Łączna liczba wyświetleń

sobota, 22 października 2011

Rozdział 8

            Po dziesięciu minutach ruszyli dalej. Do granicy kraju ognia dotarli przed zmrokiem. Rozbili obóz ale nie rozpalali ogniska. Minato nie chciał aby jego drużyna rzucała się w oczy. Na warcie najpierw stanęła Kushina, Kakashi oraz Miku. Noc była ciepła. Na niebie wisiał wysoko księżyc. Co jakiś czas słychać było odgłosy dzikich zwierząt. Kushina przymknęła oczy i wytęrzyła słuch. Chyba nikt ich nie zauważył, bo nie wyczuwała innej, obcej Chakry w pobliżu.  Zmiana warty nastąpiła koło trzeciej. Czerwonowłosną zastąpił Minato.
- Zanim odejdziesz, może chcesz coś mi powiedzieć? - zapytał niepewnie
- Tak - powiedziała po chwili kiwając głową - Okolica jest bezpieczna. Mogę już iść?
- Eh - wyszeptał Namikaze - Jasne. Dobrej nocy.
- A jeszcze przepraszam za tamto - wyznała dziewczyna - Mogłam to zrobić mocniej - dodała puszczając oczko.
            Minato pokręcił tylko głową z nie dowierzaniem. Żeby mieć takie zmienne nastroje. Taka mogła być tylko ona. Poczekał aż odejdzie. Jej rude włosy kołysały się z każdym jej krokiem. Co raz bardziej go zachwycała. Po chwili otrząsnął się z myśli i usiadł pod drzewem. Wsłuchał się w odgłosy puszczy. Resztka nocy minęła spokojnie. Dopiero nad ranem usłyszał wstrząs a następnie krzyki od strony obozu. Szybko zerwał się z miejsca i pobiegł w tamtą stronę. Po obozowisku grasował ogień.
- Rin pomóż Miku, a ja z Jou zajmę się tym wrzodem! - krzyczała Kushina biegnąc
             Czerwonowłosa trąciła Minato przelotem i pobiegła za Nu-chan oraz napastnikiem. Brnęli w coraz to gęstsze krzaki. dziewczyna wykonała pieczęć i przed nią pojawiło się wietrzne tornado.
- Jou z drogi - krzyknęła
             Chłopak odskoczył w bok. Natomiast napastnik rzucił w nią jakąś notką, która po zderzeniu z tornadem wybuchła. Na jej nie szczęście wybuch spotęgował się po połączeniu z wiatrem. Kushina poczuła, jak uderza o pobliskie drzewo. Z jękiem wstała.
- W porządku? - zapytał podbiegając Jou
- Tak - wyszeptała - Nie możemy dać mu uciec!
        Oboje pobiegli za napastnikiem. Mężczyzna prowadził ich na otwarty teren. Nu wyprzedził Kushinę i wbiegł za przeciwnikiem na most. Dziewczyna dodała gazu i teraz biegła równo za kolegą. Już prawie go mieli, gdy nagle mężczyzna odwrócił się i zaatakował Jou Kataną. Chłopak nie spodziewał się tego. Nie zdążył nawet zrobić uniku. Miecz przebił go na wylot. W oczy Kushiny wtrysnęła krew. Od razu stanęła jak wryta. Nastastnik na nią spojrzał i uśmiechnął się do niej. Następnie wyciągnął Katanę z ciała Jou i pchnął go na dziewczynę. Ta z kolei go złapała. Poczuła jak most się chwieje. Szybko przełożyła rękę kolegi przez szyję. Musiała go położyć na czymś twardym. Po chwili poczuła silne szarpnięcie. Spojrzała na wroga. Kończył przecinać linę, która była przymocowana do mostu. Czym prędzej odwróciła się i pobiegła przed siebie. Starała się udźwignąć kolegę.
- Za późno! - usłyszała za sobą śmiech
           Most został przerwany. Dziewczyna szybko chwyciła się spadającej liny. Powiew wiatru odgarnął jej czerwone włosy do tyłu. Zderzenie ze skałą było bolesne. Ręka trzymająca line, rozcięła się i zaczęła obficie krwawić. Przyczepiła nogi zapomocą Chakry do skały i powoli zaczęła się wspinać.
- Jou żyjesz? - zapytała się, ale nie usłyszała odpowiedzi
-Kushina?!?! - usłyszała nad sobą
- Tutaj jesteśmy! - odkrzyknęła - Pomóżcie szybko!
               Dziewczyna podniosła głowę do góry. Po chwili spuścili linę.Na niej opuścił się powoli Miku. Czerwonowłosa podała najpierw Jou. Kiedy ciężar z lewej strony przestał jej ciążyć, mogła swobodnie wspiąć się na resztkach mostu. Na górę wciągnął ją Kakashi. Nie pozwoliła sobie na odpoczynek. Musiała pomóc Jou. Obok niego klęczeli Miku, Minato oraz Rin. Obito stał gdzieś z boku.
- Odsuńcie się - poleciła
- Zostaw to Rin - poprosił Miku - Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Doprowadź się najpierw sama do porządku.
- Nie słyszałeś co mówię? - warknęła na niego - Odsunąć się! Wszyscy!
               Minato zaczął się sprzeciwiać, ale Czerwonowłosa wzięła go i osunęła od przyjaciela. Rin natomiast patrzała zdezorientowana. Uzumaki uklęknęła i położyła ręce na ranie Jou. Zaklęła w duchu. Zastała uszkodzona aorta brzuszną. Szanse, że zatamuje krwotok były niewielkie. Na dodatek zaczęło padać i grzmieć. Co za cholerna pogoda.
- Zostaw - wyszeptał Jou - Nic już nie możesz zrobić...
- Bzdura - przerwała mu Kushina - A teraz bądź cicho. Przeszkadzasz mi. I nawet nie waż się tak łatwo poddawać.
- Miku zabierz ją - poprosił kolegę - Nie chce żeby cierpiała. Wiesz dlaczego. Zajmij się nią. Wiesz jaka jest uparta.
- Chodź Kushina - powiedział Kimuri dotykając lekko jej ramienia.
- Nie dotykaj - powiedziała ostro - Mogę mu pomóc.
               Jou złapał ją za rękę i lekko się uśmiechnął. Z kącików ust oraz z rany w brzuchu obficie płynęła krew, która zaczęła łączyć się z deszczem. Od razu przymknął powieki. Kushina zadrżała. Przed oczami pojawiła się twarz jej ojca. Ten obraz odepchnął ją od kolegi. Szybko zerwała się z miejsca i zaczęła cofać. Z oczu popłynęły łzy.
- Kushina? - zapytał niepewnie Minato
- Nie, nie, nie - załkała - To nie może być prawda. Nie może się dziać tak jak wtedy. Przecież miałam go uratować a nie zabić.
- Już dobrze - powiedziała powoli Namikaze, chwytając ją za rękę - Chodź Rin opatrzy tobie rany.
- Nie - krzyknęła - Zostawcie mnie!
              Kushina wyrwała się i odwróciła. Pobiegła przed siebie w stronę lasu. Całą drogę płakała. Łzy zasłaniały jej widoczność i nie zauważyła wystającego korzenia. Potknęła się o niego i uderzyła głową o wystający kamień. Mimowolnie straciła przytomność.
 * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *  * * * * * * * * * * * * * *  
Oto moja pierwsza dedykacja :)
Oto rozdział dedykuje Kushinie_chan. Może to ją zmotywuje do ruszenia długopisu i napisaniu W KOŃCU kolejnego rodziału. Rozdział dedykuję również osobą, które dzielą się swoją opinią.

PS. przepraszam, za błędy. Może ich być trochę, ponieważ piszę na gorąco.

niedziela, 2 października 2011

Rozdział 7

         Jou zaoferował się, że może u niego przenocować, dopóki czegoś nie znajdzie. Lecz Kushina odmówiła. Wiedziała, że dzieli pokój z rodzeństwem. Miał ich przecież jeszcze trójkę. Nie chciała się mieszać w jego życie rodzinne. Oczywiście znalazło się jeszcze kilka innych osób, które proponowały jej zakwaterowanie. Ale im także odmówiła z tych samych powodów. Wolała spokojnie poszukać czegoś samodzielnego. Poszła powoli do biura Hokage. Już zaczęło się ściemniać i zastanawiała się czy kogoś tam zastanie. Kiedy znalazła się przed drzwiami gabinetu Sarutobiego, zapukała i weszła do środka. Drzwi nie były zamknięte, a w środku zastała również Minato. Jęknęła w duchu. Czemu ciągle na niego wpadała?
- Oj przepraszam - powiedziała od razu - Nie będę przeszkadzać. Przyjdę później.
- Poczekaj Kushina - zawołał Sarutobi - Właśnie o tobie rozmawialiśmy.
- Tak? - zapytała się dziewczyna z zaciekawieniem
- Staraliśmy się rozwiązać jakoś twoją sytuację - zaczął Namikaze
- Tłumaczyłem już Minato, że obecnie nie mam wolny mieszkań w Konoha - wyznał Hokage - Ale on zaproponował, że może jeden pokój odstąpić tobie.
- I tak często nie ma mnie w mieszkaniu - tłumaczył chłopak
- To jest żart prawda? - zapytała ze śmiechem - Jeszcze trochę a uwierzyłabym, że to prawda. A wszystko przez te wasze poważne miny.
- Ależ to prawda - powiedział z oburzeniem Minato
- Chociaż przez jakiś czas z nim zamieszkaj - poprosił mężczyzna - A jak tylko coś się zwolni, to powiadomię ciebie o tym.
         Kushina przez chwilę się im przyglądała. Rzeczywiście nie żartowali. Z rezygnacją pokiwała głową. Nie miała innego wyjścia. Sarutobi ustalił z nią kilka szczegółów. Dodatkowo udzielił jej zapomogi na podstawowe rzeczy. Nie było tego dużo, ale Kushina obiecała oddać co do ostatniego Ryō. Minato zaproponował żeby od razu poszli do niego. Po drodze zrobili zakupy. Chłopak chciał pomóc Kushinie nieść ciężkie siatki, lecz ona wydarła się na niego i z naburmuszoną miną poszła przed siebie. Musiał przyznać, że na pewno miała trudny temperament. Po godzinie, od wyjścia z biura Hokage, znaleźli się na miejscu. Minato wsadził rękę do kieszeni w poszukiwaniu kluczy. Ale tam ich nie było. Zaczął przeszukiwać kieszeń za kieszenią. Na nic to się zdało. Musiał chyba je gdzieś zgubić.
- Nie mogę znaleźć kluczy - wyznał z zakłopotaniem
          Kushina dygotała ze wściekłości. Odstawiła zakupy pod ścianę i podeszła do drzwi. Następnie uderzyła w nie z taką siłą, że aż wyleciały z zawiasów i wpadły do środka mieszkania. Minato spojrzał  na nią z przerażeniem.
- To teraz kupisz i nowy zamek i nowe drzwi - powiedziała po chwili uśmiechająć się drwiąco
          Minato zabrakło aż słów. Z mieszkań zaczęli wychodzić zaciekawieni sąsiedzi. Namikaze szybko wprowadził dziewczynę do mieszkania. Od razu wstawił drzwi w zawiasy oraz zamknął je jak najszybciej. Nie chciał żeby ktokolwiek zaglądał w jego świat. Eh - westknął. Przecież jest już jedna osoba, która to robi. Ale sam się na to zgodził. Oprowadził Kushinę po mieszkaniu. Było one dość spore, jak na kawalera mieszkającego samotnie. Miało dwie sypialnie, pokój dzienny oraz sporą kuchnię. W każdym pokoju stała klozetka, na której umieszczono dzban, zapewne na wodę oraz miednicę.
- To będzie twój pokój - powiedział Minato, wskazując dość dużą sypialnie - Jakbyś chciała potrenować, to na samym dole, jest sala treningowa. Tylko postaraj się jej nie zdewastować już na samym początku.
- Postaram się nie robić problemów - wyznała - I nie będę długo siedzieć na Twojej głowie.
- Możesz tu zostać tak długo, jak będziesz chciała - odrzekł spokojnie i wyszedł z pokoju.
            Kushina została sama. Zamknęła drzwi za Minato i zaczęła układać swój dorobek. Kiedy skończyła było już późno. A ona czuła się zmęczona. To był dla niej ciężki dzień. Umyła się w miednicy i poszła spać. Zasnęła od razu. Rano obudziło ją brutalnie słońce. Obróciła się na drugą stronę i spojrzała na zegarek. Dochodziła już dziewiąta. Szybko zerwała się z łóżka. Założyła to co wpadło jej w rękę i wyskoczyła przez okno. Musiała jak najszybciej dotrzeć na pole treningowe, zanim ktoś je jej zajmie. Na szczęście nikogo tam nie było. Zrobiła krótką rozgrzewkę i zaczęła trening. Miał on polegać na łączeniu ze sobą dwóch żywiołów, wody i wiatru. Było to dość trudne i od dłuższego czasu nie mogła sobie z tym poradzić. Po jakimś czasie podbiegł do niej Jou.
- Hokage nas wzywa - powiedział od razu
             Czerwonowłosa pozbierała swoje rzeczy i pobiegła za przyjacielem. Do gabinetu dotarli w ciągu kilku minut. Zapukali i weszeli do środka. W pomieszczeniu znajdował się Miku oraz drużyna Minato.
- Wysyłam wasze drużyny na misję zwiadowczą - wyznał Sarutobi
- Znowu mam mieć misję z nimi? - zapytała się Kushina - Za jakie grzechy?
- Proszę mówić dalej Hokage-sama - powiedział Miku spoglądając na koleżankę ze złością.
- Tak więc waszym celem będzie rozpoznanie sytuacji na granicy Kraju Ognia - kontynuował przywódca wioski - Muszę ze smutkiem przyznać, że staje się ona coraz bardziej niepokojąca.
- Kiedy mamy wyruszyć? - zapytał się Jou
- Za godzinę macie zbiórkę pod główną bramą - odrzekł Hokage - Szczegóły przekaże wam Minato i to on będzie dowodzącym tej misji. A teraz możecie już iść się przygotować. Powodzenia.
            Wszyscy ruszyli do wyjścia.
- Kushina możesz zostać? - zapytał się staruszek - Chciałem z tobą porozmawiać.
            Czerwonowłosa stanęła przed biurkiem i zaczekała aż zamkną się drzwi.
- Chciałem się zapytać, jak idzie tobie kontrola Kyuubi'ego? - zapytał się Sarutobi
- Potrzebuję więcej czasu żeby tego dokonać - wyznała - Oczywiście, jeśli jest możliwe opanowanie tej mrocznej mocy. Strasznie ciężko nad nią zapanować.
 - Rozumiem - wyszeptał mężczyzna - Wiesz, że zgadzam się na tą misję wbrew woli starszyzny? Więc bardzo cię proszę abyś uważała na siebie i wykonywała polecenia Minato.
- Mogę obiecać jedynie, że postaram się - powiedziała spokojnie - Ciężko się z nim dogadać. A do tego jest taki pyszny i zarozumiały.
- Myślę, że jak poznasz go lepiej, to zmienisz zdanie - wyjaśnił Sarutobi - A teraz idź się przygotować. Powodzenia Kuschina-chan.
- Dziękuję Hokage-sama - odrzekła spokojnie i wyszła z pokoju.
            Szybko pobiegła do mieszkania Minato. Chłopak kończył się już pakować. Wpadła do swojego pokoju i wpakowała cały swój asortyment do plecaka oraz kabury przymocowanej do biodra i prawego uda. Następnie opróżniła swoje zapasy w kuchni. Minato już nie było. Jak mógł na nią nie poczekać? Już mu się za to odpłaci. Z furią zamknęła mieszkanie i pobiegła w stronę Głównej Bramy. Wszyscy już tam byli.
- Mogłeś na mnie poczekać! - krzyknęła, łapiąc Minato za kołnierz - Myślałam, że jesteś inny!
- Kushina nie możesz atakować ot tak człowieka - powiedział Miku - Zostaw go dobrze?
- Nie mogę?! - zapytała się z krzykiem - A kto mi zabroni? Może ty? - zapytała się Minato
              Wszyscy osłupieli. Nikt nawet się nie poruszył. Namikaze natomiast spokojnie na nią patrzył, z lekkim uśmiechem na twarzy. Zagotowało się w niej jeszcze bardziej. Jak on śmiał uśmiechać się w takiej sytuacji?! Miku postanowił interweniować. Zaczął iść w jej stronę i coś jej tam tłumaczyć. Lecz ona go wyprzedziła. Zacisnęła dłoń tak mocno, że aż jej zbielała i uderzyła nią Minato w policzek z taką siłą, że aż się przewrócił.
- Nie waż się tak więcej robić - warknęła i odwróciła się do niego plecami - Ruszajmy. Chyba jesteśmy spóźnieni.
- Nie masz prawa bić naszego mistrza - wrzasnął czarnowłosy chłopak z goglami na oczach.
- Dobra Obito, nic się nie stało - powiedział szybko Minato - Mogłam przecież na nią poczekać. Ruszajmy. A ty - zwrócił się do Kushiny - Nie rób więcej takich rzeczy. Już nie będę wtedy patrzał, że jesteś dziewczyną.
- Nawet nie wiesz jak się boje - wyszeptała mu w twarz
             Minato spuścił głowę z rezygnacją, odwrócił się i poszedł za resztą. Nie potrafił się z nią dogadać. Dziewczyna poszła za nim, ale trzymała się z tyłu grupy. Nie czuła się winna za to co zrobiła. Zresztą czym się przejmowała? Zasłużył sobie na to. A skoro był taki wspaniałomyślny i silny, to nic mu nie będzie. Po godzinie biegu, zatrzymali się na krótki odpoczynek. Wszyscy mieli poważne miny. Ach - jęknęła w duchu - To będzie masakryczna misja.