Łączna liczba wyświetleń

środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 18

         Do wioski dotarli późnym wieczorem. Kushina szybko zabrała Masako do szpitala. Od razu zabrała się do dzieła. Położyła ją w sali zabiegowej i wezwała jeszcze dwie inne pielęgniarki. Kobiety pomogły jej w normowaniu jej pulsu i tamowaniu krwi. Zajęło to im kilka godzin. Dopiero kiedy wszystko wróciło do normy, mogła odetchnąć ze spokojem. Po wyjściu z sali podeszła do Hiashi'ego.
- Zagrożenie minęło - poinformowała go - Teraz tylko musimy poczekać aż się wybudzi.
- Dzięki Bogu - wyszeptał - Dziękuję Kushina-chan
- Nie musisz mi dziękować - odrzekła z uśmiechem - Taka jest moja rola. A teraz możesz do niej zobaczyć tylko nie siedź długo.
- Dobrze - zgodził się
           Hyuuga wszedł do sali. Ona natomiast poszła zdać raport Tsunade. Kobieta na pewno się martwiła. Swoją drogą zastanawiała się czy Minato również martwił się o swoją drużynę. Kakashi był zdolnym chłopcem, ale nie przejmował się ludźmi. Zawsze ślepo podążał za kodeksem Shinobi. Wierzyła, że z czasem jego poglądy się zmienią. Porozmawia z nim o tym po jego powrocie. Teraz musiał jak najszybciej poinformować Tsunade o sytuacji. Wspięła się na najwyższą wierze. Napisała krótką ale treściwą notatkę, przyczepiła do nóżki sokoła i wypuściła. Zakładała, że dotrze on do jej przełożonej jutro z samego rana albo i szybciej.
          Teraz kiedy już tu wszystko załatwiła, mogła wrócić do domu. Nie była ona w nim od dwóch lat. Przez ten czas była ciągle na polu bitwy. Minato też nie widziała dużo razy. Zawsze tylko wtedy kiedy za bardzo przeholował. Ale i tak podziwiała go za ilość Chakry, którą posiadał. Chociaż i ona nie miała jej mało. Ale jego techniki. Była ich pod wrażeniem. Na pewno miał szanse w przyszłości zostać Hokage. Byłaby z niego wtedy dumna. Powolnym krokiem ruszyła przez ulice Konohy. Wioska wydała się wyludniona. Mało osób poruszało się ulicami. Po drodze zajrzała do swojej ulubionej budki z ramenem. Właściciel przywitał ją z uśmiechem. Zamówiła jedną porcje. Kiedy kończyła jeść, posiadacz budki postawił jej drugą porcje dodatkowo. Podziękowała mu. Po dokończeniu drugiej porcji, czuła się wręcz pełna. Jeszcze raz podziękowała i wyszła na ulice. Zdziwiło ją, że budka była jeszcze otwarta. Ale widocznie miał nie zamykał jej do późna. Teraz to już szybszym krokiem udała się do mieszkania. Czuła jak ogarnia ją zmęczenie. Na czas wojny, zostawili swój klucz zarządcy albo od czasu do czasu zajrzał do mieszkania i trochę je odświeżył. Za to miał dostać dość sporą zapłatę. Zapukała do mieszkania ów zarządcy. Widziała, że go obudziła. Lecz mężczyzna bez jakichkolwiek pretensji dał jej klucz i życzył dobrej nocy. Kushina podziękował i weszła po schodach do mieszkania. Doskonale pamiętała, jak pierwszego dnia wyważyła drzwi aby dostać się do mieszkania. Sąsiedzi uznali ją wtedy za jakąś wariatkę. Ale nie przejęła się nimi zbytnio. Powoli odkręciła drzwi i weszła do środka. Mieszkanie było posprzątane, jakby spodziewało się jej przybycia. Z uśmiechem na twarzy zamknęła drzwi na klucz i poczłapała do sypialni. Nie patrząc na nic padła na łóżko. Zasnęła od razu. Rano obudziły ją promienie słońca. Było już późno a ona wylegiwała się w najlepsze. Zbeształa się w duchu i zerwała się z łóżka. Pędem padła pod prysznic. Tego potrzebowała. W szafie znalazła czyste ubranie. Założyła je. Było o wiele wygodniejsze niż te ich równe stroje.
           Pośpiesznie wpadła do sklepu i kupiła sobie coś do jedzenia. Na razie musiała czekać na rozkazy od Tsunade i instrukcją co ma robić dalej. A póki co postanowiła, że musi sprawdzić jak czuje się Masako. Po drodze zjadła połowę tego co kupiła. Wchodząc do szpitala od razu udała się do sali w której leżała dziewczyna. Delikatnie zapukała i weszła do środka. Hiashi siedział obok Masako. Chyba drzemał. Odchrząknęła.
- Wchodź Kushina - powiedział Hyuuga - Przyszłaś zobaczyć do Masako?
- Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytała z ciekawością Uzumaki lecz kiedy odwrócił się w jej stronę, zrozumiała od razu - Czy te twoje oczy nie pochłaniają dużej ilości Chakry?
- Owszem - zgodził się - Ale potrafię to kontrolować. Kushina powiedz mi czemu ona jeszcze się nie obudziła?
- Musisz dać jej więcej czasu - wyznała dziewczyna - Może to jej zająć jakiś czas. Nie zapominajmy, że była w ciężkim stanie. Zaraz sprawdzę, czy wszystko goi się jak trzeba.
           Uzumaki podeszła do Masko i obejrzała dokładnie rany. Nie goiły się za dobrze. Przyłożyła do nich rękę i zaczęła leczyć. Użyła starego sposobu, który pokazał jej ojciec. Pomagał on zasklepiać trudne do wyleczenia rany. W zamian jednak pochłaniał duże ilości energii. Dlatego też rzadko go stosowała. Powoli rana zaczynała się zabliźniać. Ale szło to jej dość mozolnie. Przerwała po kilku minutach. Nic więcej na razie nie mogła poradzić.
- Teraz powinna dojść szybciej do siebie - powiedziała z uśmiechem - Zajrzę do niej za jakiś czas i spróbuje jeszcze raz.
- Wiele to dla mnie znaczy - wyznał chłopak
- Wiem - przyznała - Mam nadzieję, że jak tylko się obudzi, to powiesz jej o swoich uczuciach.
- To aż tak widać? - zapytał Hiashi
- Nie mam takich oczu jak ty - zaczęła Kushina - A to widzę. Więc po co to ukrywać?
- Pewnie masz racje - rzekł z uśmiechem
- Na pewno - zgodziła się Uzumaki - Zajrzę do niej później. A ty powinieneś też odpocząć. Idź do domu i się prześpij.
- Później - powiedział chłopak
            Kushina nie próbowała go przekonać. Wiedziała, że to było bezcelowe.Sama by się zaparła, gdyby ktoś jej bliski byłby w szpitalu i byłby nieprzytomny. Uśmiechnęła się do niego i obiecała jeszcze raz że zajrzy później. Powoli wyszła z sali i poszła do recepcji. Zapytała się czy przyszła odpowiedź od Tsunade. Młoda dziewczyna, która tam siedziała, zaprzeczyła i obiecała ją poinformować, jak tylko ją dostanie. Kushina podziękowała i wyszła ze szpitala. Postanowiła zrobić zakupy. Przewidywała, że zostanie w wiosce od jednego dnia do nawet kilku. W zależności co rozkaże jej przełożona. Weszła do dobrze jej znanego sklepu. Ekspedientka przywitała ją. Chwilę ze sobą porozmawiały. Wychodząc ze sklepu Uzumaki miała dwie torby załadowane jedzeniem. Wchodząc do mieszkania, zastanawiała się kiedy zdąży to zjeść. Upchała wszystko do lodówki.
             Resztę dnia spędziła dość spokojnie. Zdążyła posprzątać i doprowadzić mieszkanie do błysku. W głębi duszy czuła jednak, że jest to cisza przed burzą. Czemu zawsze przepowiadała najgorsze? Skarciła się w duchu i zajęła się dalszymi porządkami. Pod wieczór padała na twarz. Rozłożyła się na macie w salonie i przymknęła oczy. Rozkoszowała się tym spokojem i tą ciszą. Czemu tak nie może trwać wiecznie? Z zamyślenia wyrwało ją głośne pukanie do drzwi. Pukanie było tu dość łagodnym określeniem. Raczej było to walenie, że prawie wyleciały drzwi. Dźwignęła się na nogi i podeszła do wejścia. Lekko uchyliła drzwi i wyjrzała. Za nimi stała dziewczyna z recepcji.
- Kushina-san, Tsunade-sama wysłała wiadomość - zaczęła nerwowo dziewczyna
- Co się stało? - zapytała Uzumaki
- Masz się wstawić jak najszybciej w szpitalu - odrzekła - Niebawem przybędzie drużyna Minato Namikaze i trzeba będzie się zająć jednym z członków. Nie podano mi informacji, którym.
             Kushinie aż serce podeszło do gardła. Szybko wypadała z mieszkania i biegiem pognała do szpitala aby wszystko przygotować. W duchu modliła się, żeby nikomu nic się nie stało. Kiedy dotarła na miejsce, wszyscy byli już w pogotowiu. Okazało się, że to ona ma im przewodniczyć. Żachnęła się w duchu. Wszystko było już gotowe, kiedy drużyna przybyła. Na pierwszy rzut dali Kakshi'ego. Widocznie był najbardziej pokiereszowany. Wchodząc do sali, a raczej wjeżdżając na wózku, Kushina zwróciła uwagę na jego oko. Było zabandażowane. Pierwsze co zrobiła to zajęła się nim. Powoli zdjęła bandaż. Przez środek oka przechodziła wielka szrama. Zaklęła pod nosem. Ostrożnie je otworzyła i z przerażenia aż się przewróciła. Drżącymi rękoma, sprawdziła jeszcze raz. Nie myliła się. To oko nie było Hatake. Nigdy nie zapomni do kogo należy. Klan Uchiha. Spróbowała zaleczyć ranę, tak aby przeczep przyjął się dobrze. Kiedy skończyła, zaleczyła resztę ran. Kiedy skończyła, zabrali go do sali po zabiegowej. Teraz muszą poczekać aż dojdzie do siebie. Po chwili wyszła na korytarz. Rozejrzała się dookoła. I w końcu go zobaczyła. On chyba też ją wyczuł, ponieważ podniósł głowę do góry. Uśmiechnął się do niej słabo. Podeszła do niego ona razu.
- Minato - wyszeptała - Cieszę się, że nic ci nie jest. Nawet nie wiesz jak się martwiłam o was. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
- Też się cieszę, że cię widzę - odrzekł z szerszym uśmiechem - Co z Kakashim?
- Teraz jest już w porządku - wyznała
- Wiedziałem, że mu pomożesz - powiedział Minato - Rin zrobiła wszystko co w jej mocy. Na prawdę dała z siebie wszystko.
- A właśnie gdzie ona teraz jest? - zapytała Uzumaki - I gdzie ten hałaśliwy Obito?
- Obawiam się, że już go nie usłyszysz - rzekł ze smutkiem Namikaze - To właśnie jego oko przeszczepiła Rin Kakashi'emu.
- Boże co się stało? - zapytała z przerażeniem dziewczyna
- Obito zginął ratując Rin - wyszeptał chłopak - Nie zdążyła na czas by pomóc mojemu uczniowi.
              Minato pochylił się do przodu i zakrył rękom oczy. Kushina wyczuła, że płacze. Podeszła do niego bliżej i mocno go przytuliła. Wtulił się w jej ramię. Stała przy nim aż się uspokoił. Potem wcisnęła mu klucze od mieszkania do ręki i kazała iść do domu. Posłuchał bez protestów. Ona natomiast poszła poszukać Rin. W recepcji powiedzieli jej, że wróciła do domu. Zanim wyszła ze szpitala, Kushina zajrzała do Masako oraz do Hatake. Potem poszła do domu Rin. Zapukała do drzwi. Otworzyła jej matka.
- Dobry wieczór jestem Kushina Uzumaki - przywitała - Chciałabym porozmawiać z Rin.
- Dopiero co wróciła - odrzekła nieuprzejmie kobieta - Proszę dać jej odpocząć.
- Rozumiem - powiedziała dziewczyna - Przekaże jej pani, że byłam?
- Tak - warknęła kobieta i zatrzasnęła jej drzwi przed nosem.
              Kushina zignorowała niegrzeczne zachowanie matki. Odwróciła się i wróciła do domu. Zastała Minato rozciągniętego na łóżku. Poszła od razu do kuchni i zaczęła przygotowywać ramen. Na pewno chłopak był głodny. Gdy skończyła, rozstawiła naczynia na stole. Wszystko było gotowe. Podeszła do łóżka i usiadła przy Minato.
- Zrobiłam kolacje - wyszeptała mu do ucha
- Nie mam ochoty - odrzekł i spojrzał w jej oczy - Przepraszam, wiem że się starałaś.
- Nic nie szkodzi - powiedziała z uśmiechem Kushina
              Widziała, że się męczył. Chyba nawet łapał doła. Musiała mu jakoś pomóc wrócić do normalności. Postanowiła zaryzykować. Położyła się delikatnie koło niego i pocałowała go. Na jego twarzy zagościło zaskoczenie ale odwzajemnił pocałunek. Po chwili zmienili pozycję. Minato pochylił się nad nią i musnął wargami jej szyje. Zamruczała gardłowo, rozkoszując się ciepłem, które rozchodziło się po jej ciele.
- Jesteś dziś nadzwyczaj odważna - zauważył Minato podnosząc głowę - Ale musisz wiedzieć, że jeśli nie przestaniemy i zaczniemy się kochać, to cię już nie wypuszczę z ramion. Nigdy.
- Wiem - dodała z uśmiechem na twarzy - Nie chce żebyś mnie wypuścił. Kocham cię to i to się nigdy nie zmieni.
- Ja ciebie też kocham - odrzekł
              Namikaze pocałował ją mocniej. Wręcz zaborczo. Odwzajemniła pocałunek. Czuła, jak ręka chłopaka ześlizguje się niżej. Rozkoszowała się tym dotykiem i ciepłem, które dawał. Zatopiła się w nimi i oddała się całkowicie swojej pierwszej, jedynej miłości jaką był dla niej Minato.