Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 21

           Kushina nie wiedziała, jak długo była nieprzytomna. Czuła się strasznie poobijana. A najgorsze było to, że była zdana na łaskę i nie łaskę wroga. Chociaż Isao był dla niej uprzejmy i się nią zajmował, wyczuwała w jego zachowaniu drugie dno. Zawsze, gdy starała się wyrwać z łóżka, to pojawiał się znikąd i udaremniał jej ten wysiłek.
- Zostaw mnie! Co ja ciebie obchodzę?! - krzyknęła, któregoś razu Kushina - Sama potrafię o siebie zadbać!
- Jasne - żachnął Isao - Nawet ja widzę, że jeszcze nie doszłaś do siebie. Jesteś aż tak głupia?
            Uzumaki zerwała się ze złością z łóżka i rzuciła się na chłopaka. Ale nie zrobiła nawet trzech kroków, gdy poczuła zawroty głowy a zaraz po nich mdłości. Od razu osunęła się na ziemię. Isao złapał ją w ostatniej chwili.
- Co się dzieje? - zapytał z niepokojem - Wszystko w porządku, Eri?
            Kushina raptownie na niego spojrzała. To imię. Isao zaklął siarczyście. Jak mógł pomylić te dwa różne imiona? Nie chciał, żeby dziewczyna w jego ramionach, usłyszała kiedykolwiek imię jego siostry. Żeby odwrócić uwagę Kushiny, pomógł jej wstać i posadził na łóżku.
- Musisz odpoczywać - powiedział wychodząc - Zajrzę do ciebie później.
- Zaczekaj - poprosiła - Wypowiedziałeś imię "Eri". Czy mówiłeś o Eri Uzumaki?
- Skąd znasz to imię i nazwisko? - zapytał się z przerażeniem
- Eri była moją daleką rodziną - wyznała
- Ona nie miała rodziny. Moi rodzice ją zaadoptowali - zapewnił
- Mylisz się... - zaczęła Kushina
- Nie - przerwał jej Isao - Nigdy więcej nie będę z tobą rozmawiać na jej temat. Koniec tematu.
            Chłopak odwrócił się wyszedł z pokoju. Kushina ułożyła się na łóżku. Czy ona się stąd kiedykolwiek się wydostanie? Dlaczego Minato jeszcze po nią nie przyszedł?
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
            Minato właśnie dostał wiadomość o pojmaniu Kushiny. Kiedy ujrzał datę telegramu, przeraził się. Była sprzed trzech tygodni. Nie patrząc na nic, udał się do Tsunade. Ona musiała wiedzieć, gdzie w tej chwili jest przetrzymywana jego ukochana. Miał nadzieję, że przez ten czas nic się jej nie stało. W obozie medyków znalazł się w ciągu dwóch dni.
- Gdzie znajdę Tsunade-sama? - zapytał się pierwszego medyka jakiego znalazł
- Wróciła do Konohagarkure - wyznał ze smutkiem 
- Co się stało? - Minato niczego nie rozumiał
- Dana Katō został pojmany i nie udało się uratować - powiedział cicho medyk - Tsunade wpadła w szał. Tylko Jiraiya zdołał ją uspokoić. Biedna.
- A kto zastępuje Tsunade? - zapytał Namikaze - Muszę uzyskać od niego informacje na temat Kushiny Uzumaki.
- Tylko Księżniczka i jej świta mogą ewentualnie tobie pomóc - odrzekł - Przykro mi.
          Minato podziękował i ruszył w kierunku wioski. W drodze przeklinał los. Żałował, że nie nałożył na ukochaną pieczęci  przestrzennej. Dzięki niej znalazłby się od razu przy niej i nie miał by teraz stracha.Teraz było już za późno. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. W Konoha znalazł się dzień później. Od razu skierował się do domu Tsunade. Gdy znalazł się na miejscu, zapukał do drzwi. Nikt się nie odezwał. Ale nie ustępował. Był pewny, że ktoś jest w mieszkaniu.
- Tsunade-sama! - krzyknął uderzając w drzwi - Wpuść mnie proszę! Wiem, że tam jesteś!
         Po chwili drzwi się uchyliły i wyjrzał z nich Jiraiya. Mężczyzna miał nie przenikniony wyraz twarzy. Aż po plecach Minato przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Shinobi wyszedł z domu i zamknął za sobą drzwi.
- Mistrzu mogę porozmawiać z Tsunadę-sama? - zapytał się szybko Namikaze
- Nie chce nikogo widzieć - powiedział Jiraiya - Dan zginął i Tsunade opłakuje go. Sam rozumiesz.
- Ale Mistrzu tu chodzi o Kushinę - odrzekł Minato - Muszę wiedzieć, gdzie została pojmana. Proszę cię.
- Jeden z członków jej drużyny uważa, że zginęła ratując pozostałą część drużyny - wyznał Mędrzec - Przykro mi.
- To nie możliwe - wyszeptał chłopak padając na kolana przed mężczyzną - Ona na pewno żyje. Czuję to. Błagam cię Mistrzu, pomóż mi ją znaleźć.
- Dobrze wiesz, że nie potrafiłem nigdy tobie odmówić - zauważył Jiraiya - Porozmawiam z Tsunade i spotkamy się z samego rana przy biurze Hokage i wtedy wyruszymy. A teraz przestań już się błaźnić i wstawaj z tych kolan.
- Dziękuję Mistrzu - powiedział Minato podnosząc się z ziemi
- Ah ta miłość - rzucił Mędrzec zamykając za sobą drzwi
            Namikaze uśmiechnął się na te słowa. Nie ukrywał, że kocha Kushinę i że zrobiłby dla niej wszystko. Teraz będzie miał okazję to udowodnić. Wolnym krokiem ruszył w stronę domu. Było późne popołudnie. A do rana miał mnóstwo czasu. Po drodze zahaczył do Ichiraku. Zamówił dwie porcje Ramenu i zabrał je na wynos. W mieszkaniu rozstawił danie i przyglądał się mu. Jakoś nie miał apetytu. Nie potrafił już jeść tej potrawy bez ukochanej. Odkąd ją poznał, danie to zawsze kojarzyło mu się z nią. Zostawił jedzenie na stole i położył się na kanapie w salonie. Próbował chwilę się zdrzemnąć przed wyruszeniem ale nawet sen go opuścił. Wyciągnął z torby swoje narzędzia i zaczął je czyścić. Oderwało to go trochę od tego wszystkiego. O świcie wyruszył do biura Hokage. Jiraiya już na niego tam czekał.
- Dzień Dobry Mistrzu - przywitał od razu mężczyznę
- Tsunede powiedziała mi w którym miejscu był przetrzymywany Dan - zaczął Mędrzec - Zapewniła również, że wysłała kogoś później na przeszpiegi. Niestety nikogo już tam nie było. I ślad się urwał.
- Ale nie znalazł ciała Kushiny? - zapytał się Minato drżącym głosem
-O niczym takim nie wspomniał w raporcie - przyznał mężczyzna - Wiesz, że Tsunade bardzo ceniła Kushinę i zrobiłaby dla niej wszystko. Dlatego prosiła mnie żebym Ci pomógł w jej poszukiwaniach. Zresztą i tak bym to zrobił - dodał z uśmiechem - Wszystko dla mojego najlepszego ucznia.
- Dziękuję Mistrzu - powiedział Minato nisko się kłaniając
- Oj przestań - poprosił Jiraiya - Ruszajmy.
          Niezwłocznie wyruszyli. Namikaze podążył za Mędrcem. W duchu modlił się aby Kushinie nic się nie stało i była cała. Zabije osobę, która skrzywdzi ją. Droga zajęła im trzy dni. Po drodze zgarnęli Rin oraz Kakashi'ego. Ich pomoc na pewno się im przy da. Zwłaszcza pomoc Rin. Kiedy dotarli do kryjówki przeciwnika, nie zauważyli żadnego ruchu. Jiraiya zastosował tryb mędrca. Potwierdził również, że miejsce jest opustoszałe.
- Kakashi przywołaj Pakkuna - rozkazał Minato - Niech wytropi ich. Wyruszymy tuż za nim.
            Hatake bez słowa protestu wykonał rozkaz Mistrza. Utworzył pieczęć i przywołał psa. Pakkun od razu podjął trop. Wszyscy ruszyli za nim. Biegli kilka ładnych godzin aż dotarli do groty w środku lasu. Wydawał się zwykłą jaskinią. Mianto wydał dyspozycje i rozpoczęli atak na kryjówkę wroga.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
           Kushina przebudziła się. Rozejrzała się po pokoju. Była sama. Dźwignęła się i wstała z łóżka. Od razu podeszła do drzwi. Przyłożyła do nich ucho i nadsłuchiwała. Na zewnątrz panowała cisza. Bezszelestnie otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz. Po cichu ruszyła korytarzem. Szkoda, że nie wiedziała, gdzie jest wyjście. Dlatego musiała go teraz szukać po omacku. Po kilku minutach poczuła gwałtowne drżenie. Było na tyle silne, że straciła równowagę. Szybko jednak wstała i pobiegła przed siebie. Na jej pech, zza rogu wyszedł jakiś mężczyzna. Przyjrzała mu się dokładnie. Był uzbrojony po zęby.
- Co tu robisz? - zapytał od razu przyjmując obronną postawę
           Kushina nie odezwała się. Spróbowała go wyminąć. Shinobi jednak przewidział jej ruch i zaatakował. Jak na złość dziewczynie zrobiło się słabo i przed oczami pojawiły się jej mroczki. Zachwiała się na nogach. Poczuła tylko silne uderzenie w mostek. Stęknęła z bólu i wpadła na ostrą ścianę. Ześlizgnęła się o ostrych krawędziach, przy okazji rozdzierając sobie ubranie. Mężczyzna podszedł do niej i zamierzał się do kolejnego uderzenia. Pewnie chciał pozbawić ją przytomności. Uzumaki przeturlała się na bok, unikając ciosu. Pięść napastnika wbiła się w ścianę. Kushina od razu zerwała się na nogi i chwiejnie pobiegła przed siebie. Nie oddaliła się za daleko. Wkoło jej kostek owinął się jakiś sznur. Raptownie legła jak długa, mocno uderzając głową o podłogę. Krzyknęła z bólu. Przed oczami pociemniało jej. Najgorsze było to, że ktoś pociągnął mocno za sznury ciągnąc ją po nierównym podłożu. Instynkt nakazał jej samoobronę. Wyciągnęła ręce i za pomocą Chakry przyczepiła się do ziemi. Napastnik zaklął siarczyście, kiedy zdał sobie sprawę, że nie jego siła nic już nie zdziała. Wykonał pieczęć i liny rozwiązały się. Za to niczym węże prześlizgnęły się po ciele Kushiny, docierając aż do gardła. Zacisnęły się się mocno, uniemożliwiając oddychanie. Dziewczyna zakrztusiła się i zaczęła szarpać za więzy. Czy to był jej koniec?
- Masaki dość! - usłyszała donośny krzyk - Uwolnij ją!
- Tak Kapitanie Isao - odrzekł Shinobi
            Sznury rozwiązały się i Uzumaki zaciągnęła się powietrzem tak mocno że aż płuca ją zabolały. Oddychała głęboko i urywanie. Nad nią zamigotał jakiś cień. Dziewczyna w obronie zwinęła się w kłębek.
- Kushina wszystko w porządku? - zapytał się Isao klękając koło niej.
             Nie odpowiedziała. Czuła się tak fatalnie. Aż wstyd, że pozwoliła się tak zaskoczyć i pokiereszować. Wstrząs powtórzył się ponownie. Był na tyle silny, że z sufitu pospadały odłamki. Isao zasłonił ją ciałem. Kiedy trzęsienie ustąpiło, kapitan spojrzał na nią.
- Kushina musimy iść - powiedział - Kryjówka jest atakowana a nie mogę pozwolić aby ktoś inny cię przejął.
- Ona pójdzie ze mną!
             Uzumaki odwróciła głowę w stronę znajomego głosy. Kiedy ujrzała osobę stojącą niedaleko, z oczu popłynęły jej łzy.
- Minato - wyszeptała
- Żółty Błysk Konohy? - zapytał niepewnie Isao - A więc jemu oddałaś serce?
           Kushina wyczołgała się spod ciała Kapitana. Podniosła się i nie patrząc na nic, ruszyła w stronę ukochanego. Łzy ograniczały jej widoczność.
- Nie! - usłyszała głos Isao za sobą
           Nie zdążyła nawet odwrócić się za siebie, kiedy uderzenie cisnęło nią tak mocno o ścianę, że zaczęła tracić przytomność. Z ust popłynęła jej krew. Minato od razu znalazł się przy niej.
- Skarbie słyszysz mnie? - zapytał z troską - Kushina?
- Minato cieszę się, że mnie odnalazłeś - wychrypiała - Proszę tylko nie zrób krzywdy Isao. To dobry człowiek. Pomagał mi.
- Nic nie mów - poprosił wycierając jej krew z brody i ust - Na zewnątrz jest Rin. Zaraz cię do niej zaniosę.
- Nic mi nie jest - wyszeptała
           Nie potrafiła zapanować nad ciałem. Czuła jak siły ją opuszczają. Oczy same się jej zamykały. Widziała Minato. Dostrzegła, że coś do niej mówi. Ale nic do niej nie docierało. Zresztą czy to ważne? Minato był blisko niej i zabierze ją do domu. Z uśmiechem osunęła się w jego ramiona, zanim całkowicie straciła przytomność. 

 ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^ ^
 Oto i kolejny rozdział. Dziękuję za liczne komentarze i wyrozumiałość. Staram się pisać szybko ale praca zajmuje mi dużo czasu i czasami po prostu już nie mam siły.
Mam nadzieję, że nowy rozdział Wam się spodoba. Bardzo proszę o komentarz ze Swoim zdaniem :)
Pozdrawiam gorąco

sobota, 22 września 2012

Rozdział 20

              Znajdował się w ciemnym pomieszczeniu, w którym przetrzymywali Rudowłosą dziewczynę. Odkąd opuścili potajemnie kryjówkę, była cały czas nieprzytomna. Z rany, którą jej zadał, ciągle sączyła się żółta substancja. Nie potrafili tego zatamować. Chyba przesadził z tą zakażoną włócznią. A nie chciał żeby uciekła. A teraz czekali aż z wioski Deszczu przybędzie medyczny ninja. On pewnie coś poradzi na tą temperaturę. Musi. Dziewczyna była dla nich dość cennym więźniem. Posiadała zapewne spory autorytet w Konoha. Wyczytał to z zachowania jej partnera. Nie sprzeciwił się jej rozkazowi, mimo że była od niego o wiele młodsza. Ciekawe na co zgodzi się Hokage żeby ją odzyskać?
               W ciemności na łóżku zauważył lekki ruch. Podszedł bliżej. Dziewczyna otworzyła lekko oczy. Miała gorączkę. Dostrzegł to w jej błękitnych tęczówkach. Rozejrzała się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Był to dla niej spory wysiłek. Chwilę później przymknęła powieki i zaczęła spazmatycznie łapać powietrze. Wziął z stolika substancję, którą sam wykonał. Miała obniżyć gorączkę. Tylko tyle nauczył się od starszej siostry, zanim zginęła. Podniósł lekko głowę dziewczyny do góry i przyłożył szklankę z roztworem do jej ust. Wzięła mały łyk. Jednak od razu wytrąciła mu z ręki kubek i wypluła wszystko. Tego się nie spodziewał i aż odskoczył do tyłu puszczając ją twardo na posłanie. Jęknęła.
- I coś ty na robiła? - wrzasnął na nią
- Minato - wychrypiała wciąż próbując otworzyć oczy - I tak mnie znajdzie.
- Kto to jest Minato? - zapytał z ciekawością
             Ale dziewczyna znowu straciła przytomność. I tak w kółko. Zaczęło to go już irytować. Podszedł bliżej i obejrzał jej ranę. Wyglądała coraz gorzej. Zaklął pod nosem. Miał nadzieję, że medyk przybędzie lada chwila. Ostrożnie oczyścił ranę. Zauważył, że dziewczyna pod wpływem środka odkażającego, zaczyna zaciskać mocno pięści na prześcieradle. W gorące majaczyła. Ciągle powtarzała imię jakiegoś mężczyzny. W sumie nie dziwił się, że taka ładna dziewczyna jest z kimś związana. Tym lepiej w sumie dla nich. Na pewno wybranek jej serca zrobi wszystko aby ją odzyskać. Lekko zgarnął jej z czoła zabłąkany kosmyk. Nagle usłyszał ciche pukanie do drzwi. Odskoczył od niej jak oparzony i szybko odwrócił się w stronę drzwi. Do środka zajrzał jego siostrzeniec.
- Wujku przybył medyk z wioski - oświadczył podekscytowany podchodząc do więźnia
- Reiji przyprowadź go więc - powiedział mężczyzna
- Hai - odrzekł przyglądają się wciąż dziewczynie - Myślisz, że jej pomoże?
- Oczywiście - zapewnił - Co to w ogóle za pytanie?
- Po prostu jak się jej przyglądam to przypomina mi trochę moją mamę - wyznał zawstydzony - Szkoda by było gdyby umarła.
- Nie opowiadaj głupot - skarcił go Wuj - I idź w końcu po tego medyka.
            Chłopiec wyszedł bez słowa, zostawiając uchylone drzwi. Chwilę później przeszedł przez nie Ninja. Rozpoznał go.
- Cieszę się, że to jesteś ty, Yutaka - ucieszył się na widok przyjaciela
- Ktoś musiał wybawić cię z kłopotów, Isao - zauważył ze śmiechem - Co tym razem nabroiłeś?
- Od razu nabroiłem - odrzekł - Zresztą sam zobacz.
            Isao podprowadził przyjaciela do nieprzytomnej dziewczyny. Yutaka przyjrzał się jej. Następie rozłożył swój sprzęt i wyprosił kolegę z pomieszczenia. Isao wyszedł bez szemrania. I tak by nie wiele tam zdziałał. Stanął na korytarzu tuż za drzwiami. Mimo wszystko wolał zostać w pogotowiu. Ludzie krążyli w tą i z powrotem. Dopiero przed północą zapanowała cisza. Tylko z pomieszczenia słychać było spazmatyczne okrzyki bólu dziewczyny. Po kilku godzinach z pokoju wyszedł medic-ninja. Otarł rękawem spocone czoło.
- I co z nią? - zapytał od razu Isao
- Teraz powinno być już coraz lepiej - zapewnił mężczyzna - Chociaż nieźle ją załatwiłeś. Podałem jej środki nasenne. Będzie teraz nieprzytomna dzień może dwa. Przez ten czas powinna się zregenerować i jej stan się unormuje.
- Rozumiem, że zostaniesz tu jakiś czas? - dopytał się Isao
- Szczerze to muszę wracać już do wioski - wyznał Yutaka - Zostawię tobie kilka środków jakby gorączka nie spadła i zakażenie rany powróciło. Myślę, że poradzisz sobie z tym bez problemu.
- Dzięki za pomoc - podziękował chłopak - Ta dziewczyna jest dla nas dość cenna. Może to być spora karta przetargowa w wojnie z Konohom.
- Myślę, że chodzi tutaj o coś więcej - zażartował Yutaka - Jest bardzo podobna do Eri-chan.
- Eri już nie ma - powiedział ze złością - I teraz będę mógł się zemścić za to że przez Konohe straciłem siostrę.
- Zemsta nie wypełni pustki po stracie twojej siostry - przypomniał mu przyjaciel - A krzywdząc innych będziesz czuł się coraz gorzej.
- Nie wtrącaj się - upomniał go Isao - Zrobię wszystko aby pomścić siostrę.
             Yutaka poklepał go po ramieniu. Wiedział, że nie ma sensu kłócić się z przyjacielem w tym temacie. Isao był strasznie uparty. Pożegnali się szybko i każdy udał się w swoją stronę. Isao upewnił się, że dziewczyna rzeczywiście będzie spała, kiedy on będzie odpoczywał. Od razu po tym wrócił do swojego pokoju. Przez ostatnie kilkanaście godzin nie zmrużył nawet oka. Musiał przespać się chociaż chwilę. 
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
            Coś wyrwało ją z letargu. Rozejrzała się nieprzytomnie po pomieszczeniu. Nie wyczuwała nikogo w pobliżu siebie. Powoli dźwignęła się z posłania i zwiesiła nogi z łóżka. Od razu zakręciło się jej w głowie. Przyłożyła dłoń do czoła i odczekała aż zawroty ustaną. Po chwili stanęła na nogi, a w prawym udzie przeszył ją ból. Postarał się nad nim zapanować. Nie czas teraz użalać się nad sobą. Utykając, ruszyła do drzwi. Musiała się stąd wydostać. Nie wiedziała czemu musi tak zrobić, ale intuicja podpowiadała jej, że nie jest tu bezpieczna. Cicho otworzyła drzwi i rozejrzał się po korytarzu. Wszędzie panowała ciemność, jakby była w jakiś tunelach. Podtrzymując się ściany, wyszła na zewnątrz. Czuła się fatalnie. Ale najgorsze było to, że ledwo co trzymała się na nogach. W myślach skarciła się za tą słabość. Nie zaszła daleko, gdy nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Automatycznie odwróciła się, gotowa na atak. I to był błąd. Zawroty powróciły z zdwojoną siłą a nogi same się pod nią ugięły. Aż zabrakło jej tchu. Czuła jak leci na ścianę a następnie zsuwa się na ziemię. Wyczuła jak jakieś ramiona oplatają ją wokół jej tali i podtrzymują.
- Nie powinnaś wstawać - powiedział mężczyzna, który ją chwycił - Lepiej będzie, jak zaprowadzę ciebie do łóżka.
- Nie - warknęła Kushina - Nie dotykaj mnie.
            Dziewczyna wyrwała się z silnych ramion. Nie podobało się jej, że dotyka ją jakiś obcy mężczyzna. Niestety nie był to dobry pomysł. Od razu przewróciła się na ziemię. Nie miała siły nawet się podnieść. Leżała bezbronnie na ziemi. Mężczyzna przykucnął przy niej i patrzył na nią z troską.
- Czemu musisz być taka uparta? - zapytał się - Przecież widzę, że ledwo co utrzymujesz przytomność. Pozwól sobie pomóc.
- Wróg chce mi pomóc? - zaśmiała się, przypominając sobie, że to on ją tak załatwił - Ostatnim razem nie byłeś taki wspaniałomyślny.
- Wybacz, środki ostrożności - wyznał - Nie mogliśmy pozwolić tobie uciec.
- Wielkie dzięki za takie potraktowanie - burknęła
- Mogę jedynie powiedzieć, przepraszam - powiedział lekko się uśmiechając - A teraz chodź.
          Wstał na nogi i podniósł Kushinę. Zaniósł ją z powrotem do pokoju, z którego uciekła. Delikatnie ułożył ją na łóżku. Czuła, że powoli zapada w sen. W tej sytuacji była bezsilna.
- Jestem Isao - powiedział mężczyzna wychodząc - A ty jak masz na imię?
- Kushina - wyszeptała zamykając powoli oczy.
- Jak będziesz czegoś potrzebować to zawołaj mnie - poprosił - I nie uciekaj więcej. A teraz odpocznij trochę.
          Kushina usłyszała tylko jak Isao wychodzi z pomieszczenia. Pozwoliła aby sen ogarnął jej ciało. Musiała jak najszybciej powrócić do zdrowia. W końcu ktoś na nią tam czekał.
- Poczekaj na mnie Minato - wyszeptała cicho zapadając w sen.

środa, 5 września 2012

Rozdział 19

            Przez okno zaczęło wpadać poranne słońce prosto na twarz Kushiny. Lekko poruszyła się na łóżku, rozchylając przy tym powieki. Minato leżał obok niej, delikatnie obejmując ją ramieniem. Wyglądał jak anioł z tymi blond włosami. Powoli wysunęła się z jego objęcia. Okryła się szczelnie kocem i cicho wymknęła się do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi, usiadła na podłodze. Przed oczami przemknęły jej obrazy z zeszłej nocy. Nie spodziewała się, że będzie to takie przyjemne. Minato był bardzo delikatny i nie spieszył się z niczym. Na samą myśl, cała jej twarz zapłonęła.
- Kushina? - usłyszała ciche pukanie do łazienki - Wszystko w porządku?
- Tak - zawołała - Zaraz wyjdę.
           Słyszała, jak Namikaze odchodzi spod drzwi. Umyła twarz i poczekała aż twarz nabierze normalnych kolorów. Poprawiła koc na sobie i wyszła z łazienki. Minato leżał na łóżku. Miał zamknięte oczy. Bezszelestnie położyła się koło niego. Chłopak od razu otworzył oczy i przygarnął z uśmiechem Kushinę do siebie. Pocałował ją w czoło.
- Kocham cię skarbie - powiedział zgarniając jej włosy z oczu
- Ja ciebie też - wyszeptała
- Żałuję, że przez tą wojnę nie możemy być cały czas ze sobą - wyznał - Ale obiecuję, że jak to wszystko się skończy, obwieścimy wszystkim nasze małżeństwo. 
- Małżeństwo? - zdziwiła się Kushina - Nie pamiętam żadnej ceremonii.
- W Konoha jest takie prawo, które mówi, że stosunek pieczętuje małżeństwo - wyjaśnił - Dlatego mówiłem tobie, że już nigdy nie wypuszczę ciebie z ramion. Tylko śmierć może to rozerwać.
- Dziwne prawo - powiedziała dziewczyna - Ale mi to na rękę.
              Podniosła głowę do góry i pocałowała go w usta. I cała gra zaczęła się od początku. Kiedy byli już zupełnie nadzy, usłyszeli natarczywe pukanie do drzwi. Minato podniósł głowę i głośno przeklął. Szybko zerwał się z łóżka i założył szlafrok. Pukanie robiło się coraz głośniejsze. Chłopak spojrzał jeszcze raz na Kushinę i wyszedł z pokoju. Dziewczyna dokładanie słyszała otwierane drzwi i podniesione głosy. Ktoś musiał być bardzo zdenerwowany. Raptownie okryła się prześcieradłem. Cicho wyszła z pokoju i przystanęła na progu kuchni tak żeby osoba, która przyszła jej nie widziała ale za to żeby dobrze słyszała rozmowę.
- Jesteście pewni? - zapytał się Minato
- Tak - odrzekła jakaś dziewczyna - Dlatego Tsunade-sama przysłała mnie po Kuschinę-sama.
- Przyślę ją do ciebie - obiecał - Tylko muszę ją obudzić.
            Kushina nie czekała na nic więcej. Bezszelestnie wycofała się i poszła do swojego pokoju ubrać się. Nie podobał się jej ton głosu tej dziewczyny. Miała złe przeczucia. Kiedy była już gotowa, odwróciła się. Minato stał w drzwiach.
- Słyszałaś? - zapytał niepewnie
- Nie wszystko - wyznała - Wiem, że sytuacja jest poważna. Prawda?
- Tak - zgodził się - Tsunade potrzebuje twojej pomocy. Jedna z grup wpadła w zasadzkę i stała się zakładnikami. Chcą ich odbić ale potrzebują twojej pomocy.
- Tak właśnie myślałam - powiedziała - Jestem już gotowa.
- Żałuję, że nie mogę wyruszyć z tobą - wyznał - Byłbym wtedy spokojniejszy. Ale mnie wysyłają w zupełnie innym kierunku.
- Nic mi nie będzie - uśmiechnęła się do niego szeroko - Przecież wiesz, że nie jestem taka słaba. I nie tak łatwo mnie pokonać.
- Wiem - zgodził się - Ale twoje wpadanie w tarapaty mnie przeraża.
- Oj nie przesadzaj - żachnęła się - Będę uważać. Gdzie mam się stawić?
- Przy szpitalu - powiedział z westchnieniem
- No to lecę - rzekła i podeszła do niego i pocałowała go na pożegnanie
          Przytuliła go mocno. Jeszcze chwilę się żegnali. Po czym dziewczyna wyszła z mieszkania. Od razu ruszyła pod szpital. Stała tak grupa trzy osobowa. Nie rozpoznała nikogo z niej.
- Dzień dobry Kushina-sama - odezwała się jedyna dziewczyna w grupie.
          Kushina rozpoznała ją po głosie, była to dziewczyna, która przyszła do ich mieszkania .
 - Czekamy na dyspozycje - dodała
- Nie rozumiem - wyznała szybko Uzumaki - Miałam się tu stawić. Nie jestem wtajemniczona dokładnie w cel misji.
- Oto zarządzenie od Tsunade-sama - powiedział mężczyzna stojący obok niej
           Był zdecydowanie starszy od niej. Mógłby być nawet jej ojcem . Wzięła od niego zwój. Szybko przeleciała wzrokiem po rozkazach. Sytuacja nie wyglądała tam za ciekawie. Przeanalizowała plan działania. Szkoda że nie była w tym tak dobra jak Minato. Nie lubiła dowodzić grupą. Czuła się wtedy za nią po części odpowiedzialna. Czemu Tsunade zawsze jej to robiła? Od razu zaznajomiła grupę ze swoim planem. Wyruszyli chwilę po tym. Droga miała zająć im co najmniej trzy dni. Co jakiś czas robili sobie krótkie przerwy. Nie była to dobra grupa. Nikt z nikim nie rozmawiał. Każdy dokładnie ważył to co mówił. Tak jakby bali się, że ktoś to wykorzysta. Kushina kilka razy próbowała nawiązać z nimi rozmowę. Ale odpowiedzi były zdawkowe. W końcu dała za wygraną i przez ostatnie dwa dni podróżowali w milczeniu. Kiedy dotarli na miejsce, czekała tam na nich Tsanade.
- Nareszcie - zawołała na ich widok
- Przybyliśmy najszybciej jak się dało - powiedziała Kushina próbując złapać oddech
- Jak droga? - zapytała wnuczka Pierwszego
- Bezproblemowo - wyznała Uzumaki - Tylko nie wiem czy dobór drużyny jest dobry. Próbowałam jakoś połączyć ich w grupę ale bezskutecznie.
           Tsunade zmierzyła ich wzrokiem. Kushina wiedziała już co to znaczy. Osunęła się na bezpieczną odległość. Dobrze, że tak się oddaliła. Tsunade zaczęła krzyczeć. Cała grupa ustawiła się od razu do pionu. Widać było, że mają respekt do tej kobiety. Nieźle ich wyszkoliła
- No to skoro wszystko już sobie wyjaśniliśmy - powiedziała Tsunade ostrym głosem - To zajmiemy się teraz poważnymi problemami.
           Wnuczka Pierwszego objaśniła im cel misji. Miał on zająć im jakiś czas. Jedna z grup dostała się do niewoli. Ich drużyna ma pomóc w odbiciu ich. Nie będzie to proste zadanie. Akcja ma rozpocząć się zaraz po zmroku. Mieli przed sobą jeszcze kilka godzin. Kushina postanowiła trochę się przespać. Czuła się strasznie zmęczona. Rozłożyła swoje rzeczy pod drzewem i wsunęła się w miękki pokrowiec. Sen przyszedł szybko. Był dla niej jak zbawienie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nie miewała koszmarów. Nie śniła się jej ani płonąca Uzugarkure ani widoki z pola bitwy.
           Ze snu wyrwały ją mocne szarpnięcia. Raptownie otworzyła oczy i zerwała się na nogi. Koło niej stał członek jej drużyny.
- Co się stało? - zapytała rozglądając się dookoła
- Wyruszamy - wyznał szczędząc słów
- Już się zbieram - wyjąkała
          Cała zrobiła się czerwona. Jak mogła nie usłyszeć, że inni są już gotowi do drogi. Spała tak twardo. Zbeształa siebie w myślach. Szybko zgarnęła swoje rzeczy i pobiegła za resztą drużyny. Biegli między drzewami. Na znak Tsunade, wszyscy się zatrzymali. Blondynka podzieliła ich na pod drużyny. Kushina miała być z chłopakiem, który wyrwał ją z letargu. Zmierzył od razu ją wzrokiem aż po plecach przeszły jej ciarki. Ale poszła za nim na wyznaczone miejsce. Na sygnał dany przez Tsunade ruszyli do ataku. Ich priorytetem było wydostanie jeńców, starając ponieść jak najmniejsze straty. Uzumaki bezszelestnie przedarła się ze swoim partnerem przez zabezpieczenia. Pozostali ruszyli z innych stron. Przed sobą wyczuła kilku przeciwników. Byli zapewne na warcie. Jej partner niepostrzeżenie obezwładnił ich i bez mrugnięcia okiem zabił. Pobiegli dalej likwidując resztę strażników. Ostrożnie wtargnęli do fortecy. Z tego co mówiła Tsunade tylko dwie grupy dwuosobowe miały wejść po jeńców. Reszta miała ich osłaniać z zewnątrz. Kushina biegiem zaczęła przeszukiwać pomieszczenia. Gdzieś musieli trzymać przecież więźniów. Nagle natrafiła na znajomą chakre. Rozejrzała się dookoła. Skupiła się i poszła w znajomym kierunku. Uchyliła pobliskie drzwi i zajrzała do środka.
- Dan? - zapytała niepewnie
         Narzeczony Tsunade leżał nieruchomo na ziemi. Kushina podeszła do niego i sprawdziła puls. Żył. Całe szczęście. Na brzuchu miał ostre cięcia. Spróbowała go ocucić lecz bez skutecznie. Nie chciała tutaj używać medycznego jutsu bo wróg by ją wtedy wyczuł. W kącie zauważyła jeszcze kilka osób. Podeszła do nich. Kontaktowali. Przekonała ich żeby poszli za nią. Nie musiała ich długo namawiać. Dźwignęła Dana i wyniosła na korytarz. Biegła z nim. Po korytarzu odbijało się echo ich kroków. Za którymś zakrętem natrafiła na swojego partnera. Pomógł jej nieść Katō. Gdzieś w oddali usłyszeli krzyki.
- Szybciej - powiedział chłopak - Chyba odkryli naszą obecność.
         Kushina poprawiła ramię Dana na swoich barkach i pobiegła ile miała tylko sił. Za sobą słyszeli coraz głośniejsze krzyki i tupania nogami. Nagle za rogu wyskoczył na nich jakiś mężczyzna. Wpadł dosłownie na nich i przewrócił ich.
- Zabieraj go stąd! - krzyknęła Uzumaki - Ja się nim zajmę i potem do was dołączę.
- Ale Tsubade-sama zabroniła nam się rozdzielać - przypomniał chłopak
- Jej tu nie ma - warknęła Kushina - Pośpiesz się. Jeńcy są najważniejsi.
          Partner zawahał się. Ale ostatecznie wypełnił polecenie Dziewczyna zaatakowała przeciwnika, który już wstawał na nogi. Wykonała szybką pieczęć i w powietrzu zawirowało powietrze tworząc falę uderzeniową. Kątem oka zauważyła, że członek jej drużyny już zniknął za rogiem. Zaraz pewnie wydostaną się na zewnątrz i Tsunade będzie mogła pomóc Danowi. Ta chwila nieuwagi kosztowała ją dość sporo. Nim się zorientowała została otoczona. Przeklęła pod nosem. Jedyną jej drogą ucieczki było pobliskie okno. Ale na swoje nieszczęście nie wiedziała co się za nim mieści. Postanowiła jednak zaryzykować. Powoli zaczęła się cofać w jego stronę. W myślach planowała skok tyłem i saldo. Już miała to zrobić, gdy z prawej strony coś jej śmignęło. Nie zdążyła się od tego uchylić. Przez prawe udo przeszła jej gruba włócznia. Przeszył ją ból. Próbowała powstrzymać falę bólu, który nią wstrząsnął. Warknęła na osobę, która w nią rzuciła. Był to kilka lat starszy od niej chłopak. Spojrzał na nią przenikliwie, koncentrując na niej swój wzrok. Patrzyła na niego jak zaczarowana. W jego szare oczy. I wtedy to poczuła. Silny, mentalny atak. W głowie zaczęło jej szumieć. Czuła jak ciśnienie narasta powodując ból. Jakby igły wbijały się w nią z dużą prędkością. Krzyknęła na całe gardło i upadła na ziemie. Nie potrafiła zapanować na drganiami ciała. Z każdą chwilą ból był nie do zniesienia. W duchu modliła się o śmierć. Kiedy wszystko ustało, z trudem łapała powietrze. Wszystko ją bolało. Ledwo mogła otworzyć oczy. Kiedy tego dokonała, przycisnęła rękę do krwawiącego uda. Straciła dużo krwi. Po chwili ujrzała na sobą szarookiego chłopaka. Chciała na niego spojrzeć lecz wzrok tracił na wyrazistości. Jego twarz nie wyrażała nic poza złością. Zamknęła oczy, czekając na cios. Gdy nastał, w bólu otuliła ją mgiełka, która koiła jej mękę. Zanim odpłynęła w niebyt, poczuła, jak ktoś ją podnosi. Nie oznaczało to dla niej nic dobrego.

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 18

         Do wioski dotarli późnym wieczorem. Kushina szybko zabrała Masako do szpitala. Od razu zabrała się do dzieła. Położyła ją w sali zabiegowej i wezwała jeszcze dwie inne pielęgniarki. Kobiety pomogły jej w normowaniu jej pulsu i tamowaniu krwi. Zajęło to im kilka godzin. Dopiero kiedy wszystko wróciło do normy, mogła odetchnąć ze spokojem. Po wyjściu z sali podeszła do Hiashi'ego.
- Zagrożenie minęło - poinformowała go - Teraz tylko musimy poczekać aż się wybudzi.
- Dzięki Bogu - wyszeptał - Dziękuję Kushina-chan
- Nie musisz mi dziękować - odrzekła z uśmiechem - Taka jest moja rola. A teraz możesz do niej zobaczyć tylko nie siedź długo.
- Dobrze - zgodził się
           Hyuuga wszedł do sali. Ona natomiast poszła zdać raport Tsunade. Kobieta na pewno się martwiła. Swoją drogą zastanawiała się czy Minato również martwił się o swoją drużynę. Kakashi był zdolnym chłopcem, ale nie przejmował się ludźmi. Zawsze ślepo podążał za kodeksem Shinobi. Wierzyła, że z czasem jego poglądy się zmienią. Porozmawia z nim o tym po jego powrocie. Teraz musiał jak najszybciej poinformować Tsunade o sytuacji. Wspięła się na najwyższą wierze. Napisała krótką ale treściwą notatkę, przyczepiła do nóżki sokoła i wypuściła. Zakładała, że dotrze on do jej przełożonej jutro z samego rana albo i szybciej.
          Teraz kiedy już tu wszystko załatwiła, mogła wrócić do domu. Nie była ona w nim od dwóch lat. Przez ten czas była ciągle na polu bitwy. Minato też nie widziała dużo razy. Zawsze tylko wtedy kiedy za bardzo przeholował. Ale i tak podziwiała go za ilość Chakry, którą posiadał. Chociaż i ona nie miała jej mało. Ale jego techniki. Była ich pod wrażeniem. Na pewno miał szanse w przyszłości zostać Hokage. Byłaby z niego wtedy dumna. Powolnym krokiem ruszyła przez ulice Konohy. Wioska wydała się wyludniona. Mało osób poruszało się ulicami. Po drodze zajrzała do swojej ulubionej budki z ramenem. Właściciel przywitał ją z uśmiechem. Zamówiła jedną porcje. Kiedy kończyła jeść, posiadacz budki postawił jej drugą porcje dodatkowo. Podziękowała mu. Po dokończeniu drugiej porcji, czuła się wręcz pełna. Jeszcze raz podziękowała i wyszła na ulice. Zdziwiło ją, że budka była jeszcze otwarta. Ale widocznie miał nie zamykał jej do późna. Teraz to już szybszym krokiem udała się do mieszkania. Czuła jak ogarnia ją zmęczenie. Na czas wojny, zostawili swój klucz zarządcy albo od czasu do czasu zajrzał do mieszkania i trochę je odświeżył. Za to miał dostać dość sporą zapłatę. Zapukała do mieszkania ów zarządcy. Widziała, że go obudziła. Lecz mężczyzna bez jakichkolwiek pretensji dał jej klucz i życzył dobrej nocy. Kushina podziękował i weszła po schodach do mieszkania. Doskonale pamiętała, jak pierwszego dnia wyważyła drzwi aby dostać się do mieszkania. Sąsiedzi uznali ją wtedy za jakąś wariatkę. Ale nie przejęła się nimi zbytnio. Powoli odkręciła drzwi i weszła do środka. Mieszkanie było posprzątane, jakby spodziewało się jej przybycia. Z uśmiechem na twarzy zamknęła drzwi na klucz i poczłapała do sypialni. Nie patrząc na nic padła na łóżko. Zasnęła od razu. Rano obudziły ją promienie słońca. Było już późno a ona wylegiwała się w najlepsze. Zbeształa się w duchu i zerwała się z łóżka. Pędem padła pod prysznic. Tego potrzebowała. W szafie znalazła czyste ubranie. Założyła je. Było o wiele wygodniejsze niż te ich równe stroje.
           Pośpiesznie wpadła do sklepu i kupiła sobie coś do jedzenia. Na razie musiała czekać na rozkazy od Tsunade i instrukcją co ma robić dalej. A póki co postanowiła, że musi sprawdzić jak czuje się Masako. Po drodze zjadła połowę tego co kupiła. Wchodząc do szpitala od razu udała się do sali w której leżała dziewczyna. Delikatnie zapukała i weszła do środka. Hiashi siedział obok Masako. Chyba drzemał. Odchrząknęła.
- Wchodź Kushina - powiedział Hyuuga - Przyszłaś zobaczyć do Masako?
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytała z ciekawością Uzumaki lecz kiedy odwrócił się w jej stronę, zrozumiała od razu - Czy te twoje oczy nie pochłaniają dużej ilości Chakry?
- Owszem - zgodził się - Ale potrafię to kontrolować. Kushina powiedz mi czemu ona jeszcze się nie obudziła?
- Musisz dać jej więcej czasu - wyznała dziewczyna - Może to jej zająć jakiś czas. Nie zapominajmy, że była w ciężkim stanie. Zaraz sprawdzę, czy wszystko goi się jak trzeba.
           Uzumaki podeszła do Masko i obejrzała dokładnie rany. Nie goiły się za dobrze. Przyłożyła do nich rękę i zaczęła leczyć. Użyła starego sposobu, który pokazał jej ojciec. Pomagał on zasklepiać trudne do wyleczenia rany. W zamian jednak pochłaniał duże ilości energii. Dlatego też rzadko go stosowała. Powoli rana zaczynała się zabliźniać. Ale szło to jej dość mozolnie. Przerwała po kilku minutach. Nic więcej na razie nie mogła poradzić.
- Teraz powinna dojść szybciej do siebie - powiedziała z uśmiechem - Zajrzę do niej za jakiś czas i spróbuje jeszcze raz.
- Wiele to dla mnie znaczy - wyznał chłopak
- Wiem - przyznała - Mam nadzieję, że jak tylko się obudzi, to powiesz jej o swoich uczuciach.
- To aż tak widać? - zapytał Hiashi
- Nie mam takich oczu jak ty - zaczęła Kushina - A to widzę. Więc po co to ukrywać?
- Pewnie masz racje - rzekł z uśmiechem
- Na pewno - zgodziła się Uzumaki - Zajrzę do niej później. A ty powinieneś też odpocząć. Idź do domu i się prześpij.
- Później - powiedział chłopak
            Kushina nie próbowała go przekonać. Wiedziała, że to było bezcelowe.Sama by się zaparła, gdyby ktoś jej bliski byłby w szpitalu i byłby nieprzytomny. Uśmiechnęła się do niego i obiecała jeszcze raz że zajrzy później. Powoli wyszła z sali i poszła do recepcji. Zapytała się czy przyszła odpowiedź od Tsunade. Młoda dziewczyna, która tam siedziała, zaprzeczyła i obiecała ją poinformować, jak tylko ją dostanie. Kushina podziękowała i wyszła ze szpitala. Postanowiła zrobić zakupy. Przewidywała, że zostanie w wiosce od jednego dnia do nawet kilku. W zależności co rozkaże jej przełożona. Weszła do dobrze jej znanego sklepu. Ekspedientka przywitała ją. Chwilę ze sobą porozmawiały. Wychodząc ze sklepu Uzumaki miała dwie torby załadowane jedzeniem. Wchodząc do mieszkania, zastanawiała się kiedy zdąży to zjeść. Upchała wszystko do lodówki.
             Resztę dnia spędziła dość spokojnie. Zdążyła posprzątać i doprowadzić mieszkanie do błysku. W głębi duszy czuła jednak, że jest to cisza przed burzą. Czemu zawsze przepowiadała najgorsze? Skarciła się w duchu i zajęła się dalszymi porządkami. Pod wieczór padała na twarz. Rozłożyła się na macie w salonie i przymknęła oczy. Rozkoszowała się tym spokojem i tą ciszą. Czemu tak nie może trwać wiecznie? Z zamyślenia wyrwało ją głośne pukanie do drzwi. Pukanie było tu dość łagodnym określeniem. Raczej było to walenie, że prawie wyleciały drzwi. Dźwignęła się na nogi i podeszła do wejścia. Lekko uchyliła drzwi i wyjrzała. Za nimi stała dziewczyna z recepcji.
- Kushina-san, Tsunade-sama wysłała wiadomość - zaczęła nerwowo dziewczyna
- Co się stało? - zapytała Uzumaki
- Masz się wstawić jak najszybciej w szpitalu - odrzekła - Niebawem przybędzie drużyna Minato Namikaze i trzeba będzie się zająć jednym z członków. Nie podano mi informacji, którym.
             Kushinie aż serce podeszło do gardła. Szybko wypadała z mieszkania i biegiem pognała do szpitala aby wszystko przygotować. W duchu modliła się, żeby nikomu nic się nie stało. Kiedy dotarła na miejsce, wszyscy byli już w pogotowiu. Okazało się, że to ona ma im przewodniczyć. Żachnęła się w duchu. Wszystko było już gotowe, kiedy drużyna przybyła. Na pierwszy rzut dali Kakshi'ego. Widocznie był najbardziej pokiereszowany. Wchodząc do sali, a raczej wjeżdżając na wózku, Kushina zwróciła uwagę na jego oko. Było zabandażowane. Pierwsze co zrobiła to zajęła się nim. Powoli zdjęła bandaż. Przez środek oka przechodziła wielka szrama. Zaklęła pod nosem. Ostrożnie je otworzyła i z przerażenia aż się przewróciła. Drżącymi rękoma, sprawdziła jeszcze raz. Nie myliła się. To oko nie było Hatake. Nigdy nie zapomni do kogo należy. Klan Uchiha. Spróbowała zaleczyć ranę, tak aby przeczep przyjął się dobrze. Kiedy skończyła, zaleczyła resztę ran. Kiedy skończyła, zabrali go do sali po zabiegowej. Teraz muszą poczekać aż dojdzie do siebie. Po chwili wyszła na korytarz. Rozejrzała się dookoła. I w końcu go zobaczyła. On chyba też ją wyczuł, ponieważ podniósł głowę do góry. Uśmiechnął się do niej słabo. Podeszła do niego ona razu.
- Minato - wyszeptała - Cieszę się, że nic ci nie jest. Nawet nie wiesz jak się martwiłam o was. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Też się cieszę, że cię widzę - odrzekł z szerszym uśmiechem - Co z Kakashim?
- Teraz jest już w porządku - wyznała
- Wiedziałem, że mu pomożesz - powiedział Minato - Rin zrobiła wszystko co w jej mocy. Na prawdę dała z siebie wszystko.
- A właśnie gdzie ona teraz jest? - zapytała Uzumaki - I gdzie ten hałaśliwy Obito?
- Obawiam się, że już go nie usłyszysz - rzekł ze smutkiem Namikaze - To właśnie jego oko przeszczepiła Rin Kakashi'emu.
- Boże co się stało? - zapytała z przerażeniem dziewczyna
- Obito zginął ratując Rin - wyszeptał chłopak - Nie zdążyła na czas by pomóc mojemu uczniowi.
              Minato pochylił się do przodu i zakrył rękom oczy. Kushina wyczuła, że płacze. Podeszła do niego bliżej i mocno go przytuliła. Wtulił się w jej ramię. Stała przy nim aż się uspokoił. Potem wcisnęła mu klucze od mieszkania do ręki i kazała iść do domu. Posłuchał bez protestów. Ona natomiast poszła poszukać Rin. W recepcji powiedzieli jej, że wróciła do domu. Zanim wyszła ze szpitala, Kushina zajrzała do Masako oraz do Hatake. Potem poszła do domu Rin. Zapukała do drzwi. Otworzyła jej matka.
- Dobry wieczór jestem Kushina Uzumaki - przywitała - Chciałabym porozmawiać z Rin.
- Dopiero co wróciła - odrzekła nieuprzejmie kobieta - Proszę dać jej odpocząć.
- Rozumiem - powiedziała dziewczyna - Przekaże jej pani, że byłam?
- Tak - warknęła kobieta i zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.
              Kushina zignorowała niegrzeczne zachowanie matki. Odwróciła się i wróciła do domu. Zastała Minato rozciągniętego na łóżku. Poszła od razu do kuchni i zaczęła przygotowywać ramen. Na pewno chłopak był głodny. Gdy skończyła, rozstawiła naczynia na stole. Wszystko było gotowe. Podeszła do łóżka i usiadła przy Minato.
- Zrobiłam kolacje - wyszeptała mu do ucha
- Nie mam ochoty - odrzekł i spojrzał w jej oczy - Przepraszam, wiem że się starałaś.
- Nic nie szkodzi - powiedziała z uśmiechem Kushina
              Widziała, że się męczył. Chyba nawet łapał doła. Musiała mu jakoś pomóc wrócić do normalności. Postanowiła zaryzykować. Położyła się delikatnie koło niego i pocałowała go. Na jego twarzy zagościło zaskoczenie ale odwzajemnił pocałunek. Po chwili zmienili pozycję. Minato pochylił się nad nią i musnął wargami jej szyje. Zamruczała gardłowo, rozkoszując się ciepłem, które rozchodziło się po jej ciele.
- Jesteś dziś nadzwyczaj odważna - zauważył Minato podnosząc głowę - Ale musisz wiedzieć, że jeśli nie przestaniemy i zaczniemy się kochać, to cię już nie wypuszczę z ramion. Nigdy.
- Wiem - dodała z uśmiechem na twarzy - Nie chce żebyś mnie wypuścił. Kocham cię to i to się nigdy nie zmieni.
- Ja ciebie też kocham - odrzekł
              Namikaze pocałował ją mocniej. Wręcz zaborczo. Odwzajemniła pocałunek. Czuła, jak ręka chłopaka ześlizguje się niżej. Rozkoszowała się tym dotykiem i ciepłem, które dawał. Zatopiła się w nimi i oddała się całkowicie swojej pierwszej, jedynej miłości jaką był dla niej Minato.

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 17

          Wojna przyszła szybciej niż się Kushina spodziewała. Wszyscy Shinobi zostali podzieleni na oddziały i wyruszyli na front. Ona została przydzielona do medic-ninja i miała być jako wsparcie. Słyszała jednak, że Tsunade nie zgadzała się na taki podział. Uważała, że w jednym oddziale powinien być przynajmniej jeden medyczny ninja. Niestety Hokage się z nią nie zgodził. Uzumaki trochę żałowała. Nie ukrywała, że wolałaby być jak najbliżej Minato i jego drużyny. Sprzeciw nie wchodził w grę. Pomagała rannym na tyle na ile tylko mogła. Z jednej strony cieszyła się z tego, że opanowała moc Kyuubi'ego. Bardzo jej pomagała w tej chwili. Mimo wszystko nie mogła znieść widoku umierających ludzi. Wojna trwała już kilka lat i szczerze miała jej już dość. Przez cały ten okres widziała Minato tylko kilka razy. Za każdym razem cieszyła się, że go widzi i że jest cały. Starała się być mimo wszystko twarda ale za to miała bezsenne noce.
- Zostajesz dołączona do drużyny Hyuuga - poinformowała ją pewnego razu Tsunade - Będziesz im pomagała przy zakładaniu pieczęci. Idź się spakuj.
- Dobrze - zgodziła się Kushina
           Od razu wykonała polecenie. Może to jakoś oderwie ją od tego koszmaru. Może na froncie spotka Minato? Pakowanie zajęło jej kilka minut. Tsunade dołożyła do jej bagażu środki opatrunkowe i inne rzeczy potrzebne do leczenia. Powiedziała jej, że to tak na w razie co. Kapitan z drużyny Hyuuga przyszedł po nią. Przedstawił się jako Hiashi. Ogólnie streścił jej skład drużyny i zastrzegł sobie że ma wykonywać tylko jego polecenia. Dowiedziała się, że będzie z nimi w grupie jego brat Hizahi oraz jakaś jeszcze dziewczyna o imieniu Masako. Z tego co mówił, wywnioskowała, że to jego narzeczona. Nie zadawała wiele pytań. Nie były jej do niczego potrzebne. Uzyskane informacje wystarczały jej w zupełności. Po spotkaniu z resztą , wyruszyli. W drodze Hiashi wyjaśnił im ich cel. Ich zadanie polegało na zakładaniu pieczęci na wszystkie mosty, które prowadziły do Konoha. Niby nie było to trudne zadanie, ale musieli uważać na wrogich Shinobi, którzy mogliby bronić ich zaciekle.
            Z tego co zauważyła Kushina, między dwoma braćmi był jakiś taki mur. Ten młodszy zawsze słuchał się brata i robił tak jak mu kazał. Mimo że na przykład coś mu się nie podobało. Gdy się w końcu go o to zapytała, powiedział tylko, że taka jest rola Gałęzi, która ma bronić Główną Rodzinę. Dziewczyna nie potrafiła zrozumieć takiego dziwnego zwyczaju. Ale nie skrytykowała go. Ich pierwszy most wybuchł bez problemu. Dopiero przy trzecim mieli drobne problemy. Prowadził on do Iwagarkure. Hiashi poinformował ich, że po drodze ma do nich dołączyć drużyna Minato pod dowództwem Kakashi'ego. Kushina z niecierpliwością czekała na nadejście tej drużyny. Jednak nie pojawili się. Nie mogli dłużej czekać. Hiashi wydał im rozkaz rozłożenia pieczęci i wycofaniu się przed aktywacją. Uzumaki szybko wykonała swoje zadanie i zajęła bezpieczne miejsce. Dwaj bracia znaleźli się przy niej chwilę później. Jednak nigdzie nie widziała Masako. Rozglądała się dokładnie. W końcu zaczepiła Hiashi'ego.
- Nigdzie nie widzę Masko - powiedziała szybko
- Jak to? - zapytał się - Przecież była tuż za tobą.
- Może jeszcze zakłada bomby? - zapytała z paniką - Idę po nią.
           Zerwała się z miejsca i pobiegła w stronę mostu. Nagle poczuła gorący podmuch na twarzy a potem wybuch. Odrzuciło to ją spory kawał. Ostatecznie uderzyła z niemałą siłą w drzewo. Przed oczami się jej zamgliło. Zamrugała oczami kilka razy żeby odpędzić to wrażenie. Niezgrabnie wstała na nogi. Niestety upadła na kolana a następnie legła jak długa. Czuła, że ma coś wbite w brzuch. Spróbowała przewrócić się na plecy.
- Nie ruszaj się Kushina-chan - usłyszała nad sobą Rin
- Spóźniliście się - zauważyła Uzumaki - Już zaczęłam regenerację od środka. Wyjmij to tylko i przyciśnij do rany gazę.
- Dobrze - zgodziła się dziewczynka
- Gdzie jest Masako? - zapytała
- Szukają jej - wyznała Rin
          Kiedy Kushina poczuła, że jest już lepiej i może w miarę normalnie wstać, odsunęła od siebie Rin. Poszła od razu pomóc w poszukiwaniu Masako. Z mostu zostały gruzy. Zauważyła, że Hiashi wraz z bratem odrzucają gruzy z jednego miejsca. Podbiegła do nich szybko i pomogła odgarniać  na bok kamienie. Chwilę później wyciągnęli z gruzowiska Masako. Ułożyli ją ostrożnie na ziemi. Hiashi uklęknął przy niej.Cały czas trzymał ją za rękę. Kushina zaczęła tamować jej ranę. Z tego co zdążyła zobaczyć, nieźle oberwała. Uzumaki czuła, że jeszcze trochę i przekroczy granicę. Rin chyba wyczuła to samo, ponieważ od razu ją odsunęła i sama zaczęła tamować ranę. Stan Masako był ciężki.
- Musimy przenieść ją jak najszybciej do wioski - powiedziała od razu Kushina - Z tego miejsca mamy bliżej do Konoha niż do jakiegokolwiek obozu medycznego.
- Dobrze - zgodził się od razu Hiashi
- Wyślę niezwłocznie Han z raportem do Tsanade-sama - poinformowała Uzumaki
- To my w takim razie ruszamy dalej - odezwał się Obito - Mamy jeszcze kilka mostów do wysadzenia.
- Tylko uważajcie na siebie - poprosiła dziewczyna - Zwłaszcza ty Obito.
- Nie bój żaby - odrzekł z uśmiechem
          Od razu pożegnali się i każdy udał się w wyznaczonym kierunku. Kushina miała nadzieję, że bezpiecznie i bez przeszkód dotrą do Konohagarkure. Całe szczęście, że droga nie zajmie im dużo czasu.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

A oto i długo oczekiwany rozdział. Życzę miłego czytania :)

Autorka

sobota, 24 marca 2012

Rozdział 16

          Przez kolejne dni Kushina miała wrażenie, że Minato ją unikał. Mimo że mieszkali w tym samym mieszkaniu, mijali się cały czas. Wydawało się jej, że Namikaze robi to specjalnie. Kilka razy próbowała spokojnie z nim porozmawiać na temat zdjęcia tej pieczęci lecz w takich momentach wściekał się na nią i wychodził z mieszkania trzaskając drzwiami. W końcu postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Ubrała się i wyszła. Udała się prosto do biura Hokage. Strażnicy ją przepuścili. Podziękowała im. Grzecznie zapukała do gabinetu i weszła do środka. W pomieszczeniu znajdował się ktoś jeszcze. Jakiś mężczyzna z dziwną przepaską na oku i usztywnionym prawym ramieniem. W lewej ręce trzymał laskę.
- Och Kushina - powiedział ze zdumieniem Hokage - Coś się stało?
- Chciałam porozmawiać - odrzekła - W cztery oczy.
- Już i tak skończyliśmy - zauważył Sarutobi - Danzo możesz nasz zostawić?
           Mężczyzna odwrócił się i pokuśtykał do wyjścia. Zanim wyszedł spojrzał na Kushinę i coś wymamrotał w jej stronę. Nie mogła nazwać go przyjaznym. Po jego wyjściu, odwróciła się w stronę głowy wioski.
- Hokage chciałam porozmawiać o zdjęciu pieczęci z Nura-kun - wyjaśniła - Chciałabym to zrobić jak najszybciej.
- Na razie musimy poczekać - wyznał - Właśnie szykujemy się do wojny i nie możemy pozwolić sobie na stratę jakiegokolwiek człowieka.
- Ale Hokage-sama - zaczęła dziewczyna
- Już podjąłem decyzję - przerwał jej Sarutobi - Minato wspominał mi o konsekwencjach.
- Jestem pewna, że jeśli ja się tego podejmę to się uda - zapewniała Kushina
- Dasz mi stu procentową pewność? - zapytał się mężczyzna - Nie chce żeby Minato ponownie przechodził przez coś takiego. Myślę, że powinnaś z nim porozmawiać na spokojnie. Prawda Minato?
           Kushina rozejrzała się dookoła lecz nigdzie go nie zauważyła. Staruszek natomiast podszedł do okna i je uchylił. Na parapecie stał ukryty w cieniu Namikaze. Wskoczył do pomieszczenia i spojrzał się na nią ze smutkiem. Czuła się, jak mała dziewczynka przyłapana na gorącym uczynku.
- Minato - wyszeptała
- Chodźmy się przejść - zaproponował chwytając ją za nadgarstek i wyprowadzając z gabinetu
            Poszła za nim bez jakiegokolwiek protestu. Czuła jak chłopak dygocze ze złości. Ale nie krzyczał. Prowadził ją w spokoju, przed siebie. Po pewnym czasie zorientowała się, że idą w stronę jeziora. Kiedy się tam znaleźli, puścił ją ale się nie odwrócił.
- Minato - powiedziała cicho lekko dotykając dłonią jego ramienia
- Oszukałaś mnie - wychrypiał przez zaciśnięte zęby - Poszłaś do Hokage i poprosiłaś o wydanie wyroku na swoje życie. Nawet nie porozmawiałaś ze mną!
- Próbowałam - wyszeptała - Ale nie chciałeś ze mną o tym rozmawiać. Nie chciałam nic robić bez twojej woli ale nie dałeś mi wyboru. Chce pomóc Nura-kun.
- Bo go kochasz? - zapytał z goryczą w głosie
- Nie - zaprzeczyła - Kocham ciebie i nikogo więcej. Chce po prostu spłacić dług. Pomagał mi kiedy byłam zdana na łaskę i nie łaskę Tagumi'ego. Zrozum to.
- Całe szczęście, że od tego zamiaru odwiedzie ciebie wojna - wyznał
- Skoro sądzicie, że zbliża się wojna, to czas potrenować - dodała
           Bez słowa więcej rzuciła się na jego plecy. Oboje przewrócili się na trawę i przeturlali się kawałek. Na szczęście Kushiny to ona górowała. Usiała okrakiem na brzuchu Minato opierając dłonie na jego klatce piersiowej.
- I co teraz powiesz cwaniaczku? - zapytała się ze śmiechem - Ciągle uważasz, że jesteś lepszy?
- Oczywiście - odrzekł i zamienił się w dym
- Klon? - warknęła - Dobrze wiesz, że nie znoszę tej techniki!
          Wstała i zaczęła się rozglądać wkoło siebie. Co za drań. We włosach poczuła powiew wiatru. Jak się później okazało, był to Minato. Odgarnął jej włosy na bok i pocałował w szyję.
- Nie próbuj takich tandetnych sztuczek - upomniała go chwytając za nadgarstek
          Od razu ukręciła mu rękę do tyłu. Stał dziwnie spokojnie. Nawet lekko się uśmiechał. Nie brał jej na poważnie. Tego był pewny. Rozluźniła uścisk, pozwalając mu wyswobodzić rękę. Nie czekając na niego, ruszyła do domu. Dogonił ją od razu. Przez całą drogę szli trzymając się za ręce. Rozmawiali i śmiali się. Kushina zauważyła, że niektóre dziewczyny patrzą na nią z pogardą i zazdrością w oczach. Ścisnęła mocniej dłoń chłopaka.
- Nie przejmuj się nimi - poradził - Czasami nie rozumiem o co im chodzi.
- Nie dziwie się im - wymamrotała - Najlepsza partia w wiosce właśnie została zajęta i to przez nietutejszą dziewczynę. Nic dziwnego, że chcą mi oczy wydrapać.
- Nigdy nic żadnej nie obiecywałem - wyznał - I nawet nie dałem cienia nadziei. Z czasem zrozumieją i się uspokoją.
          Kushina pokiwała głową na zgodę. Z czasem wszyscy dostosują się do panującej sytuacji.  Wolnym krokiem udali się do domu. Znaleźli się tam po kilku minutach. Dziewczyna zaczęła przygotowywać kolację. Po tak ciężkim i burzliwym dniu, Minato na pewno był głodny. Cieszyła się, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili i wszystko wróciło do normy. Stanęła przy kuchence i zaczęła kroić warzywa potrzebne do Ramenu. Nagle poczuła na ramionach delikatny dotyk.
- Minato przestań - poprosiła - Bo nie dostaniesz nic do jedzenia.
- To może poczekać - odrzekł
           Lekko pocałował ją w szyję. Kushina uśmiechnęła się pod nosem. Jednak na tym się nie skończyło. Dłonie chłopaka zaczęły ześlizgiwać się coraz niżej aż w końcu wtargnęły pod jej koszulkę.Od razu chwyciła go za dłonie i mu przerwała.
- Zaczekajmy jeszcze - poprosiła - Potrzebuję więcej czasu.
- Rozumiem - odrzekł i pocałował ponownie ją w szyję - Poczekam.
           Uzumaki była mu wdzięczna. Lepiej będzie dla nich jak nie będą się spieszyć. Nie chciałaby jeszcze wpaść przez przypadek. Czuła, że zbliża się wojna. A w tym stanie nie będzie mogła za wiele pomóc. Tak będzie dla nich najlepiej.

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 15

          W szpitalu Kushina spędziła tydzień dodatkowo. Chociaż uważała już po dwóch dniach, że czuje się lepiej. Jednak Tsunade nie zgodziła się z jej zdaniem. Nawet błagania nie skutkowały. Tak więc dziewczyna nudziła się przez siedem dni. Z nudów wymyślała do czego jeszcze mogłaby użyć mocy Kyuubi'ego. Niestety Hokage nie zgodził się na jej samotne treningi. Po całym tym porwaniu, ciągle mieli ją na oku. Zawsze jakiś Shinobi, którego nie znała zresztą, stał za drzwiami od jej pokoju. Jak ona tego nie znosiła. Na dodatek ilekroć pytała się wartowników o Nura, zbywali ją tym, że nie powinna się tym interesować, bo należy to do obowiązków wyższych rangą. Na jej pecha Minato nie zjawił się u niej przez cały tydzień. Od Tsunade dowiedziała się, że dostał misję. Aczkolwiek nie zdradziła szczegółów.
        Kiedy pobyt w szpitalu się skończył, Kushina cieszyła się jak głupia. Teraz czekała już tylko na wypis. Po południu usłyszała ciche pukanie. Uśmiechnęła się szeroko. Była pewna, że to Minato. Jadnak do sali wszedł ktoś inny. Uśmiech spełzł jej z twarzy. Spojrzała się wrogo na mężczyznę. Był w wieku Namikaze. Miał czarne włosy związane dość wysoko z kitek. Niebyły długie. Po rozpuszczeniu może sięgałyby mu za ucho. Odznaczał się charakterystyczną bródką, co tworzyło dziwne połączenie z kolczykami w uszach. Na twarzy widniały dwie spore szramy. Zdobył je pewnie podczas, któreś z misji. W ręku natomiast trzymał jej wypis.
- Kushina jak mniemam - stwierdził a dziewczyna pokiwała głową - W takim razie idziemy.
- Zaraz, zaraz - zareagowała - Nie znam cię i nigdzie z tobą nie idę. Zresztą, kto pozwolił tobie tutaj wejść?
- Jestem Shikaku Nara - przedstawił się - Zgodnie z ustaleniami z Hokage, miałem ciebie zabrać do mojego domu. Tam poczekasz na Minato. Myślałem, że będziesz poinformowana.
- Jak widać nie jestem - zauważyła - I tak nie wiem czy mogę tobie ufać.
- Widzę, że się czegoś nauczyłaś po ostatnim wypadzie - powiedział podając jej kartkę - Myślę, że to wystarczy co?
            Kushina wzięła do ręki karteczkę. Był to list od Hokage. Z grubsza ogarnęła tekst. I była pewna, że może zaufać temu Shinobi. Wzięła swoje rzeczy i ruszyła do wyjścia. Wychodząc Shikaku wziął od niej torbę i przerzucił ją sobie przez ramię. Poprowadził ich główną ulicą. Nawet na moment nie zboczył na jakieś ubocza. Przez całą drogę szli w milczeniu. Zatrzymali się dopiero przed jakąś dzielnicą. Przy wejściu na nich widniał herb. Kushina chciała mu się przyjrzeć lecz oderwał ją od tego Nara.
- Nie rozglądaj się w środku - upomniał ją - Moja żona nie znosi ludzi, którzy przyglądają się wszystkiemu i każdemu.
- Przepraszam - odrzekła ze skruchą
           Spuściła głowę i poszła za chłopakiem. Starała się patrzeć tylko na swoje stopy. Czuła się jak jakiś intruz, który jest nieproszony.
- Kogo ty znowu tu prowadzisz?
           Usłyszała przed sobą kobiecy głos. Niepewnie podniosła głowę, starając się nie rozglądać nigdzie. Przed nimi stała ładna, młoda brunetka. Włosy miła zaczesane do tyłu. Ale za to minę miała tak srogą, że aż dziewczyna bała się cokolwiek powiedzieć.
- Hokage prosił żebym się nią zajął do powrotu Minato - wyznał Shikaku - To jest Kushina.
- Witam Panią - odrzekła nisko się kłaniając
- A więc to przez ciebie zawrzała cała Konoha - powiedziała kobieta - Plotki okazały się jednak prawdziwe. I w sumie się nie dziwię.
- Przepraszam ale nie rozumiem o co chodzi - wyznała dziewczyna
- Kochanie od kiedy ty wierzysz w plotki? - zapytał Nara
- Czy ja powiedziałam, że wierzę w nie? - zganiła go żona - Nie stójcie tak i wchodźcie do domu. Na pewno jesteście głodni.
        Shikaku wszedł za Yoshino do domu. Kushina udała się za nimi. Co za charakter. A już myślała, że nie może być gorszej kobiety od niej samej. Weszli do dużego przedpokoju. Odruchowo dziewczyna ściągnęła buty i postawiła je przy wyjściu. Potem udała się za małżeństwem do salonu.Yoshino zaprosiła ją do stołu. Usiadła posłusznie. Kobieta postawiła na stole kilka potraw. Shikaku nałożył na swój talerz kilka specjałów. Kushina natomiast wzięła trochę sałatki z carry. Nie była głodna, ale nie chciała również urazić gospodarzy. Powoli ją jadła.
- Nie smakuje tobie? - zapytała Yoshino
- Nie, nie - zaprzeczyła szybko - Jest bardzo smaczna.
- To nałóż sobie więcej - zachęciła ją kobieta
- Nie zmuszaj jej do jedzenia - poprosił Nara - Jak będzie chciała to weźmie sobie więcej.
- Dziękuję - wyszeptała Kushina
          Przez resztę posiłku nie zamienili ze sobą ani słowa. Uzumaki zauważyła, że Yoshino jest wścieła na męża za sprzeciw. Nic jednak nie mogła już zrobić. Pomogła posprzątać ze stołu. Potem gospodyni pokazała jej pokój, w którym będzie spała do czasu, aż Minato po nią przyjdzie. Od razu zamknęła się w nim. Nikt nie wiedział ile czasu to zajmie chłopakowi. A Kushina zaczynała już tęsknić. I to bardzo.
           Przez kolejne dni nie opuszczała pokoju nawet na krok. Bała się z niego wychodzić. Nie wiedziała na ile może ufać tym ludziom. Nie szła nawet na posiłki. Yoshino zaczęła się na nią denerwować i krzyczeć. W sumie nie można było się dziwić. Ale co miała zrobić, skoro nie miała apetytu. W końcu wezwano Tsunade. Kushina nie chciała z nią rozmawiać.
- Przestań zachowywać się jak dziecko - poprosiła kobieta - Shikaku i Yoshino jest przykro, że nie chcesz z nimi zjeść. Zresztą zobacz, jak tych schudłaś.
- Chcę tylko żeby Minato w końcu wrócił - wyszeptała dziewczyna - Obiecał, że mnie nie zostawi.
- Przecież wiesz, jak jest na misjach - wyznała wnuczka Pierszego Hokage- Nie wiem co chcesz sobie udowodnić, nic nie jedząc. Ale to jest głupie. Zrobisz sobie krzywdę.
            Kushina nic nie opowiedziała. Nikt chyba nie rozumiał, jak bardzo brakuje jej Minato. Nawet tłumaczenia nic nie dawały. Odwróciła się od niej i zamknęła oczy. Tsunade mówiła do niej coś jeszcze. Ale znaczenie jej słów nie dochodziło do niej wcale. Zatopiła się w swoim świecie. W końcu przysnęła. Śniły się jej koszmary. Nie potrafiła się z niego wyrwać. Dopiero mocne szarpania ocuciły ją. Od razu otworzyła oczy. Rozejrzała się po ciemnym pomieszczeniu. Wyczuwała czyjąś obecność. Ale nic nie widziała.
- Kto tu jest? - zapytała niepewnie
- To ja - powiedziała Yoshino - Krzyczałaś przez sen. Musiałam sprawdzić co się dzieje. Wszystko dobrze?
- Tak - odrzekła dziewczyna - Dziękuję.
           Żona Shikaku lekko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Kushina została sama. Długo nie mogła zasnąć. Po kilku godzinach za oknem dostrzegła jakiś ruch. Zerwała się z miejsca. Powoli oddaliła się od okna. Usiadła przy drzwiach i obserwowała. Nic się jednak nie wydarzyło. Jednak do końca nocy nie zmrużyła oka. Yoshino ponownie zajrzała do niej rano. Przyniosła jej śniadanie. Dziewczyna nawet go nie tknęła. Koło południa znowu otworzyły się drzwi do jej pokoju. Nawet nie podniosła głowy do góry.
- Kushina?
           Uzumaki szybko spojrzała się na osobę, która weszła do jej pokoju. Koło niej stał Minato. Zerwała się z miejsca i rzuciła mu się na szyję. Wtuliła w jego ramionach twarz i zaniosła się płaczem. Chłopak delikatnie pogładził ją po włosach.
- Co się dzieje? - zapytał cicho - Stało się coś?
- Kazali mi tu na ciebie czekać - wychlipała - Ale nie wiedziałam komu mogę ufać. Bałam się. Nie znam przecież tych ludzi. A ciebie nie było przy mnie.
- Rozumiem - odrzekł odsuwając ją lekko od siebie - Shikaku nie zrobiłby tobie krzywdy. Prosiłem go żeby się tobą zajął.
- Proszę zabierz mnie do domu - poprosiła wycierając łzy
- Oczywiście - zgodził się chłopak
          Wziął ją za rękę i wyszli z pokoju. Poszukali razem Shikaku wraz z Yoshino. Kushina podziękowała im za opiekę. Następnie wrócili do domu. Dziewczyna zajęła się domem. Przez kilka dni w ogóle go nie opuszczała. Dopiero jak Minato zmusił ją do treningów, wyszła z niego. Chłopak trenował wraz z nią. Czasami nawet trenowała z całą drużyną Minato. Uzumaki podpytywała się Namikaze o Nura. Ale nic jej nie powiedział. Jednak po dłuższym proszeniu, uległ jej. Po treningu oboje udali się do niego. Więzień znajdował się w więzieniu na najniższym piętrze. Strzegło go czterech Shinobi. Mężczyźni nie zwrócili na nich uwagi. Widocznie dobrze znali Minato. Kushina podeszła do krat. Nura ją dostrzegł i się uśmiechnął.
- A więc w końcu do mnie przyszłaś - powiedział z uśmiechem - Czekałem na ciebie.
- Musiałam - wyznała - Chciałam po prostu wiedzieć czemu to robiłeś? Czemu mi pomagałeś?
- Przecież powiedziałem tobie to - zauważył - Ponieważ zakochałem się w tobie i nie potrafiłem znieść twojego cierpienia.
- Nie możesz mnie kochać - powiedziała lodowato - I lepiej żebyś o mnie zapomniał. Kocham kogoś innego.
- I tak o ciebie zawalczę - obiecał
- Powiedz mi, kto kazał wam mnie porwać? - zapytała
- Nie mogę powiedzieć - wyznał pokazując język
            Dziewczyna mu się przyjrzała. Na samym środku zauważyła pieczęć. Przysunęła się bliżej krat żeby się lepiej przyjrzeć. Gdzieś już ją widziała. Niech pomyśli.
- Już wiem - krzyknęła wręcz - Minato...
           Chłopak znalazł się od razu przy niej.
- Nic wam nie powie przez tą pieczęć - wyznała szybko - W Wiosce Wiru zakładano ją członkom ANBU. To miała zapobiec wydobycia informacji, gdyby dostali się do niewoli.
- Można ją jakoś zdjąć? - zapytał chłopak
- Jest jeden sposób - przyznała - Ale jest bardzo ryzykowny. Jeśli zrobi to się źle, to nie tylko zginie osoba, która ma tą pieczęć ale również osoba, która ją zdejmuje.
- Porozmawiam o tym z Hokage - obiecał Minato - Musimy już iść - dodał patrząc na nią
- Dobrze - zgodziła się - Do widzenia Nura-kun.
- Do zobaczenia - odrzekł szeroko się do niej uśmiechając
           Nie odwzajemniła jego uśmiechu. Spojrzała się na niego z współczuciem i odeszła. Chciała stąd jak najszybciej odejść. Po prostu nie zniosłaby dłużej spojrzenia Nura. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, odetchnęła głęboko.
- Jeśli Hokage zgodzi się zdjąć tą pieczęć, to chce zrobić to sama - powiedziała patrząc na Minato - Nie chce aby ktoś godził się na pewną śmierć.
- Nie zgadzam się na to - krzyknął chłopak - Rozumiesz? Nie pozwolę na to.
- Poświęcisz inną osobę, która nic nie wie o pieczęciach? - zapytała ze złością - Nikt w Konoha nie ma takiej wiedzy o pieczęciach co ja. Przecież wychowałam się w wiosce, która się specjalizował w nich.
- Nie oznacza to, że musisz się tego podjąć - powiedział przytulając ją - Nie chce cię stracić. Proszę...
-Nie stracisz - obiecała - Wiem jak ją zdjąć. Zaufaj mi.

środa, 8 lutego 2012

Rozdział 14

             Do mieszkania Minato wróciła zaraz po zapadnięciu zmroku. Cicho otworzyła drzwi i weszła do środka. Chłopak gotował coś w kuchni. Przeszła bez słowa do swojego pokoju. Modliła się w duchu aby Namikaze jej nie zaczepił po drodze. Kiedy weszła do pokoju, przekręciła zamek w drzwiach. Może to da do zrozumienia Blondynowi, że ma sobie odpuścić? Usiadła na łóżku i wyjrzała przez okno. Niebo było gwieździste. Nic nie zapowiadało nadchodzącego nieszczęścia. Westchnęła głośno. W oczy rzuciło się jej zdjęcie drużyny Miku. Sięgnęła po nie. Uśmiechnęła się pod nosem. Na początku uważała Jou za jakiegoś głupka, który nic nie potrafi. Natomiast Miku wyglądał na zarozumiałego i pewnego siebie. Nie przepadała za nimi. Ale to się zmieniło wraz ze zmieniającym się czasem. Teraz zrobiłaby dla nich wszystko. Nawet poszła by do piekieł aby im pomóc, gdyby jej kazali. Niestety Jou już nie pomoże. Odłożyła fotografię na swoje miejsce i położyła się. Postanowiła, że po jutra zacznie trening, który pomoże jej opanować moc Kyuubi'ego. Może w ten sposób ochroni mieszkańców wioski? Tej nocy wyjątkowo szybko zasnęła.
          Przez kilka kolejnych dni od świtu do nocy spędzała na polu treningowym. Z nikim się nie widziała i nie rozmawiała. I nawet lepiej. Przynajmniej mogła skupić się na wyznaczonym celu. Kontrola Kyuubi'ego szła jej dość mozolnie. Od czasu do czasu robiła sobie przerwy. Wtedy poszukiwała mieszkań do wynajęcia. Nie wyglądało to za ciekawie. Jak na razie nikt nie chciał wynająć nawet małego pokoiku. Ale nie traciła nadziei. W końcu coś na pewno się znajdzie.
Koło trzeciej po południu wróciła do przerwanego treningu. Usiadła pod drzewem na polu treningowym i skupiła się na łączeniu swojej chakry z chakrą Lisa. Nie było to łatwe. Skupiła się jeszcze bardziej. Nagle usłyszała cieniutki świst koło ucha. Raptownie otworzyła oczy. Wkoło niej zaczęła pojawiać się mgła, która stawała się coraz gęstsza. Czuła się tak jakby przechodziła przez deja vu. Tak samo było w wiosce Wiru. Zerwała się na równe nogi i spróbowała wybiec z pułapki. Niestety już przy pierwszym kroku wywróciła się. Coś trzymało ją za nogi. Sięgnęła do kostek i próbowała je uwolnić. Zamiast tego poczuła silne uderzenia w brzuch. Były na tyle silne, że ostatecznie uderzyła w pobliskie drzewo, które się złamało. Z ust wypływała je krew. Poznała to po metalicznym smaku. Ból w klatce piersiowej był tak silny, że miała problem z otworzeniem oczu. Gdy się jej to udało, ujrzała przed sobą chłopaka. Na pewno był od niej kilka lat starszy. Spojrzał się na nią z pogardą i chwycił ją za włosy. Z całej siły pociągną za nie. Przewróciła się na ziemię z krzykiem. Wsparła się na łokciach. Napastnik jednak był szybszy. Wykręcił jej nadgarstki do tyłu i mocno skrępował, przyczepiając do węzła pieczęć tłumiącą chakrę.
- Co ty wyprawiasz? - wychrypiała
- Zamknij się – warknął kopiąc ją w brzuch
- Tagumi wystarczy – powiedział inny mężczyzna wychodzący za drzewa – Mamy ją dostarczyć żywą a nie martwą. Zapomniałeś?
- Oj tam – odrzekł Tagumi – Nic jej nie będzie od kilku uderzeń. Może przez to nie będzie z nią problemów w czasie drogi.
- Nie przeginaj – upomniał go mężczyzna
- Nie uda się wam mnie stąd zabrać – wtrąciła Kushina – Przyjaciele na pewno po mnie przyjdą.
- Mówiłem, że masz się zamknąć! - krzyknął chłopak
         Uzumaki poczuła jeszcze kilka uderzeń. Ból był tak silny, że nie miała siły nawet się podnieść. Przewróciła się na plecy i przyjrzała napastnikom. Ten który pojawił się jako drugi, wydawał się rozsądniejszy od tego pierwszego. Odciągnął Tagumi'ego od niej i zaczął coś mu tłumaczyć. Obraz zaczął się jej rozmazywać przed oczami. Pokręciła głową. Ale nie pomogło to jej wcale. Czuła jak traci siły.
- Minato pomóż – wyszeptała zanim straciła przytomność.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
         Minato właśnie wychodził z biura Hokage, kiedy słyszał, jak ktoś prosi go o pomoc. Rozejrzał się dookoła. Ale nikogo nie widział. Był wręcz przekonany, że był to głos Kushiny. Co się z nim dzieje. Chyba zaczynał mieć omamy. Zresztą ciekawe co teraz robiła? Pewnie jak ostatnio miała w zwyczaju, trenowała do upadłego. Miał nadzieję, że nie przeholowała. W sumie mógłby pójść i zobaczyć jak sobie radzi. Spojrzał w niebo. Zaczynały się zbierać chmury burzowe. Wolnym krokiem udał się na ów pole. Po drodze spotkał kilku znajomych. Zamienił z nimi kilka słów. Starał się aby nie zajmowało to mu dużo czasu. Po pół godzinie był na miejscu. Miejsce to wyglądało niczym pobojowisko. Rozejrzał się wkoło. Nigdzie jednak nie widział Uzumaki. Obszedł teren. Dopiero pod przewalonym drzewem dostrzegł dużą plamę krwi. Dotknął jej palcem. Była świeża.
- Kushina! - krzyknął na całe gardło.
           Nikt jednak mu nie odpowiedział. Biegiem pobiegł do biura Hokage. Musiał to jak najszybciej zgłosić. Przecież to nie możliwe, że ją porwali? Próbował sobie wmówić, że na pewno coś mu się przewidziało. Jednak nie mógł pozbyć się tego dziwnego wrażenia, że coś jej się stało. Wpadł do gabinetu Sarutobiego.
- Minato? - zapytał się niepewnie Hiruzen – Wydawało mi się, że wszystko już omówiliśmy.
- Kushina została porwana – przerwał mu chłopak
- Jesteś pewny? - zapytał zaskoczony Hokage – Może gdzieś poszła? Albo trenuje w innym miejscu?
- Jestem pewny, że miała tam być – odrzekł Namikaze – W dodatku znalazłem tam świeże ślady krwi.
- Zaraz zwołam kilku Joninów – obiecał staruszek – Rozpoczną poszukiwania od razu.
- Mogę się do nich przyłączyć? - zapytał Minato
- Dobrze – zgodził się mężczyzna – Idź się przyszykuj. Wyruszycie natychmiast. Zbiórka będzie przy Zachodniej Bramie.
- Dziękuje Hokage-sama – podziękował chłopak i wybiegł z gabinetu.
           Postanowił przetestować swoją nową technikę teleportacji. Ćwiczył ją od dłuższego czasu, więc nie powinien mieć z nią problemy. Wykonał pieczęć i chwilkę później był już w swoim mieszkaniu. Pędem wbiegł do pokoju i spakował broń. Będzie jej potrzebować. Pięć minut później biegł już ulicami w stronę wyznaczonego miejsca. Stało tak już siedem osób. Wśród grupki zobaczył Jiraya'e. Podszedł do niego od razu.
- Słyszałem, że Twoja Ruda Kotka zniknęła – powiedział od razu Sannin
- Ona nie jest moja – zauważył Minato
- Ale mieszka u ciebie – odrzekł mężczyzna – Nie mów mi, że nic między wami nie ma. No przyznaj się.
- Jiraya przestań – warknęła Tsunade – To nie jest czas na żarty!
- Widzę, że już wszyscy jesteśmy – zauważył Orochimaru – Zaraz podzielę was na dwuosobowe grupy. Musicie pamiętać, że naszym celem jest odbicie Jinjuriki Kyuubi'ego. Nic nie może się jej stać. Porażka nie wchodzi w grę. W razie problemów, przywołujecie swojego zwierzaka i powiadamiacie resztę. Czy wszystko jasne?
           Nikt się nie odezwał. Minato nie podobał się trochę sposób, w jaki mówił o Kushinie. Dla niego chyba była tylko przedmiotem. Orochinaru przydzielił go do grupy z Tsunade. Chłopak trochę żałował, nie był razem ze swoim mistrzem. Ale Tsunade nie była taka zła. Po rozkazie kapitana, wszyscy wyruszyli. Chłopak miał nadzieję, że nic się jej nie jest.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
          Czuła jak coś na nią kapie. Powoli otworzyła oczy. Dookoła było ciemno. Nad sobą słyszała padający deszcz. Co ona właściwie tutaj robiła? Pozwoliła oczom przyzwyczaić się do mroku. Nie trwało to długo. Ręce miała dalej związane z tyłu. Spróbowała podnieść się na kolana. Jednak od razu przeszył ją ból. Koło siebie usłyszała ciche kroki. Chwilę później nad nią stanął jakiś mężczyzna. Przyjrzała mu się dokładnie. Nagle ją olśniło. Przecież to był ten mężczyzna, który przyszedł ją porwać z wioski. Odsunęła się od niego na tyle ile tylko potrafiła i rozejrzała się w poszukiwaniu Tagumi'ego. Nigdzie go jednak nie wiedziała
- Spokojnie – poprosił – Możesz mieć połamane żebra. Mogę je podleczyć.
- Nawet nie waż się mnie dotykać – warknęła – Nie chce waszej pomocy.
- Jesteś strasznie uparta – zauważył ze śmiechem – Jestem Nura. Więc jakbyś jednak chciała pomocy ode mnie wystarczy, że tylko mnie zawołasz.
- Wypchaj się tą swoją pomocą – wychrypiała przez zaciśnięte zęby
- O widzę, że nasza Śpiąca Królewna już wstała – wtrącił się Tagumi – A więc ruszajmy dalej.
- Daj jej trochę odpocząć – powiedział Nura
- Nic jej nie będzie – stwierdził chwytając za sznurek i mocniej nim szarpiąc – Wstawaj. Słyszysz?!
- Mówiłem, że masz dać jej odpocząć – powiedział ostro mężczyzna
- Nie trzeba – wyszeptała Kushina
          Powoli spróbowała się podnieść. Nura podszedł do niej i pomógł jej wstać. Widział, jak bardzo się męczy. Następnie ruszył przodem. Za nim szła Uzumaki i obok niej Tagumi. Szli między drzewami, trzymając się jak na dalej od głównej drogi. Dziewczyna zaczęła ostrożnie wyrywać swoje włosy i rzucać niepostrzeżenie na drogę. Chociaż raz się na coś przydały i może to pozwoli doprowadzić grupę poszukującą na jej ślad. Bo przecież jej szukają? Nie mogła wierzyć inaczej. Po trzech godzinach drogi, poślizgnęła się i przewróciła na mokrą ziemię.
- Wstawaj!- krzyknął Tagumi mocno szarpiąc za linę – Wstawaj do cholery!
- Przestań – polecił Nura – Nie widzisz, że nie da rady dalej iść? Zrobimy przerwę.        
        Mężczyzna podszedł do Kushiny i pomógł jej wstać. Widział, że całe ubranie ma przemoczone. Posadził ją pod drzewem i okrył ją swoim płaszczem. Tagumi odszedł gdzieś wściekły.
- Teraz będzie tobie cieplej – powiedział odgarniając jej mokre włosy na bok
- Czemu to robisz? - zapytała cicho – Powinieneś być dla mnie taki sam jak twój przyjaciel.
- To nie jest mój przyjaciel a jedynie członek mojej drużyny – wyznał – Zresztą nie lubię patrzeć, jak ktoś znęca się na dziewczynami. Zwłaszcza tak ładnymi.
        Kushina spojrzała na niego z niedowierzaniem. Gdyby była w innej sytuacji, zdjęłaby jego płaszcz i odeszła, wcześniej zrównując go z błotem. Tym razem jednak musiała kupić trochę czasu dla szukających jej. Żeby tylko na niego nie patrzeć odwróciła głowę w inną stronę.
- Zawstydziło to cię? - zapytał z uśmiechem
- Nie – powiedziała – Po prostu próbuję zrozumieć co chcesz osiągnąć przez mówienie czegoś takiego. Jakby nie patrzeć jesteśmy wrogami.
- Nie oznacza to że nie możesz mi się podobać – stwierdził – A teraz czy pozwolisz mi podleczyć twoje rany?
- Nie – odrzekła lakonicznie – Zostaw mnie.
          Nura chyba zrozumiał. Wstał i podszedł do kolegi z drużyny. Kushina odetchnęła z ulgą. Spróbowała jakoś rozwiązać więzy lecz lina była za gruba i przez szarpanie zacieśniała się jeszcze bardziej wokół jej nadgarstków. Zrezygnowała z westchnieniem. Czuła, jak oczy same się jej zamykają. Zmęczenie ogarniało ją coraz bardziej. W końcu poddała się jemu i przysnęła. Obudziły ją dopiero mocne szarpania. Leniwie otworzyła oczy.
- Nie ma spania Królewno – zadrwił Tagumi – Idziemy.
          Kushina wstała. Ból w klatce piersiowej nawet nie zelżał. Chwilę później ruszyli w dalszą drogę. Dalej znaczyła ich szlak, zostawiając wyrwane włosy co kawałek. Szli już drugi a może trzeci dzień. Dochodząc do granicy Kraju Ognia, traciła już nadzieję na ratunek. Siły zresztą też ją opuszczały a później wystąpiła również gorączka. Zauważyła to, gdyż cały czas była rozpalona i trzęsła się z zimna. Idąc szła bezwiednie przed siebie. Nogi coraz częściej się jej plątały. Gdy się przewracała, Tagumi szarpał ją i bił. Zawsze jednak w jej obronie stawał Nura. Pomagał jej wstać. Nie mogła zrozumieć dlaczego to robi? Przecież jego misją było porwanie jej i sprowadzenie do jakiegoś miejsca za wszelką cenę.
           Gdy dochodzili już do granicy, usłyszała wokoło siebie jakiś szmer, po którym Tagumi upadł. Spojrzała się na niego i wręcz nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nad ciałem chłopaka stał Minato. Nie był sam. Tsunade właśnie zajęła się Nura. Uśmiechnęła się do przyjaciela i osunęła się na ziemię. Teraz mogła być już spokojna. Była bezpieczna.
- Ej Kushina – krzyknął Minato podtrzymując ją i rozwiązując więzy – Co oni tobie zrobili?
- Czy to ważnie – wyszeptała próbując utrzymać przytomność – Ważne, że po mnie przyszedłeś. Tak się bałam.
- Spokojnie – poprosił – Już nic ci nie grozi.
- Wiem – odrzekła zamykając oczy – Nie pozwól żeby Nura-kun coś się stało. Bardzo mi pomagał.
- Tsunade pomóż mi! - krzyknął do medyczki - Kushina otwieraj oczy!
         Tsunade kończyła właśnie z Nura i podbiegła szybko do Uzumaki. Dziewczyna czuła tylko, jak Minato ostrożnie kładzie ją na ziemi. Ból znikał. Było to takie przyjemne. Wystarczyło tylko poddać się tej chwili. Ostatnią rzeczą, jaką poczuła był dotyk rąk Tsunade na swoim ciele. Teraz była już bezpieczna.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *  
          Ocknęła się dopiero w Konohagarkure. Rozejrzała się nieprzytomnie po sali i zobaczyła go. Siedział na krześle koło jej łóżka. Spał. Głowę miał położoną koło jej ręki, na łóżku. Dotknęła lekko jego blond włosów. Były takie miękkie. Od razu otworzył oczy. Uśmiechnęła się do niego. Spróbowała się podnieść lecz przeszył ją ból.
- Nie ruszaj się – poprosił – Żebra jeszcze się nie zrosły.
- Jak długo tutaj jestem? - zapytała cicho
- Kilka dni – wyznał – Tak się bałem, że nie zdążymy. Bałem się, że cię stracę.
- Wiem – wyszeptała – Ja też się bałam Minato. Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Obiecaj mi, że będziesz od teraz zawsze blisko mnie – powiedział odgarniając jej czerwone włosy na bok – I już nigdy się nie rozstaniemy.
- Dla ciebie wszystko – odrzekła ściskając jego rękę – Kocham cię.
- Ja również cię kocham Kushina – wyznał całując ją w czoło 
           Dziewczyna nadal czuła się źle. Przymknęła oczy i zasnęła na nowo. Miała przy sobie Minato, więc wiedziała, że nic się już jej nie stanie. Ciągle jednak nurtowało ją co się stało z Nura?

sobota, 14 stycznia 2012

Rozdział 13

             Wraz z Rin pozbierały drobne gałązki i rozpaliły ognisko. Następnie zbadała puls kolegi. Miał go bardzo przyspieszony. Napadały go również duszności i drgawki. Zmrok zapadał niemiłosiernie szybko. Minato zjawił się krótko po zmroku
.- Idziemy - powiedział przerzucając Miku przez ramię - Musimy się pospieszyć.
             Kushina wstała i pozbierała rzeczy. Rin zagasiła ognisko. I ruszyły za Minato. Zbiegli ze zbocza góry i wbiegli między drzewa. Biegli między nimi przez jakiś czas. Po pół godzinie zatrzymali się przy grocie. Weszli do niej bez słowa. W środku siedzieli już Kakashi oraz Obito.
- Sprawdziliśmy teren dookoła - powiedział szybko Hatake - Jest czysto.
- Dobrze - rzekł Minato - Trzeba rozpalić ognisko i przynieść zimną wodę.
- Już to robimy - odrzekł Obito zrywając się z miejsca
           Rin pomogła kolegom. Namikaze powoli położył Miku na ziemi i ukląkł przy nim. Kushina zrobiła to samo. Szybko go okryła i przysłuchała się biciu jego serca. Chyba czuł się coraz gorzej, bo cerę miał śniadą. Minato lekko dotknął jej dłoń, dodając otuchy. Uśmiechnęła się.
- Na prawdę nie możesz sobie odpuścić co? - zapytała cicho
- Co mam zrobić skoro cię kocham? - zapytał poważnie
- Nie ułatwiasz mi niczego - przyznała patrząc mu prosto w oczy
- Przyniosłam wodę - krzyknęła Rin
- Cicho - upomniał ją Namikaze
- Aj przepraszam - powiedziała szybko dziewczynka
- Daj ją tutaj - powiedziała Kushina
         Dziewczynka postawiła ją przy Czerwonowłosej. Uzumaki zamoczyła w niej ręcznik i ułożyła go na czole przyjaciela. Tylko tyle na razie mogła zrobić. Co kilka minut zmieniała okład. Lecz gorączka nie zmalała ani trochę. Zaczynała czuć wyrzuty sumienia. Gdyby wtedy zabrała coś ze sobą cieplejszego, to nie doszło by do tego. Czuwała przy nim aż do rana.
- Połóż się choć na chwilę - poprosił Minato
- Nie mogę - odrzekła - Nie zostawię go teraz.
- Nie bądź uparta - powiedział patrząc na nią
- Raz nie byłam - wyszeptała przez łzy - I zobacz do czego to doprowadziło? Nie jestem w stanie nawet mu pomóc. Nic nie mogę zrobić.
          Rozpłakała się na dobre. Czemu ostatnio stała się taka słaba? Dlaczego nie potrafiła poskromić swoich uczuć? Musiała przyznać. Nie radziła sobie samej z tym. Minato wziął i ją przytulił. Delikatnie gładził ją po plecach. Wiele to dla niej znaczyło. Zaczynała czuć, że może na nim polecać i na pewno jej nie zostawi. Lekko ją odciągnął od siebie i pocałował w czoło. Zrobiła wielkie oczy.
- Wszystko będzie dobrze - pocieszył ją - Pomogę tobie we wszystkim.
- Dziękuję - wychlipała mocniej się do niego przytulając - Dziękuję.
          Sama nie wiedziała jak, ale mimowolnie zasnęła. Obudziła się, gdy już świtało. Szybko zerwała z siebie koc i zbliżyła się do Miku. Spał spokojnie. Gorączka nawet spadła. Odetchnęła z ulgą. Zmieniła mu okład.
- Wstałaś już Kushina-chan - powiedziała Rin wchodząc do jaskini
- Przed chwilą - odrzekła - Gdzie są wszyscy?
- Robią obchód - wyznała - Minato-sensei kazał tobie przynieść coś do jedzenia.
- Dziękuję - powiedziała biorąc tackę do ręki
          Połowę odłożyła na później, gdyby Miku się ocknął. Mógłby wtedy być głodny. Resztę sama zjadła. Następnie wraz z Rin zaczęła przygotowywać wywar z ziół. Nie zabrała ich dużo. I teraz pluła sobie za to w twarz. A na tych terenach nie wiedziała gdzie mogłaby je znaleźć. Musiały poradzić sobie z tym asortymentem co mają. Co jakiś czas zaglądał do nich Minato i sprawdzał czy coś się zmieniło. Czerwonowłosa musiała przyznać, że jego troska sprawia jej przyjemność. Czyżby zaczynała odwzajemniać jego uczucia? Dopiero nazajutrz rano Miku odzyskał przytomność.
- Co tu robię? - zapytał cicho chłopak
- Rozchorowałeś się - wyszeptała Kushina - Czujesz się lepiej?
- Tak - odrzekł - Ile byłem nieprzytomny?
- Dwa dni - powiedziała po chwili namysłu
- Musimy wyruszać - wyznał wstając
- Jesteś jeszcze słaby - wyjaśniła dziewczyna - Możemy jeszcze jeden dzień zostać żebyś mógł odpocząć.
- Nie - odrzekł ostro - Musimy dotrzeć do Krainy Wiśni jak najszybciej. Gdzie jest Minato?
- Na dworze - wyznała
           Miku wstał i założył na siebie bluzę. Następnie wyszedł z jaskini. Uzumaki wyszła za nim. Minato stał kilka metrów dalej. Gdy tylko ich zobaczył, podszedł do nich. Uścisnął dłoń Miku i uśmiechnął się szeroko do Kushiny. Dziewczyna odwróciła wzrok. Kimuri bacznie się im przyglądał.
- Widzę, że czujesz się już lepiej - zauważył Namikaze
- Rzeczywiście - przyznał - Chciałem abyśmy jeszcze dzisiaj wyruszyli w dalszą drogę.
- Kushina będzie to możliwe? - zapytał Minato patrząc na nią
- Skoro Miku mówi, że da radę to nie widzę przeszkód - odrzekła
- Świetnie - ucieszył się Namikaze - W takim razie wyruszamy za godzinę.
           Kimuri chwycił Kushine za nadgarstek i pociągnął ją do jaskini. Dziewczyna nie opierała się. 
- Co się dzieje? - zapytała się Czerwonowłosa
- Może ty mi powiesz? - zapytał bacznie ją obserwując
- Ej nie patrz tak na mnie - po prosiła - Nie wiem o co chodzi.
- Nie wiesz? - zapytał Miku - A może Minato będzie wiedział?
- Nie wiem - odrzekła - Idź się go zapytać.
- Będzie wiedział, że go kochasz? - zapytał
- Co proszę? - spytała dziewczyna
- To co słyszałaś - powiedział chłopak
- Nie nie kocham go - wyznała
- I tak ci nie wierzę -stwierdził - Podstępna lisica - dodał pokazując jej język
            Uzumaki puściła to mimo uszu. Kłótnie teraz nie miały sensu. A wtedy jedynie przyznała by się do tego. A to nie było prawdą. Zaczęła zbierać rzeczy z ziemi i wkładać je do torby. Zdążyła zaparzyć jeszcze wywar dla przyjaciela. Może to mu powróci rozsądek do głowy. Wypił go bez gadania. Po upływie godziny, byli już gotowi do drogi. Wyruszyli od razu. Co jakiś czas robili postoje. Starała się unikać Minato. Nie chciała aby Miku cokolwiek podejrzewał albo co gorsza tworzył różnego rodzaju scenariusze. Do wyznaczonego celu dotarli po dwóch dniach. Od razu skierowali się do biura przywódcy wioski.
- Czekałem na was - powiedział od razu - Jestem Murin Hinoru i jestem Lordem tej wioski. Szczerze to sądziłem, że przybędziecie trochę szybciej.
- Drobne przeszkody nas zatrzymały - wyznał Minato
- Rozumiem - rzekł - A więc to ty jesteś Jinjuriki Kyuubi'ego - dodał patrząc z zaciekawieniem na Kushinę
- Tak - odrzekła
- A więc pokażę tobie salę treningową - zaczął wyjaśniać mężczyzna -W niej poprzedni Jinjuriki próbowali poskromić swoje bestie. Muszę przyznać, że na kilkunastu śmiałków jeszcze nikomu się nie udało tego dokonać. Ale warto próbować. Czyż nie?
            Czerwonowłosa zrobiła wielkie oczy. Czy on chciał na niej eksperymentować? Niepewnie spojrzała się na Minato. Ten nawet nie drgnął. A może wiedział o tym? Nie to nie możliwe. Przecież powiedział, że ją kocha. Więc nie przyprowadziłby jej na śmierć. A może to była tylko przykrywka?
- Nie zgadzam się na to - odezwała się pewniej - Nie zgadzam! - szybko wyszła z gabinetu
- Ja z nią porozmawiam - obiecał Minato
- Dobrze - zgodził się przywódca Krainy Wiśni - Mam nadzieję, że jesteś wystarczająco przekonujący. 
             Dał znak drużynie i wyszli z pomieszczenia. Kushinę znaleźli dość szybko. Stała przed budynkiem. Spojrzała się na nich z wyrzutem.
- Wiedzieliście o tym? - zapytała
- Tak - zgodził się Miku - To dla ciebie szansa na zyskanie mocy Kyuubi'ego.
- Nie chce jego mocy! - krzyknęła
- Zostawcie nas samych - polecił Minato - Wracajcie do hotelu.
              Cała czwórka odwróciła się i odeszła. Namikaze podszedł bliżej do dziewczyny.
- Nie zbliżaj się - warknęła
- Oj przestań - poprosił chłopak - O co się złościsz?
- Pytasz się o co? - zapytała z sarkazmem - A o to że nie powiedziałeś mi po co tutaj na prawdę idziemy. Oszukałeś mnie. A ja ci do cholery ufałam. Rozumiesz to?
- Nadal możesz mi ufać - zauważył
- Jak? - zapytała - Chcesz pozwolić mi umrzeć?
- Nic takiego się nie stanie - obiecał
- A skąd masz taką pewność? - zapytała się - A co jeśli coś pójdzie nie tak?
- Wiem, że dasz radę to zrobić - wyznał - Wierzę w to. I tak jak obiecałem, zawsze będę przy tobie. Bez względu na to co się wydarzy.
- Nie obiecuj takich rzeczy - powiedziała ze złością - I tak nie potrafisz ich dochować. Nawet nie wiesz jak się przez to zawiodłam na tobie.
              Odwróciła się na pięcie i udała się w stronę hotelu. Minato poszedł za nią. Drużyna właśnie przygotowywała się do obiadu. Uzumaki natomiast poszła do pokoju i się w nim zamknęła. Przez to wszystko odechciało się jej nawet jeść. Rin próbowała ją nakłonić aby poszła z nimi ale zdecydowanie odmówiła. Usiadła nad zwojami i zaczęła nad nimi pracować. Szło jej to dość mozolnie. Cały czas myślała o Kyuubim. A co jeśli kiedyś straci nad sobą panowanie i tym samym wypuści lisa? Usłyszała ciche pukanie i do środka wszedł Miku.
- Chciałem z tobą porozmawiać - wyznał
- Chyba wiem o czym - odrzekła - Powiedz Minato, że zrobię to.
- Na prawdę? - zapytał Miku
- Tak - powiedziała smutno się uśmiechając - Nie chce bać się tego, że zrobię wam krzywdę, gdy stracę kontrolę nad sobą i wypuszczę lisa. I właśnie dlatego spróbuję go okiełznać.
- Nie musisz tego robić - wyjaśnił
-Wiem - przyznała - Ale chce. Załatwimy to jutro.
               Kimuri również próbował wyciągnąć ją z pokoju lecz i jemu odmówiła. Tłumaczyła się tym, że musi jeszcze coś zrobić. Kiedy wyszedł, ogarnęła ją ochota na spacer. Nie chciała jednak aby ktokolwiek z nią szedł. Zostawiła na biurku mały świstek z informacją dokąd się wybiera. Potem otworzyła cicho okno i stanęła na parapecie. Miękko zeskoczyła na ziemię. Ulice były już puste. A powietrze pachniało świeżością. Musiała przyznać, że było to malutkie i spokojne miejsce. Nagle poczuła mocne szarpnięcie i wyczuła przyciśnięty do gardła kunai. Zaczęła się szamotać, próbując odciągnąć rękę, która go trzymała.
- Nie szarp się bo zrobisz sobie krzywdę - wyszeptał jej napastnik do ucha
- Minato! - krzyknęła rozpoznając głos - Puść mnie słyszysz? Co ty wyprawiasz?
- Czemu wymykasz się z hotelu? - zapytał się opuszczając kunai'a niżej oraz odwracając ją do siebie – Zamierzasz uciec?
- Nie – zaprzeczyła – Chciałam tylko się przejść.
- Nie możesz wychodzić sama – upomniał ją – A co jeśli ktoś by na ciebie napadł? Zapomniałaś jaka jest nasza misja?
- Chyba wasza – zauważyła – Zostałam tu sprowadzona bez wypowiadania się na ten temat.
- Nie rozumiesz, że to dla twojego dobra? - zapytał Minato – Nie musisz się na nic zgadzać. To ma być twoja decyzja.
- Powiedziałam Miku, że robię to dla was – wyznała – Jutro postąpię zgodnie ze wskazówkami Hinoru-sama.
- Jeszcze możesz zmienić zdanie – powiedział chłopak
- Podjęłam, już decyzję i nie zmienię jej – odrzekła – Wracajmy. Mamy przed sobą ciężki dzień.
- Dobrze – zgodził się
           Ruszyli we dwoje nie odzywając się do siebie ani słowem. Kushina wyczuła, że coś go gryzie. Bała się jednak o to zapytać. W ciszy dotarli do hotelu. Wchodząc po schodach, Minato ją zatrzymał.
- Co? - zapytała
- Proszę obiecaj, że zrobisz wszystko aby jutro nie umrzeć – wyszeptał
- Wiesz, że to nie jest ode mnie zależne – zauważyła
- Kushina – skrzywił się w grymasie – Zrób wszystko abyś przeżyła. Nie przeżyję, jeśli coś ci się stanie.
- Nie mów takich rzeczy – poprosiła – Zrobię wszystko co w mojej mocy ale nie wywieraj na mnie takiej presji.
          Spojrzał na nią z czułością. Lekko dotknął jej policzka. Poczuła dreszczyk, który przebiegł jej wzdłuż kręgosłupa. Wpatrzyła się w jego błękitne oczy i wręcz w nich zatonęła. Jego ręka zeszła niżej na podbródek, który uniósł wyżej. Przymknęła powieki. Przyciągnął ją bliżej siebie i pocałował ją najpierw w czoło, potem w czubek nosa i zakończył na ustach. Musiała przyznać, że podobało jej się to. Objęła go rękoma wokół szyi. Nagle drzwi od ich pokoju otworzyły się. Zaskoczeni odskoczyli od siebie niczym poparzeni. W drzwiach stała Rin.
- Och – wyszeptała – Nie chciałam przeszkodzić.
- Nic się nie stało – powiedział Minato – Wracaj do środka. Już idziemy.
- Dobrze – dziewczynka szybko zamknęła za sobą drzwi
- I masz ci babo placek – zaśmiała się Kushina
- Wytłumaczę jej to – obiecał
- Boisz się, że inni dowiedzą się? - zapytała lekko zażenowana
- Po co mają gadać – odrzekł – Im mniej wiedzą tym lepiej.
-To następnym razem zastanów się co robisz, skoro to dla ciebie wstyd – warknęła
           Zdenerwowana zaczęła wchodzić po schodach. A jednak to typowy facet. Namikaze zaczął ją przepraszać i w końcu chwycił ją za nadgarstek. Odruchowo odwróciła się i uderzyła go pięścią prosto w nos.
-Nie dotykaj mnie nigdy więcej! - krzyknęła – Trzymaj łapska przy sobie!
           Zostawiła go za sobą. Nie interesowało ją to. Zasłużył sobie na to. Wchodząc do środka trzasnęła mocno drzwiami. Wszyscy na nią spojrzeli z zaciekawieniem. Minęła ich i weszła do sypialni, którą miała dzielić z Rin. Z wściekłością uderzyła w ścianę. W pięści usłyszała tylko gruchnięcie kości. Syknęła z bólu. Powoli nią poruszała. Nie uszkodziła jej. Podeszła do miski z wodą i umyła twarz. Następnie położyła się do łóżka. Była wykończona a jutro przed nią jeszcze gorszy dzień. Długo nie mogła zasnąć i przewracała się z boku na bok. W końcu kiedy Rin również przyszła się położyć, przestała się wiercić aby nie zwracać na siebie jej uwagi. Leżała bez ruchu i w końcu zasnęła. Ale nie mogła tego nazwać snem. To były raczej koszmary z przeszłości. Wszystko powróciło. Zniszczenie wioski i śmierć rodziców. Śmierć Jou. Wyrwała się z tych sennych dopiero nad ranem. Wstała z łóżka i obmyła zaspaną twarz. Potem usiadła nad swoimi zwojami. Chciała je skończyć jeszcze przed wyjściem do Lorda. Może jak nie uda jej się przeżyć to komuś pomogą. Rin wstała kilka godzin później.
- Co robisz Kushina-chan? - zapytała od razu
- Kończę właśnie zwoje - wyznała - Te przydadzą się tobie - wskazała dwa - A te tutaj reszcie drużyny. Jakby mi się nie udało zapanować nad Kyuubim to macie je wziąć.
- Proszę nie mów tak - poprosiła - Nawet Minato-sensei tym się denerwuje. Proszę się nie poddawaj.
- Wiesz dobrze, że nie jest to zależne całkowicie ode mnie - powiedziała - Ale nie martw się. Zrobię wszystko co w mojej mocy.
- On cię kocha - wypaliła nagle dziewczynka
- Ale kto? - zapytała Kushina
- Minato-sensei - odrzekła - Nie chce aby ludzie mieli o tobie złe zdanie. Bo wiesz, wiele dziewczyn w Konoha stara się zwrócić na niego swoją uwagę. A odkąd u niego zamieszkałaś stały się niespokojne i rozpowiadają na twój temat różne plotki.
- Nie rozmawiajmy o tym - powiedziała z powagą Uzumaki - Nie chce wiedzieć nic na temat twojego mistrza. Idę na śniadanie. Chodź.
            Rin nic więcej już nie powiedziała. Wyszła posłusznie za Kushiną. W kuchni nikogo jeszcze nie było. Dziewczyny zaczęły przygotowywać śniadanie. Czerwonowłosa wpadła na pomysł sporządzenia Ramenu. Tak bardzo kochała tą potrawę. Rozstawiły na stole sześć misek. Po całym domu rozniosły się zapachy gotowanego rosołu. Rin postawiła na stole resztę rzeczy potrzebnych do tej potrawy. Z pokoju chłopców zaczęły wydobywać się szelesty i w końcu cała czwórka wyszła ze środka. 
- Jak tu ładnie pachnie - pochwalił Obito - Co gotujecie?
- Ramen - odrzekła Rin - Za chwilę będzie gotowy.
- To moje ulubione danie - wyznał Minato
            Kushina skrzywiła się. Wlała rosół do wazy, którą znalazła w szafce i postawiła ją na stole. Wszyscy już siedzieli. Po kolei nalewali sobie wywar. Zajadali ze smakiem. Po śniadaniu przygotowali się do wyjścia. Lord Feudalny na nich czekał.
- Wiedziałem, że przyjdziesz - powiedział z uśmiechem - Nikt nie potrafi oprzeć się zyskania takiej mocy.
- Nie robię tego ze względu na moc Kyuubi'ego - odrzekła ze złością - Ale ze względu na moich przyjaciół.
- Na jedno wychodzi - zauważył mężczyzna - A więc chodźmy.
            Hinoru wstał zza biurka i wyszedł z biura. Poszli za nim. Wyszli z wioski. Zagłębili się w lesie. Drzewa rosły w nim dość blisko siebie, przez co słońce do nich nie docierało. Po chwili dotarli do jaskini. Lord kazał wejść tylko Kushinie.
- Nie - zaprzeczyła - Chcę aby ktoś wszedł tam ze mną. Miku?
- No dobrze - zgodził się mężczyzna - Reszta niech pilnuje wejścia. Nie chce aby ktokolwiek nam przeszkadzał.
            Kimuri podszedł do Kushiny i razem weszli do środka. Było tam ciemno. Lecz na środku dostrzeli małe światełko. Podeszli bliżej. Była to tafla wodna oświetlona promieniami słońca, wpadającymi z sufitu.
- Musisz usiąść na tej wodzie - powiedział Hinoru - Pomoże ona tobie wydobyć moc Kyuubi'ego. Najpierw musisz wejść w swoją duszę, a następnie zerwiesz pieczęć i ją otworzysz. Musisz wyrwać całą chakre z niego. Pamiętaj aby nie pozwolić mu na zawładnięcie twoim ciałem, wolą i siłą.
- Rozumiem - wyszeptała Kushina
            Usiadła na tafli wody, zamknęła oczy i weszła w głąb siebie. Przed nią pojawiła się klatka z zamkniętym lisem. Kyuubi spojrzał na nią z nienawiścią. Postąpiła zgodnie z zaleceniami Lorda. Podeszła do klatki i zerwała pieczęć oraz otworzyła klatę. Lis skorzystał z pierwszej lepszej okazji i wyrwał się z więzienia. Próbował zaatakować Kushinę. Ta z kolei wykonała pieczęć i przed nią pojawił się wodny smok, który ruszył na lisa. Demon rozwalił go jednym uderzeniem.
- Więc i ty przyszłaś po moją moc - wyryczał Kyuubi
- Przepraszam cię - wyszeptała - Ale na prawdę nie potrzebuję twojej chakry. Chcę jedynie mieć pewność, że nie będziesz próbował wyjść ze mnie.
- Nawet na to nie licz - wychrypiał
            Zaatakował od razu. Kushina wykonała pieczęć wiru. Jednak zamiast wodnego wiru z jej ciała wydobyły się łańcuchy, które oplotły Lisa. Kyuubi zaczął się szamotać lecz na nic to się zdało. Czerwonowłosa natomiast upadała na kolana i zaczęła głośno oddychać. To była jej szansa. Chwyciła chakre lisa i spróbowała ją wyciągnąć. Szło to jej dość opornie. Demon nie dawał za wygraną. Siłowali się kto pierwszy wyciągnie chakre przeciwnika .
- Nie pozwolę tobie wygrać! - krzyknęła - Obiecałam przecież to Minato! A on we mnie wierzy!
            Przymocowała mocniej łańcuchy i spróbowała jeszcze raz wyciągnąć do końca moc lisa. Była już wykończona. I albo teraz to zakończy albo zginie.
- Kocham cię - usłyszała w uszach - Proszę nie umieraj.
            Obejrzała się za siebie. Nikogo tam nie było. A była pewna, że słyszała Minato. Pociągnęła jeszcze mocnej. Już prawie go miała. Szarpnęła ostatni raz i chakra lisa wyszła z jego ciała. Szybko zamknęła pieczęć na swoi brzuchu. Nad Kyuubim pojawiły się kraty, które go zamknęły.
- Kushina! - zawarczał - Nie daruję tego tobie.
- Proszę nie złość się na mnie - poprosiła szybko oddychając - Nie chce aby moim przyjaciołom stała się krzywda. Ciebie też nie chce krzywdzić. Proszę wybacz mi. Jeszcze kiedyś się spotkamy...
            Otworzyła oczy. Przed nią klęczał Miku. Miał zatroskaną minę. Uśmiechnęła się szeroko. Lord stał dalej w jaskini. Wyczuła jeszcze jedną osobę. Rozejrzała się dookoła. Przy wejściu stał Minato.
- Udało się- wychrypiała
- Nawet nie wiesz, jak nas przestraszyłaś - wyznał Miku - Cała pokryłaś się powłoką lisa.
            Nagle od strony wejścia usłyszała huk i ściana zawaliła się. Kushina zrobiła wielkie oczy i spojrzała na przyjaciela. Przecież przed chwilą stał tam Minato. Szybko zerwała się z miejsca.
- Minato! - krzyczała na całe gardło - Minato!
            Podbiegła do gruzowiska i zaczęła odgarniać głazy. Poczuła silne szarpnięcie do tyłu. Miku odciągnął ją od zapadliska. Zaczęła się szarpać.
- I teraz mam własnego Jinjuriki - wychrypiał Lord - Wystarczy, że usunę jeszcze twojego przyjaciela. Reszcie powiem, że nie udało się tobie zapanować nad Kyuubim i musiałem cię zabić. Ale zanim zginęłaś zamordowałaś swoich przyjaciół. Czyż to nie jest dobry plan.
- Nie pozwolę tobie jej tknąć - odrzekł Miku zasłaniając przyjaciółkę
              Lord utworzył pieczęć błyskawicy, która uderzyła Kimuri. Chłopak upadł na ziemię i zaczął się wić. Kushina poszła mu na ratunek. Utworzyła tornado, które miało rozwiać pioruny. Tak też się stało. Od strony wejścia usłyszeli hałas i głazy tam zalegające zleciały w dół. Do środka wpadł Kakashi z Obito.
- Zajmijcie się nim - poleciła
             Usłuchali jej rozkazu. Natomiast ona podbiegła do Miku. Został lekko poparzony. Oparzenia wyleczy mu później. Teraz najważniejszy był Minato. Szybko znalazła się przy głazach i zaczęła je odgarniać. Nie mogła go znaleźć. Zaczęła płakać. Przecież go nie straci. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że go kocha. Od drugiej strony zapadliska pomagała jej Rin.
- Minato słyszysz mnie? - krzyczała
             W jednym miejscu lekko poruszyły się. Poszła tam od razu. Sturlała z góry wielki głaz. Pod nim dostrzegła kawałek ubrania.
- Rin tutaj jest - zawołała
            W ekspresowym tempie odgarniała kamienie na bok. Obito szybko znalazł się przy niej i pomógł jej. We dwoje ostrożnie wyciągnęli Minato i położyli na ziemi. Czerowonowłosa przyłożyła ucho do piersi.
- Dzięki Bogu - wychlipała - Żyjesz.
            Dokładnie sprawdziła czy nie jest ranny. Te mniejsze rany wyleczyła od razu. Natomiast tą jedną większą tylko zatamowała. Lorda pilnował Kakashi. Miku siedział obok nich.
- I co teraz robimy? - zapytała się Rin
- Czekamy aż Minato się obudzi - odrzekła - To on musi zdecydować co dalej. Na razie przenieśmy go pod tą ścianę i rozpalmy ognisko. A ty jak się czujesz? - zapytała się Miku
- Już dobrze - odrzekł - Dzięki za pomoc.
- Nie ma sprawy - powiedziała - Przecież jesteśmy w jednej drużynie.
- Nigdy jeszcze nie widziałem ciebie tak wystraszonej - wyznał chłopak
- O ciebie też bym się bała jakbyś był na jego miejscu - wyjaśniła Kushina
- Ale nie miałabyś takiego panicznego wyrazu twarzy - powiedział - Musisz przyznać, że zależy tobie na nim.
- Tak przyznaję - zgodziła się - Ale jemu za to nie zależy. I już skończmy ten durny temat - dodała ze złością - Chodź opatrzę twoje rany.
            Usiadł posłusznie koło nieprzytomnego Minato. Nie chciał narażać się na złość koleżanki bo mógłby z tego nie wyjść cało. Kushina przyłożyła swoje dłonie do ranach zadanych przez Lorda. Postępowała ostrożnie. Nie chciała zadać koledze dodatkowego bólu. Rany zadane przez pioruny były cięższe do wyleczenia niż normalne. Cieszyła się, że tylko tak to się skończyło. Kiedy skończyła sprawdziła stan Minato. Lekko pochyliła się na jego piersią. Wszystko wyglądało w porządku. Tylko czemu się nie budził? Głośno westchnęła. Wstała i podeszła do chłopców z drużyny Namikaze, którzy pilnowali Hinoru.
- Jesteście cali? - zapytała zapobiegawczo
- Pewnie Kushina-chan - odrzekł Obito - Przecież nie jesteśmy aż takimi mięczakami.
- I co teraz robimy? - zapytał się Kakashi - Nie możemy tu siedzieć w nieskończoność. W końcu ktoś w wiosce zauważy, że nie ma ich przywódcy.
- Musimy czekać - wyznała - To Minato jest kapitanem a nie my. Jak odzyska przytomność to zadecyduje co dalej. 
- To może niech zastąpi go Miku-san? - zaproponował Uchiha
- Dobrze - zgodziła się - Porozmawiam z nim.
- I tak zostaniesz moim Jinjuriki - wtrącił się Lord - Konoha odda mi ciebie na tacy, jeśli będzie im zależało na uniknięciu wojny. Nie ma to jak ugodowy Hokage...
              Kushina podeszła do niego bliżej i z całej siły przyłożyła z pięści. Następnie złapała go za koszulę i podniosła do góry, przyciskając jednocześnie do ściany.
- Jak śmiesz padalcu - warknęła - Takich jak ty powinni od razu wieszać.
              Już chciała mu przyłożyć drugi raz, gdy jej dłoń zatrzymał Kakashi. Pokręcił przecząco głową. Dziewczyna ze złości zagryzła wargi i od razu puściła Lorda, który spadł z głośnym hukiem. Furknęła jeszcze coś pod nosem i wyszła z jaskini. Musiała trochę odetchnąć. Na zewnątrz zaczynało się już ściemniać. Jutro rano odkryją, że nie ma ich przywódcy. Musieli zacząć działać. Czemu to wszystko się aż tak komplikuje? Podeszła bliżej wioski. Nie wyczuwała żadnego zagrożenia. Odwróciła się i już wracała, kiedy usłyszała nawoływania od strony jaskini. Pędem wpadała do środka. Rozejrzała się i stanęła jak wryta. Minato odzyskał przytomność i próbował właśnie wstać. Pod powiekami wezbrały się jej łzy. Podbiegła do niego i mocno go przytuliła.
- Tak się bałam - wyszeptała - Wszyscy się baliśmy.
- Ale nikt nie przytula go tak jak ty - zaśmiał się Miku a Kushina zmierzyła go wściekłym spojrzeniem
- Cieszę się, że tego dokonałaś - powiedział słabo Minato
- Teraz mamy większy problem - wyznał Kimuri - Co robimy z Lordem?
- Jeśli go puścimy będziemy mieć wojnę bo pragnie Kyuubi'ego - zadrżała Kushina - Ale jeśli zabierzemy go ze sobą również będzie wojna, bo będą myśleć, że go porwaliśmy. I co tu zrobić?
- Wydaje mi się, że Kraj Wiśni jest za mały aby tego dokonać - zauważył Namikaze - Pewnie nie ma wielu sojuszników. Puścimy go i od razu wracajmy do Konohagarkure. Tak będzie najlepiej.
- Nie możemy dopuścić do wojny! - wręcz krzyknęła Uzumaki
- A co mamy oddać ciebie w jego łapska? - zapytał ze złością Minato - Nie pozwolę na to rozumiesz?
- Co ty w ogóle wiesz o wojnie - odrzekła ze łzami - Nie wyobrażasz sobie jakie to piekło.
               Wycierając łzy, wybiegła z jaskini. Nie potrafiła znieść myśli, że chcą tak łatwo doprowadzić do wojny. Wojny, która zabiera ze sobą dosłownie wszystko. Usiadła pod drzewem i płakała ile sił. Lecz nawet on nie pomógł jej. Po jakimś czasie usiadł koło niej Minato. Nie odezwała się do niego ani słowem.
- Kushina - wyszeptał
- Lepiej nawet się nie odzywaj - upomniała go - Bo możesz nie dożyć jutra.
- Zrobiłabyś to? - zapytał się
- Czy bym cię zabiła? - zapytała - Tak. Odezwij się jeszcze chociaż jednym słowem.
- Chodziło mi o to czy byś się poświęciła dla Konohy - wyjaśnił
- Jeśli to miałoby uratować was od katastrofy to tak - wyznała - Nie zniosłabym po raz drugi utraty bliskich mi osób.
- To zrozum - po prosił - Też nie zniósłbym utraty ciebie. I oddałbym wszystko tylko po to aby ciebie nie stracić.
- Jak wrócimy do Konohy, zatopisz się w nurt swoich fanek - odrzekła - Na pewno nie jednej byś to powiedział.
- Nie bądź taka niesprawiedliwa - żachnął się Minato - Tylko ciebie kocham.
- Nie - zaprzeczyła - To koniec, nawet jeśli nie było początku. Nie rozmawiajmy już nigdy więcej na ten temat.
               Wstała i odeszła od niego. Mimo że próbował ją zatrzymać, nie dała się przekonać. Wróciła do jaskini i usiadła przy ognisku. Nikt nie odważył się do niej odezwać. Nie spała całą noc. Rano uwolnili Lorda i wrócili do Konohy. Droga odbyła się bez przeszkód. Do wioski dotarli w krótszym czasie. Od razu stawili się w biurze Hokage.
- Mieliście nie wracać dopóki sytuacja się nie uspokoi - zauważył Sarutobi
- Okazało się, że Lord Hinoru zdradził nas - wyznał Minato - Pragnął zdobyć moc Kyuubi'ego. Nie obyło się nawet bez walki.
- Ale przecież Kushina nie potrafi kontrolować Kyuubi'ego - odrzekł Hokage
- Już umie - wyjaśnił Namikaze - Nauczyła się tego w Kraju Wiśni.
- Na prawdę? - zafascynował się Sarutobi - Jesteś w stanie wykorzystać moc Kyuubi'ego?
- Tak - zgodziła się Kushina - Ale będę jej używać tylko gdy zajdzie taka konieczność przy obronie wioski. Nie będę pokazywać jego mocy na pokaz. I wolałabym aby zostało to tajemnicą.
- Rozumiem, rozumiem - zgodził się staruszek - Tak bardzo się cieszę.
- Możemy już iść? - zapytał Minato
- Oczywiście - odrzekł - Jak będzie coś się działo, to was wezwę.
           Cała drużyna ukłoniła się i wyszła z biura. Na zewnątrz pożegnali się i każdy ruszył w swoją stronę. Kushina udała się w stronę cmentarza. Chciała porozmawiać z Jou o misji. Jeszcze ani razu nie była u niego na grobie. Obawiała się tego spotkania. Szła wolnym krokiem. Na cmentarzu nikogo nie było. Tylko kilkoro dzieci porządkowało groby. Sprzątały wypalone znicze, układało świeże kwiaty. Aż miło zrobiło się jej na sercu, że jest ktoś taki, kto zadba o bliskich kiedy i oni odejdą. Kiedy mijała dzieci, te się jej nisko kłaniały. Odkłaniała się im również. Po chwili była już przy grobie Jou. Uklęknęła i patrzyła na niego. Na płycie miał wyryte imię z nazwisko oraz kiedy zmarł i urodził się. Nie mogła uwierzyć, że miał tylko dwadzieścia dwa lata. Wydawało się jej, że był starszy od niej o co najmniej cztery lata. Żachnęła się w duchu. Umarł i tak za szybko.
- Tak mi ciebie brakuje - wyszeptała - A ty po prostu mnie zostawiłeś. A ja nie mam innego wyjścia, jak pozwolić tobie na to. Żegnaj Jou. Mój przyjacielu.
            Otarła spływającą z policzka łzę i się odwróciła. Stanęła jak wryta. Za nią sterczał Minato. Patrzał na nią smutnymi oczami. Spuściła głowę i przeszła obok niego. Czemu zawsze musi go spotykać w takich momentach. Mijając go, chwycił ją za nadgarstek. Zatrzymała się od razu.
- Minato - wyszeptała hamując łzy - Puść mnie.
- Nie mogę - odrzekł - Chce zabrać ciebie do domu. Idziemy?
- Eh -wymamrotała - To nie jest mój dom. A teraz zostaw mnie.
             Wyrwała rękę i odeszła bez słowa. Ten dom nigdy nie będzie należał do niej. Wyszła z cmentarza i udała się nad rzekę. Jeszcze nigdy na niej nie była. Droga zajęła jej chwilę. Nad brzegiem pluskały się dzieci. Usiadła pod pobliskim drzewem. Pogoda była wyśmienita. Słońce powoli zbliżało się do zachodu. Za jakiś czas wszystko to miało się zmienić. Nad nimi wisiała zapowiedź wojny. I to nieuniknionej.