożnie przez okno. Nie widziała ani jednej żywej duszy. Skupiła Chakrę w sobie i starała się zlokalizować inne jej źródła. Nikogo w pobliżu nie wyczuła. Otworzyła okno i spokojnie stanęła na parapecie.
- Nie boisz się? - zapytał Minato stając za nią
- Czego? - zapytała - Przecież nie mam lęku wysokości.
- Chodził mi raczej czy nie boisz się zostawać sam na sam ze mną - wyznał
- Nie - odrzekła lakonicznie - Wyjaśniliśmy sobie wszystko. I to chyba dość jasno. Teraz jestem częścią twojej misji, więc musisz dać mi spokój.
- Ej no - żachnął się - Nie bądź bez serca.
- Minato! - warknęła patrząc na niego gniewnie
- No dobrze - powiedział odwracając od jej niebieskich oczu wzrok
             Po upływie dziesięciu minut, wyskoczyli we dwoje przez okno i pobiegli w kierunku zachodniej bramy. Strażnicy jej strzegący byli zaufanymi ludźmi Hokage. Przepuścili ich bez słowa. Resztę drużyny dogonili po kilku minutach. Wszyscy biegli bez słowa. Po trzech godzinach zrobili przerwę. Kushina poszła z Rin po drewno.
- Nie możecie iść same - powiedział szybko Kimuri
- Miku jeśli zaraz nie przestaniesz, to wykopie cię do Konohy - warknęła Kushina
- Nie odejdziemy daleko - obiecała Rin - I będziemy uważać.
- Puść je - odezwał się Minato - Nic im nie będzie.
           Czerwonowłosa ze wdzięcznością spojrzała się na Namikaze. Złapała Rin za rękę i poszły poszukać gałęzi. Nazbierały je szybko. Od razu wróciły do obozu. Kakashi rozpalił ognisko i stanął na warcie. Uzumaki usiadła koło niego. Nie miała ochoty spać. A poza tym Hatake był dobrym towarzyszem. Nie zadawał niepotrzebnych pytań. W ogóle mało mówił. Ranek zawitał szybko. O świcie wyruszyli w dalszą drogę. Szli przez cały dzień, robiąc niewielkie przerwy na odpoczynek.
Do Kraju Wiśni mieli dojść po około czterech dniach drogi. Po drodze musieli przejść przez krainę lodu. Na samą myśl Kushina dostawała drgawek. Na jej pecha, nie zabrała nic ciepłego do okrycia, bo niby skąd mogła wiedzieć, którędy będą iść.
- Masz - powiedział Miku podając jej płaszcz - Okryj się nim.
- Ale ty nie będziesz miał nic ciepłego - zauważyła dziewczyna
- Mną się nie przejmuj - po prosił - Zakładaj albo sam to za ciebie zrobię.
- Nie mogę - odmówiła
- Ubieraj! - warknął - Nie chce żeby ostatni członek mojej drużyny zamarzł.
           Uzumaki przez łzy przyjęła płaszcz. Był bardzo ciepły. Droga przez krainę lodu zajęła im jeden dzień.  Cały czas gryzły ją wyrzuty sumienia. Zauważyła, że Miku często się męczy. Zaczęli właśnie schodzić ze stromej góry.
- Minato - zatrzymała chłopaka - Proszę zatrzymajmy się tutaj na noc.
- Dobrze - zgodził się - Ale najpierw musimy znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg.
            Nagle usłyszeli za sobą donośny hałas. Odwrócili się od razu. Dostrzegli jak Kimuri się przewraca i zsuwa się ze zbocza. Oboje zaczęli biec w jego stronę. Minato w ostatniej chwili chwycił go rękę i ostrożnie położył na ziemi. Kushina natomiast uklęknęła koło niego. Dostrzegła, że przyjaciel łapczywie wciąga powietrze. Szybko położyła rękę na jego czole.
- On ma gorączkę- wyszeptała - Musimy się zatrzymać.
- Tutaj będziemy odsłonięci - zauważył Kakashi
- On dalej nie da rady iść - powiedziała zdecydowanie Kushina
- Poszukamy w takim razie jakieś jaskini - zdecydował Minato - Rin zostanie z tobą. Postaramy się wrócić jak najszybciej.
             Uzumaki zgodziła się bez słowa. Do był najlepszy plan jaki mieli. Minato wyruszył z chłopakami od razu. Czerwonowłosa poszukała chwilową kryjówkę i przeniosła tam Miku. Zdjęła płaszcz i okryła nim chorego. Musiały czekać.