Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 18 marca 2013

Rozdział 23

             Kushina została w szpitalu aż jej stan całkowicie się unormował. Tsunade zgodziła się na jej wypisanie pod jednym warunkiem. Musi się zgłaszać na kontrolę co dwa tygodnie. Przynajmniej na początku. Później zastanowią się co dalej. Ale szczerze zrobiłaby wszystko aby uwolnić się z tego białego więzienia. W domu zawsze czuła się swobodnie. Mogła robić co tylko chciała. Pod okiem medyków nie było takie opcji.
             Minato przyszedł po nią z samego rana w dniu wypisu. Mimo że miał nowe obowiązki jako Hokage, znalazł na to czas. Z uśmiechem na ustach, otoczył ją ramieniem. Uwielbiała jak tak robił. Przytuliła się do niego mocniej. Wolnym krokiem szli ulicami Konohy. Kiedy przechodzili, ludzie nisko im się kłaniali. Odpowiadali obywatelom tym samym. Ze śmiechem wspominali dawne czasy. Gdy znaleźli się w domu, Kushina poczuła ulgę. Zmęczyła się i marzyła tylko o tym żeby się położyć. Minato otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. Pomógł jej rozebrać się i od razu zaprowadził ją do sypialni.
- Już mnie tam zamykasz? - zapytała ze śmiechem
- Muszę wyjść - przyznał ze smutkiem - W biurze mnie potrzebują a chce mieć pewność, że będziesz odpoczywać.
- Przecież dobrze wiesz, że i tak nie uleżę za długo i wstanę - wyznała
- Wiem - powiedział przykrywając ją kocem - Poprosiłem Rin żeby do Ciebie zajrzała.
- Wiesz, że nie musisz - odrzekła - Obiecuję, że będę grzeczna.
- I tak przyślę Rin - dodał całując ją w usta - Dobra muszę już iść. Nie lubię się spóźniać. Kocham cię.
- Jak ciebie bardziej kocham - przekomarzał się z nim oddając pocałunek.
           Nie potrafili się rozstać. W końcu Minato wyszedł z mieszkania, zostawiając ją samą w sypialni. Ułożyła się wygodnie na łóżku. Oczy same się jej zamknęły. Potrzebowała tego. Odkąd dostała się do niewoli i później gdy leżała w szpitalu, ciągle czuła się zmęczona. Z tego co wiedziała, to wszystko przez ciąże. Nie wiedziała, jak długo spała, ale z snu wyrwało ją głośne walenie w drzwi. Rozejrzała się niepewnie po sypialni. Na zegarze widniała godzina pierwsza po południu. Pewnie to Rin. Wygramoliła się z łóżka i założyła na siebie szlafrok.
- Już idę Rin - krzyknęła podchodząc do drzwi
          Odkręciła zamek i otworzyła drzwi na oścież. Raptownie spojrzała się w czerwone tęczówki. Sharingan. Zamrugała kilka razy powiekami i nagle nikogo nie było już na zewnątrz. Już miała zamykać drzwi, kiedy poczuła, jak coś ociera się o jej bose stopy. Spojrzała w dół. Po ziemi pełzły żółte węże. Mimowolnie krzyknęła. Próbowała się cofnąć ale nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Czemu te węże są żółte? Zaczęła wpadać w panikę, kiedy jeden z gadów zaczął owijać się wokół jej nogi. Spróbowała go strzepać ale wąż zasyczał w niezadowoleniu. Złapała się za głowę i zaczęła krzyczeć ile tylko miała siły w płucach. Ale głos nie wydobył się z jej ust. Nagle ni stąd ni zowąd zapadła się w ciemność.
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
         Rin poprosiła Kakashi'ego żeby poszedł z nią do Kushiny. Od momentu, kiedy zginął Obito, trzymali się razem i musiała przyznać, że zbliżali się do siebie. Nigdy nie przypuszczała, że może się to kiedyś zdarzyć. Ze smutkiem pomyślała, jaką cenę za to zapłacili oboje.
- O czym myślisz? - zapytał się Kakashi
- O niczym konkretnym - odrzekła wyrwana ze wspomnień - Czemu pytasz?
- Masz bardzo zaciętą minę - wyznał lekko przechylając głowę - Wszystko w porządku?
- Oczywiście - powiedziała z uśmiechem - Pośpieszmy się. Jesteśmy trochę spóźnieni a nie chce żeby Kushina-sama na nas czekała.
         Hatake zgodził się z nią od razu i przyspieszyli kroku. Po drodze kupili koszyk owoców dla żony ich mistrza. Ciągle rozmawiając dotarli pod mieszkanie Yondaime. Weszli do schodach na samą górę. Oboje od razu dostrzegli uchylone drzwi do mieszkania. Kakashi wyminął Rin i podszedł do drzwi. Dziewczyna została przy schodach.
- Rin! - nagle usłyszała głos przyjaciela - Chodź tu szybko!
          Dziewczynka szybko wbiegła do mieszkania mistrza. Mimowolnie stanęła jak wryta. Na ziemi leżała Kushina. Wzrok miała pusty. Na chwiejnych nogach podeszła do niej. Przyłożyła ręce do jej klatki piersiowej. Wyczuwała równe bicie serca. Odetchnęła z ulgą.
- To Genjutsu - wyszeptała spoglądając na Kakashi'ego - Niestety nie potrafię go zdjąć. Jest za bardzo skomplikowane.
- Więc co robimy? - zapytał się chłopak - Zabieramy ją do szpitala?
- Nie - zaprzeczyła - Musimy sprowadzić tutaj Tsunade-sama albo Minato-sensei. I to im szybciej tym lepiej.
- Dobrze - zgodził się Hatake - Zostań z Kushiną a ja sprowadzę kogoś najszybciej jak się da. Proszę uważaj na siebie.
           Nim Rin zdołała cokolwiek powiedzieć, już go nie było. Biegł tak szybko, jak tylko potrafił. Najpierw zahaczył o szpital. Ale nie znalazł tam Tsunade. W mieszkaniu również jej nie było. Zaklął pod nosem. Co za pech. Zostało mu tylko jedno miejsce. Wbiegł do biura Hokage. Za sobą słyszał głosy niezadowolenia. Strażnicy próbowali go zatrzymać. Uśmiechnął się pod nosem. Chyba nie sądzili, że się im uda? Zrobił unik i wyminął ich. Wleciał od razu do gabinetu Yondaime.
- Mistrzu - wychrypiał, ciężko oddychając - Kushina-sama...
- Co z nią? - zapytał Minato zrywając się z fotela - Mów!
            Dopiero teraz Hatake zauważył, że w pomieszczeniu znajduje się spora liczba osób. I to nie tylko znajdowała się tam Starszyzna Wioski ale również delegacje z innych wiosek. Nisko się skłonił w geście pokory.
- Na prawdę przepraszam, że przerywam - powiedział prostując się - Ale nigdzie nie mogłem znaleźć Tsunade-sama. Potrzebujemy pomocy przy twojej żonie.
- O Boże - wyszeptał Minato 
            Wybiegł z biura i pędem pobiegł w stronę mieszkania. Wyczuwał, że Kakashi podążył za nim. Wiedział, że i tak go dogoni. Do domu dotarł w ciągu kilku minut. Kushinę zastał leżącą na ziemi. Koło niej klęczała Rin.
- Kushina - wyszeptał przełykając gulę, która podchodziła mu do gardła
- Ktoś użył na niej Genjutsu - powiedziała dziewczynka zauważając mistrza - Nie potrafię tego zdjąć.
- Dobrze, odsuń się od niej - odrzekł klękając przy żonie
           Minato wykonał kilka pieczęci i przyłożył dłoń do czoła. Kushina lekko się poruszyła.
- Węże - wyszeptała próbując odzyskać przytomność - Ściągnijcie... je... ze... mnie.
- Już dobrze skarbie - wymówił podnosząc ją z ziemi i niosąc do sypialni
- Ściągnij je - wydukała pocierając nerwowo rękoma o ciało - Ściągnij!
- Ale tu niczego nie ma - wyznał łagodnie
            Kushina spojrzała się na niego w tym momencie, w którym ją kładł na łóżko. Przyglądał się jemu dokładnie, jakby próbowała sobie coś przypomnieć. Delikatnie pogładził ją po policzku. Starał się zachowywać spokojnie. Nie chciał martwić niepotrzebnie żony. Ale w środku aż mu się gotowało. Gdy tylko dowie się, kto użył Genjutsu na Kushinie, osobiście dopilnuje, żeby napastnik został srogo ukarany.
- Jak się czujesz? - zapytał bacznie się jej przyglądając
- Dobrze - odrzekła zdezorientowana
- Powiesz mi co się stało? - zadał kolejne pytanie
             Uzumaki opowiedziała mu to co pamiętała. Przy końcu zaczęła się denerwować. Lekko dotknął jej dłoni i ją ścisnął.
- Teraz jest już dobrze - wyjaśnił Minato - Od tej pory nie będziesz zostawać sama w domu. Zawsze ktoś z tobą będzie.
- Były żółte - wyszeptała
- Co takiego? - zapytał Namikaze
- Węże były żółte - dopowiedziała - W mojej wiosce oznaczały chorobę albo zapowiadają nie przyjaciela. I jeszcze ten ich kolor. Żółty to zdrada. Czemu ktoś chciał mi to pokazać? Miałam się przestraszyć? Miałam odejść?
- Nie mów tak - warknął - Dobrze wiesz, że nie pozwolę na to żebyś odeszła.
-Wiem - przyznała cicho - Możesz zostać dzisiaj ze mną w domu? Nie chce zostać sama.
- Dobrze - zgodził się - Daj mi chwilkę. Porozmawiam tylko z moimi uczniami.
            Kushna zgodziła się bez cienia protestu. Było jej wstyd, że tak spanikowała. Ale czuła, że dobrze zrobiła. W końcu nie jest już odpowiedzialna tylko za siebie. Nieświadomie położyła rękę na brzuchu i gładziła. Z sypialni widziała, jak Minato rozmawia ze swoimi uczniami. Był zdenerwowany, chociaż starał się zapanować nad nerwami i ukrywał je przed nią. Po chwili do niej wrócił. Ściągnął płaszcz i położył się koło niej. Przyciągnął ją do siebie i objął ją ramieniem.
- Zamknij oczy - poprosił - Postaraj się zasnąć. Będę tuż obok i nie spuszczę cię z oka.
- Obiecujesz? - zapytała niepewnie
- Tak najdroższa - odrzekł całując ją w czubek głowy - Będę tu cały czas.
            To nieco uspokoiło Kushinę. Wtuliła się w ramiona męża. Przymknęła oczy i wdychała zapach skóry Minato. Działał on na nią upajająco. Dzięki niemu w spokoju zapadła w sen. Tego potrzebowała. Czuła się bezpieczna przy swoim mężczyźnie. Teraz już wszystko będzie dobrze. Czuła to.