Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 15

          W szpitalu Kushina spędziła tydzień dodatkowo. Chociaż uważała już po dwóch dniach, że czuje się lepiej. Jednak Tsunade nie zgodziła się z jej zdaniem. Nawet błagania nie skutkowały. Tak więc dziewczyna nudziła się przez siedem dni. Z nudów wymyślała do czego jeszcze mogłaby użyć mocy Kyuubi'ego. Niestety Hokage nie zgodził się na jej samotne treningi. Po całym tym porwaniu, ciągle mieli ją na oku. Zawsze jakiś Shinobi, którego nie znała zresztą, stał za drzwiami od jej pokoju. Jak ona tego nie znosiła. Na dodatek ilekroć pytała się wartowników o Nura, zbywali ją tym, że nie powinna się tym interesować, bo należy to do obowiązków wyższych rangą. Na jej pecha Minato nie zjawił się u niej przez cały tydzień. Od Tsunade dowiedziała się, że dostał misję. Aczkolwiek nie zdradziła szczegółów.
        Kiedy pobyt w szpitalu się skończył, Kushina cieszyła się jak głupia. Teraz czekała już tylko na wypis. Po południu usłyszała ciche pukanie. Uśmiechnęła się szeroko. Była pewna, że to Minato. Jadnak do sali wszedł ktoś inny. Uśmiech spełzł jej z twarzy. Spojrzała się wrogo na mężczyznę. Był w wieku Namikaze. Miał czarne włosy związane dość wysoko z kitek. Niebyły długie. Po rozpuszczeniu może sięgałyby mu za ucho. Odznaczał się charakterystyczną bródką, co tworzyło dziwne połączenie z kolczykami w uszach. Na twarzy widniały dwie spore szramy. Zdobył je pewnie podczas, któreś z misji. W ręku natomiast trzymał jej wypis.
- Kushina jak mniemam - stwierdził a dziewczyna pokiwała głową - W takim razie idziemy.
- Zaraz, zaraz - zareagowała - Nie znam cię i nigdzie z tobą nie idę. Zresztą, kto pozwolił tobie tutaj wejść?
- Jestem Shikaku Nara - przedstawił się - Zgodnie z ustaleniami z Hokage, miałem ciebie zabrać do mojego domu. Tam poczekasz na Minato. Myślałem, że będziesz poinformowana.
- Jak widać nie jestem - zauważyła - I tak nie wiem czy mogę tobie ufać.
- Widzę, że się czegoś nauczyłaś po ostatnim wypadzie - powiedział podając jej kartkę - Myślę, że to wystarczy co?
            Kushina wzięła do ręki karteczkę. Był to list od Hokage. Z grubsza ogarnęła tekst. I była pewna, że może zaufać temu Shinobi. Wzięła swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia. Wychodząc Shikaku wziął od niej torbę i przerzucił ją sobie przez ramię. Poprowadził ich główną ulicą. Nawet na moment nie zboczył na jakieś ubocza. Przez całą drogę szli w milczeniu. Zatrzymali się dopiero przed jakąś dzielnicą. Przy wejściu na nich widniał herb. Kushina chciała mu się przyjrzeć lecz oderwał ją od tego Nara.
- Nie rozglądaj się w środku - upomniał ją - Moja żona nie znosi ludzi, którzy przyglądają się wszystkiemu i każdemu.
- Przepraszam - odrzekła ze skruchą
           Spuściła głowę i poszła za chłopakiem. Starała się patrzeć tylko na swoje stopy. Czuła się jak jakiś intruz, który jest nieproszony.
- Kogo ty znowu tu prowadzisz?
           Usłyszała przed sobą kobiecy głos. Niepewnie podniosła głowę, starając się nie rozglądać nigdzie. Przed nimi stała ładna, młoda brunetka. Włosy miła zaczesane do tyłu. Ale za to minę miała tak srogą, że aż dziewczyna bała się cokolwiek powiedzieć.
- Hokage prosił żebym się nią zajął do powrotu Minato - wyznał Shikaku - To jest Kushina.
- Witam Panią - odrzekła nisko się kłaniając
- A więc to przez ciebie zawrzała cała Konoha - powiedziała kobieta - Plotki okazały się jednak prawdziwe. I w sumie się nie dziwię.
- Przepraszam ale nie rozumiem o co chodzi - wyznała dziewczyna
- Kochanie od kiedy ty wierzysz w plotki? - zapytał Nara
- Czy ja powiedziałam, że wierzę w nie? - zganiła go żona - Nie stójcie tak i wchodźcie do domu. Na pewno jesteście głodni.
        Shikaku wszedł za Yoshino do domu. Kushina udała się za nimi. Co za charakter. A już myślała, że nie może być gorszej kobiety od niej samej. Weszli do dużego przedpokoju. Odruchowo dziewczyna ściągnęła buty i postawiła je przy wyjściu. Potem udała się za małżeństwem do salonu.Yoshino zaprosiła ją do stołu. Usiadła posłusznie. Kobieta postawiła na stole kilka potraw. Shikaku nałożył na swój talerz kilka specjałów. Kushina natomiast wzięła trochę sałatki z carry. Nie była głodna, ale nie chciała również urazić gospodarzy. Powoli ją jadła.
- Nie smakuje tobie? - zapytała Yoshino
- Nie, nie - zaprzeczyła szybko - Jest bardzo smaczna.
- To nałóż sobie więcej - zachęciła ją kobieta
- Nie zmuszaj jej do jedzenia - poprosił Nara - Jak będzie chciała to weźmie sobie więcej.
- Dziękuję - wyszeptała Kushina
          Przez resztę posiłku nie zamienili ze sobą ani słowa. Uzumaki zauważyła, że Yoshino jest wścieła na męża za sprzeciw. Nic jednak nie mogła już zrobić. Pomogła posprzątać ze stołu. Potem gospodyni pokazała jej pokój, w którym będzie spała do czasu, aż Minato po nią przyjdzie. Od razu zamknęła się w nim. Nikt nie wiedział ile czasu to zajmie chłopakowi. A Kushina zaczynała już tęsknić. I to bardzo.
           Przez kolejne dni nie opuszczała pokoju nawet na krok. Bała się z niego wychodzić. Nie wiedziała na ile może ufać tym ludziom. Nie szła nawet na posiłki. Yoshino zaczęła się na nią denerwować i krzyczeć. W sumie nie można było się dziwić. Ale co miała zrobić, skoro nie miała apetytu. W końcu wezwano Tsunade. Kushina nie chciała z nią rozmawiać.
- Przestań zachowywać się jak dziecko - poprosiła kobieta - Shikaku i Yoshino jest przykro, że nie chcesz z nimi zjeść. Zresztą zobacz, jak tych schudłaś.
- Chcę tylko żeby Minato w końcu wrócił - wyszeptała dziewczyna - Obiecał, że mnie nie zostawi.
- Przecież wiesz, jak jest na misjach - wyznała wnuczka Pierszego Hokage- Nie wiem co chcesz sobie udowodnić, nic nie jedząc. Ale to jest głupie. Zrobisz sobie krzywdę.
            Kushina nic nie opowiedziała. Nikt chyba nie rozumiał, jak bardzo brakuje jej Minato. Nawet tłumaczenia nic nie dawały. Odwróciła się od niej i zamknęła oczy. Tsunade mówiła do niej coś jeszcze. Ale znaczenie jej słów nie dochodziło do niej wcale. Zatopiła się w swoim świecie. W końcu przysnęła. Śniły się jej koszmary. Nie potrafiła się z niego wyrwać. Dopiero mocne szarpania ocuciły ją. Od razu otworzyła oczy. Rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu. Wyczuwała czyjąś obecność. Ale nic nie widziała.
- Kto tu jest? - zapytała niepewnie
- To ja - powiedziała Yoshino - Krzyczałaś przez sen. Musiałam sprawdzić co się dzieje. Wszystko dobrze?
- Tak - odrzekła dziewczyna - Dziękuję.
           Żona Shikaku lekko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Kushina została sama. Długo nie mogła zasnąć. Po kilku godzinach za oknem dostrzegła jakiś ruch. Zerwała się z miejsca. Powoli oddaliła się od okna. Usiadła przy drzwiach i obserwowała. Nic się jednak nie wydarzyło. Jednak do końca nocy nie zmrużyła oka. Yoshino ponownie zajrzała do niej rano. Przyniosła jej śniadanie. Dziewczyna nawet go nie tknęła. Koło południa znowu otworzyły się drzwi do jej pokoju. Nawet nie podniosła głowy do góry.
- Kushina?
           Uzumaki szybko spojrzała się na osobę, która weszła do jej pokoju. Koło niej stał Minato. Zerwała się z miejsca i rzuciła mu się na szyję. Wtuliła w jego ramionach twarz i zaniosła się płaczem. Chłopak delikatnie pogładził ją po włosach.
- Co się dzieje? - zapytał cicho - Stało się coś?
- Kazali mi tu na ciebie czekać - wychlipała - Ale nie wiedziałam komu mogę ufać. Bałam się. Nie znam przecież tych ludzi. A ciebie nie było przy mnie.
- Rozumiem - odrzekł odsuwając ją lekko od siebie - Shikaku nie zrobiłby tobie krzywdy. Prosiłem go żeby się tobą zajął.
- Proszę zabierz mnie do domu - poprosiła wycierając łzy
- Oczywiście - zgodził się chłopak
          Wziął ją za rękę i wyszli z pokoju. Poszukali razem Shikaku wraz z Yoshino. Kushina podziękowała im za opiekę. Następnie wrócili do domu. Dziewczyna zajęła się domem. Przez kilka dni w ogóle go nie opuszczała. Dopiero jak Minato zmusił ją do treningów, wyszła z niego. Chłopak trenował wraz z nią. Czasami nawet trenowała z całą drużyną Minato. Uzumaki podpytywała się Namikaze o Nura. Ale nic jej nie powiedział. Jednak po dłuższym proszeniu, uległ jej. Po treningu oboje udali się do niego. Więzień znajdował się w więzieniu na najniższym piętrze. Strzegło go czterech Shinobi. Mężczyźni nie zwrócili na nich uwagi. Widocznie dobrze znali Minato. Kushina podeszła do krat. Nura ją dostrzegł i się uśmiechnął.
- A więc w końcu do mnie przyszłaś - powiedział z uśmiechem - Czekałem na ciebie.
- Musiałam - wyznała - Chciałam po prostu wiedzieć czemu to robiłeś? Czemu mi pomagałeś?
- Przecież powiedziałem tobie to - zauważył - Ponieważ zakochałem się w tobie i nie potrafiłem znieść twojego cierpienia.
- Nie możesz mnie kochać - powiedziała lodowato - I lepiej żebyś o mnie zapomniał. Kocham kogoś innego.
- I tak o ciebie zawalczę - obiecał
- Powiedz mi, kto kazał wam mnie porwać? - zapytała
- Nie mogę powiedzieć - wyznał pokazując język
            Dziewczyna mu się przyjrzała. Na samym środku zauważyła pieczęć. Przysunęła się bliżej krat żeby się lepiej przyjrzeć. Gdzieś już ją widziała. Niech pomyśli.
- Już wiem - krzyknęła wręcz - Minato...
           Chłopak znalazł się od razu przy niej.
- Nic wam nie powie przez tą pieczęć - wyznała szybko - W Wiosce Wiru zakładano ją członkom ANBU. To miała zapobiec wydobycia informacji, gdyby dostali się do niewoli.
- Można ją jakoś zdjąć? - zapytał chłopak
- Jest jeden sposób - przyznała - Ale jest bardzo ryzykowny. Jeśli zrobi to się źle, to nie tylko zginie osoba, która ma tą pieczęć ale również osoba, która ją zdejmuje.
- Porozmawiam o tym z Hokage - obiecał Minato - Musimy już iść - dodał patrząc na nią
- Dobrze - zgodziła się - Do widzenia Nura-kun.
- Do zobaczenia - odrzekł szeroko się do niej uśmiechając
           Nie odwzajemniła jego uśmiechu. Spojrzała się na niego z współczuciem i odeszła. Chciała stąd jak najszybciej odejść. Po prostu nie zniosłaby dłużej spojrzenia Nura. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, odetchnęła głęboko.
- Jeśli Hokage zgodzi się zdjąć tą pieczęć, to chce zrobić to sama - powiedziała patrząc na Minato - Nie chce aby ktoś godził się na pewną śmierć.
- Nie zgadzam się na to - krzyknął chłopak - Rozumiesz? Nie pozwolę na to.
- Poświęcisz inną osobę, która nic nie wie o pieczęciach? - zapytała ze złością - Nikt w Konoha nie ma takiej wiedzy o pieczęciach co ja. Przecież wychowałam się w wiosce, która się specjalizował w nich.
- Nie oznacza to, że musisz się tego podjąć - powiedział przytulając ją - Nie chce cię stracić. Proszę...
-Nie stracisz - obiecała - Wiem jak ją zdjąć. Zaufaj mi.

środa, 8 lutego 2012

Rozdział 14

             Do mieszkania Minato wróciła zaraz po zapadnięciu zmroku. Cicho otworzyła drzwi i weszła do środka. Chłopak gotował coś w kuchni. Przeszła bez słowa do swojego pokoju. Modliła się w duchu aby Namikaze jej nie zaczepił po drodze. Kiedy weszła do pokoju, przekręciła zamek w drzwiach. Może to da do zrozumienia Blondynowi, że ma sobie odpuścić? Usiadła na łóżku i wyjrzała przez okno. Niebo było gwieździste. Nic nie zapowiadało nadchodzącego nieszczęścia. Westchnęła głośno. W oczy rzuciło się jej zdjęcie drużyny Miku. Sięgnęła po nie. Uśmiechnęła się pod nosem. Na początku uważała Jou za jakiegoś głupka, który nic nie potrafi. Natomiast Miku wyglądał na zarozumiałego i pewnego siebie. Nie przepadała za nimi. Ale to się zmieniło wraz ze zmieniającym się czasem. Teraz zrobiłaby dla nich wszystko. Nawet poszła by do piekieł aby im pomóc, gdyby jej kazali. Niestety Jou już nie pomoże. Odłożyła fotografię na swoje miejsce i położyła się. Postanowiła, że po jutra zacznie trening, który pomoże jej opanować moc Kyuubi'ego. Może w ten sposób ochroni mieszkańców wioski? Tej nocy wyjątkowo szybko zasnęła.
          Przez kilka kolejnych dni od świtu do nocy spędzała na polu treningowym. Z nikim się nie widziała i nie rozmawiała. I nawet lepiej. Przynajmniej mogła skupić się na wyznaczonym celu. Kontrola Kyuubi'ego szła jej dość mozolnie. Od czasu do czasu robiła sobie przerwy. Wtedy poszukiwała mieszkań do wynajęcia. Nie wyglądało to za ciekawie. Jak na razie nikt nie chciał wynająć nawet małego pokoiku. Ale nie traciła nadziei. W końcu coś na pewno się znajdzie.
Koło trzeciej po południu wróciła do przerwanego treningu. Usiadła pod drzewem na polu treningowym i skupiła się na łączeniu swojej chakry z chakrą Lisa. Nie było to łatwe. Skupiła się jeszcze bardziej. Nagle usłyszała cieniutki świst koło ucha. Raptownie otworzyła oczy. Wkoło niej zaczęła pojawiać się mgła, która stawała się coraz gęstsza. Czuła się tak jakby przechodziła przez deja vu. Tak samo było w wiosce Wiru. Zerwała się na równe nogi i spróbowała wybiec z pułapki. Niestety już przy pierwszym kroku wywróciła się. Coś trzymało ją za nogi. Sięgnęła do kostek i próbowała je uwolnić. Zamiast tego poczuła silne uderzenia w brzuch. Były na tyle silne, że ostatecznie uderzyła w pobliskie drzewo, które się złamało. Z ust wypływała je krew. Poznała to po metalicznym smaku. Ból w klatce piersiowej był tak silny, że miała problem z otworzeniem oczu. Gdy się jej to udało, ujrzała przed sobą chłopaka. Na pewno był od niej kilka lat starszy. Spojrzał się na nią z pogardą i chwycił ją za włosy. Z całej siły pociągną za nie. Przewróciła się na ziemię z krzykiem. Wsparła się na łokciach. Napastnik jednak był szybszy. Wykręcił jej nadgarstki do tyłu i mocno skrępował, przyczepiając do węzła pieczęć tłumiącą chakrę.
- Co ty wyprawiasz? - wychrypiała
- Zamknij się – warknął kopiąc ją w brzuch
- Tagumi wystarczy – powiedział inny mężczyzna wychodzący za drzewa – Mamy ją dostarczyć żywą a nie martwą. Zapomniałeś?
- Oj tam – odrzekł Tagumi – Nic jej nie będzie od kilku uderzeń. Może przez to nie będzie z nią problemów w czasie drogi.
- Nie przeginaj – upomniał go mężczyzna
- Nie uda się wam mnie stąd zabrać – wtrąciła Kushina – Przyjaciele na pewno po mnie przyjdą.
- Mówiłem, że masz się zamknąć! - krzyknął chłopak
         Uzumaki poczuła jeszcze kilka uderzeń. Ból był tak silny, że nie miała siły nawet się podnieść. Przewróciła się na plecy i przyjrzała napastnikom. Ten który pojawił się jako drugi, wydawał się rozsądniejszy od tego pierwszego. Odciągnął Tagumi'ego od niej i zaczął coś mu tłumaczyć. Obraz zaczął się jej rozmazywać przed oczami. Pokręciła głową. Ale nie pomogło to jej wcale. Czuła jak traci siły.
- Minato pomóż – wyszeptała zanim straciła przytomność.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
         Minato właśnie wychodził z biura Hokage, kiedy słyszał, jak ktoś prosi go o pomoc. Rozejrzał się dookoła. Ale nikogo nie widział. Był wręcz przekonany, że był to głos Kushiny. Co się z nim dzieje. Chyba zaczynał mieć omamy. Zresztą ciekawe co teraz robiła? Pewnie jak ostatnio miała w zwyczaju, trenowała do upadłego. Miał nadzieję, że nie przeholowała. W sumie mógłby pójść i zobaczyć jak sobie radzi. Spojrzał w niebo. Zaczynały się zbierać chmury burzowe. Wolnym krokiem udał się na ów pole. Po drodze spotkał kilku znajomych. Zamienił z nimi kilka słów. Starał się aby nie zajmowało to mu dużo czasu. Po pół godzinie był na miejscu. Miejsce to wyglądało niczym pobojowisko. Rozejrzał się wkoło. Nigdzie jednak nie widział Uzumaki. Obszedł teren. Dopiero pod przewalonym drzewem dostrzegł dużą plamę krwi. Dotknął jej palcem. Była świeża.
- Kushina! - krzyknął na całe gardło.
           Nikt jednak mu nie odpowiedział. Biegiem pobiegł do biura Hokage. Musiał to jak najszybciej zgłosić. Przecież to nie możliwe, że ją porwali? Próbował sobie wmówić, że na pewno coś mu się przewidziało. Jednak nie mógł pozbyć się tego dziwnego wrażenia, że coś jej się stało. Wpadł do gabinetu Sarutobiego.
- Minato? - zapytał się niepewnie Hiruzen – Wydawało mi się, że wszystko już omówiliśmy.
- Kushina została porwana – przerwał mu chłopak
- Jesteś pewny? - zapytał zaskoczony Hokage – Może gdzieś poszła? Albo trenuje w innym miejscu?
- Jestem pewny, że miała tam być – odrzekł Namikaze – W dodatku znalazłem tam świeże ślady krwi.
- Zaraz zwołam kilku Joninów – obiecał staruszek – Rozpoczną poszukiwania od razu.
- Mogę się do nich przyłączyć? - zapytał Minato
- Dobrze – zgodził się mężczyzna – Idź się przyszykuj. Wyruszycie natychmiast. Zbiórka będzie przy Zachodniej Bramie.
- Dziękuje Hokage-sama – podziękował chłopak i wybiegł z gabinetu.
           Postanowił przetestować swoją nową technikę teleportacji. Ćwiczył ją od dłuższego czasu, więc nie powinien mieć z nią problemy. Wykonał pieczęć i chwilkę później był już w swoim mieszkaniu. Pędem wbiegł do pokoju i spakował broń. Będzie jej potrzebować. Pięć minut później biegł już ulicami w stronę wyznaczonego miejsca. Stało tak już siedem osób. Wśród grupki zobaczył Jiraya'e. Podszedł do niego od razu.
- Słyszałem, że Twoja Ruda Kotka zniknęła – powiedział od razu Sannin
- Ona nie jest moja – zauważył Minato
- Ale mieszka u ciebie – odrzekł mężczyzna – Nie mów mi, że nic między wami nie ma. No przyznaj się.
- Jiraya przestań – warknęła Tsunade – To nie jest czas na żarty!
- Widzę, że już wszyscy jesteśmy – zauważył Orochimaru – Zaraz podzielę was na dwuosobowe grupy. Musicie pamiętać, że naszym celem jest odbicie Jinjuriki Kyuubi'ego. Nic nie może się jej stać. Porażka nie wchodzi w grę. W razie problemów, przywołujecie swojego zwierzaka i powiadamiacie resztę. Czy wszystko jasne?
           Nikt się nie odezwał. Minato nie podobał się trochę sposób, w jaki mówił o Kushinie. Dla niego chyba była tylko przedmiotem. Orochinaru przydzielił go do grupy z Tsunade. Chłopak trochę żałował, nie był razem ze swoim mistrzem. Ale Tsunade nie była taka zła. Po rozkazie kapitana, wszyscy wyruszyli. Chłopak miał nadzieję, że nic się jej nie jest.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
          Czuła jak coś na nią kapie. Powoli otworzyła oczy. Dookoła było ciemno. Nad sobą słyszała padający deszcz. Co ona właściwie tutaj robiła? Pozwoliła oczom przyzwyczaić się do mroku. Nie trwało to długo. Ręce miała dalej związane z tyłu. Spróbowała podnieść się na kolana. Jednak od razu przeszył ją ból. Koło siebie usłyszała ciche kroki. Chwilę później nad nią stanął jakiś mężczyzna. Przyjrzała mu się dokładnie. Nagle ją olśniło. Przecież to był ten mężczyzna, który przyszedł ją porwać z wioski. Odsunęła się od niego na tyle ile tylko potrafiła i rozejrzała się w poszukiwaniu Tagumi'ego. Nigdzie go jednak nie wiedziała
- Spokojnie – poprosił – Możesz mieć połamane żebra. Mogę je podleczyć.
- Nawet nie waż się mnie dotykać – warknęła – Nie chce waszej pomocy.
- Jesteś strasznie uparta – zauważył ze śmiechem – Jestem Nura. Więc jakbyś jednak chciała pomocy ode mnie wystarczy, że tylko mnie zawołasz.
- Wypchaj się tą swoją pomocą – wychrypiała przez zaciśnięte zęby
- O widzę, że nasza Śpiąca Królewna już wstała – wtrącił się Tagumi – A więc ruszajmy dalej.
- Daj jej trochę odpocząć – powiedział Nura
- Nic jej nie będzie – stwierdził chwytając za sznurek i mocniej nim szarpiąc – Wstawaj. Słyszysz?!
- Mówiłem, że masz dać jej odpocząć – powiedział ostro mężczyzna
- Nie trzeba – wyszeptała Kushina
          Powoli spróbowała się podnieść. Nura podszedł do niej i pomógł jej wstać. Widział, jak bardzo się męczy. Następnie ruszył przodem. Za nim szła Uzumaki i obok niej Tagumi. Szli między drzewami, trzymając się jak na dalej od głównej drogi. Dziewczyna zaczęła ostrożnie wyrywać swoje włosy i rzucać niepostrzeżenie na drogę. Chociaż raz się na coś przydały i może to pozwoli doprowadzić grupę poszukującą na jej ślad. Bo przecież jej szukają? Nie mogła wierzyć inaczej. Po trzech godzinach drogi, poślizgnęła się i przewróciła na mokrą ziemię.
- Wstawaj!- krzyknął Tagumi mocno szarpiąc za linę – Wstawaj do cholery!
- Przestań – polecił Nura – Nie widzisz, że nie da rady dalej iść? Zrobimy przerwę.        
        Mężczyzna podszedł do Kushiny i pomógł jej wstać. Widział, że całe ubranie ma przemoczone. Posadził ją pod drzewem i okrył ją swoim płaszczem. Tagumi odszedł gdzieś wściekły.
- Teraz będzie tobie cieplej – powiedział odgarniając jej mokre włosy na bok
- Czemu to robisz? - zapytała cicho – Powinieneś być dla mnie taki sam jak twój przyjaciel.
- To nie jest mój przyjaciel a jedynie członek mojej drużyny – wyznał – Zresztą nie lubię patrzeć, jak ktoś znęca się na dziewczynami. Zwłaszcza tak ładnymi.
        Kushina spojrzała na niego z niedowierzaniem. Gdyby była w innej sytuacji, zdjęłaby jego płaszcz i odeszła, wcześniej zrównując go z błotem. Tym razem jednak musiała kupić trochę czasu dla szukających jej. Żeby tylko na niego nie patrzeć odwróciła głowę w inną stronę.
- Zawstydziło to cię? - zapytał z uśmiechem
- Nie – powiedziała – Po prostu próbuję zrozumieć co chcesz osiągnąć przez mówienie czegoś takiego. Jakby nie patrzeć jesteśmy wrogami.
- Nie oznacza to że nie możesz mi się podobać – stwierdził – A teraz czy pozwolisz mi podleczyć twoje rany?
- Nie – odrzekła lakonicznie – Zostaw mnie.
          Nura chyba zrozumiał. Wstał i podszedł do kolegi z drużyny. Kushina odetchnęła z ulgą. Spróbowała jakoś rozwiązać więzy lecz lina była za gruba i przez szarpanie zacieśniała się jeszcze bardziej wokół jej nadgarstków. Zrezygnowała z westchnieniem. Czuła, jak oczy same się jej zamykają. Zmęczenie ogarniało ją coraz bardziej. W końcu poddała się jemu i przysnęła. Obudziły ją dopiero mocne szarpania. Leniwie otworzyła oczy.
- Nie ma spania Królewno – zadrwił Tagumi – Idziemy.
          Kushina wstała. Ból w klatce piersiowej nawet nie zelżał. Chwilę później ruszyli w dalszą drogę. Dalej znaczyła ich szlak, zostawiając wyrwane włosy co kawałek. Szli już drugi a może trzeci dzień. Dochodząc do granicy Kraju Ognia, traciła już nadzieję na ratunek. Siły zresztą też ją opuszczały a później wystąpiła również gorączka. Zauważyła to, gdyż cały czas była rozpalona i trzęsła się z zimna. Idąc szła bezwiednie przed siebie. Nogi coraz częściej się jej plątały. Gdy się przewracała, Tagumi szarpał ją i bił. Zawsze jednak w jej obronie stawał Nura. Pomagał jej wstać. Nie mogła zrozumieć dlaczego to robi? Przecież jego misją było porwanie jej i sprowadzenie do jakiegoś miejsca za wszelką cenę.
           Gdy dochodzili już do granicy, usłyszała wokoło siebie jakiś szmer, po którym Tagumi upadł. Spojrzała się na niego i wręcz nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nad ciałem chłopaka stał Minato. Nie był sam. Tsunade właśnie zajęła się Nura. Uśmiechnęła się do przyjaciela i osunęła się na ziemię. Teraz mogła być już spokojna. Była bezpieczna.
- Ej Kushina – krzyknął Minato podtrzymując ją i rozwiązując więzy – Co oni tobie zrobili?
- Czy to ważnie – wyszeptała próbując utrzymać przytomność – Ważne, że po mnie przyszedłeś. Tak się bałam.
- Spokojnie – poprosił – Już nic ci nie grozi.
- Wiem – odrzekła zamykając oczy – Nie pozwól żeby Nura-kun coś się stało. Bardzo mi pomagał.
- Tsunade pomóż mi! - krzyknął do medyczki - Kushina otwieraj oczy!
         Tsunade kończyła właśnie z Nura i podbiegła szybko do Uzumaki. Dziewczyna czuła tylko, jak Minato ostrożnie kładzie ją na ziemi. Ból znikał. Było to takie przyjemne. Wystarczyło tylko poddać się tej chwili. Ostatnią rzeczą, jaką poczuła był dotyk rąk Tsunade na swoim ciele. Teraz była już bezpieczna.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *  
          Ocknęła się dopiero w Konohagarkure. Rozejrzała się nieprzytomnie po sali i zobaczyła go. Siedział na krześle koło jej łóżka. Spał. Głowę miał położoną koło jej ręki, na łóżku. Dotknęła lekko jego blond włosów. Były takie miękkie. Od razu otworzył oczy. Uśmiechnęła się do niego. Spróbowała się podnieść lecz przeszył ją ból.
- Nie ruszaj się – poprosił – Żebra jeszcze się nie zrosły.
- Jak długo tutaj jestem? - zapytała cicho
- Kilka dni – wyznał – Tak się bałem, że nie zdążymy. Bałem się, że cię stracę.
- Wiem – wyszeptała – Ja też się bałam Minato. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Obiecaj mi, że będziesz od teraz zawsze blisko mnie – powiedział odgarniając jej czerwone włosy na bok – I już nigdy się nie rozstaniemy.
- Dla ciebie wszystko – odrzekła ściskając jego rękę – Kocham cię.
- Ja również cię kocham Kushina – wyznał całując ją w czoło 
           Dziewczyna nadal czuła się źle. Przymknęła oczy i zasnęła na nowo. Miała przy sobie Minato, więc wiedziała, że nic się już jej nie stanie. Ciągle jednak nurtowało ją co się stało z Nura?