Łączna liczba wyświetleń

piątek, 13 lipca 2012

Rozdział 17

          Wojna przyszła szybciej niż się Kushina spodziewała. Wszyscy Shinobi zostali podzieleni na oddziały i wyruszyli na front. Ona została przydzielona do medic-ninja i miała być jako wsparcie. Słyszała jednak, że Tsunade nie zgadzała się na taki podział. Uważała, że w jednym oddziale powinien być przynajmniej jeden medyczny ninja. Niestety Hokage się z nią nie zgodził. Uzumaki trochę żałowała. Nie ukrywała, że wolałaby być jak najbliżej Minato i jego drużyny. Sprzeciw nie wchodził w grę. Pomagała rannym na tyle na ile tylko mogła. Z jednej strony cieszyła się z tego, że opanowała moc Kyuubi'ego. Bardzo jej pomagała w tej chwili. Mimo wszystko nie mogła znieść widoku umierających ludzi. Wojna trwała już kilka lat i szczerze miała jej już dość. Przez cały ten okres widziała Minato tylko kilka razy. Za każdym razem cieszyła się, że go widzi i że jest cały. Starała się być mimo wszystko twarda ale za to miała bezsenne noce.
- Zostajesz dołączona do drużyny Hyuuga - poinformowała ją pewnego razu Tsunade - Będziesz im pomagała przy zakładaniu pieczęci. Idź się spakuj.
- Dobrze - zgodziła się Kushina
           Od razu wykonała polecenie. Może to jakoś oderwie ją od tego koszmaru. Może na froncie spotka Minato? Pakowanie zajęło jej kilka minut. Tsunade dołożyła do jej bagażu środki opatrunkowe i inne rzeczy potrzebne do leczenia. Powiedziała jej, że to tak na w razie co. Kapitan z drużyny Hyuuga przyszedł po nią. Przedstawił się jako Hiashi. Ogólnie streścił jej skład drużyny i zastrzegł sobie że ma wykonywać tylko jego polecenia. Dowiedziała się, że będzie z nimi w grupie jego brat Hizahi oraz jakaś jeszcze dziewczyna o imieniu Masako. Z tego co mówił, wywnioskowała, że to jego narzeczona. Nie zadawała wiele pytań. Nie były jej do niczego potrzebne. Uzyskane informacje wystarczały jej w zupełności. Po spotkaniu z resztą , wyruszyli. W drodze Hiashi wyjaśnił im ich cel. Ich zadanie polegało na zakładaniu pieczęci na wszystkie mosty, które prowadziły do Konoha. Niby nie było to trudne zadanie, ale musieli uważać na wrogich Shinobi, którzy mogliby bronić ich zaciekle.
            Z tego co zauważyła Kushina, między dwoma braćmi był jakiś taki mur. Ten młodszy zawsze słuchał się brata i robił tak jak mu kazał. Mimo że na przykład coś mu się nie podobało. Gdy się w końcu go o to zapytała, powiedział tylko, że taka jest rola Gałęzi, która ma bronić Główną Rodzinę. Dziewczyna nie potrafiła zrozumieć takiego dziwnego zwyczaju. Ale nie skrytykowała go. Ich pierwszy most wybuchł bez problemu. Dopiero przy trzecim mieli drobne problemy. Prowadził on do Iwagarkure. Hiashi poinformował ich, że po drodze ma do nich dołączyć drużyna Minato pod dowództwem Kakashi'ego. Kushina z niecierpliwością czekała na nadejście tej drużyny. Jednak nie pojawili się. Nie mogli dłużej czekać. Hiashi wydał im rozkaz rozłożenia pieczęci i wycofaniu się przed aktywacją. Uzumaki szybko wykonała swoje zadanie i zajęła bezpieczne miejsce. Dwaj bracia znaleźli się przy niej chwilę później. Jednak nigdzie nie widziała Masako. Rozglądała się dokładnie. W końcu zaczepiła Hiashi'ego.
- Nigdzie nie widzę Masko - powiedziała szybko
- Jak to? - zapytał się - Przecież była tuż za tobą.
- Może jeszcze zakłada bomby? - zapytała z paniką - Idę po nią.
           Zerwała się z miejsca i pobiegła w stronę mostu. Nagle poczuła gorący podmuch na twarzy a potem wybuch. Odrzuciło to ją spory kawał. Ostatecznie uderzyła z niemałą siłą w drzewo. Przed oczami się jej zamgliło. Zamrugała oczami kilka razy żeby odpędzić to wrażenie. Niezgrabnie wstała na nogi. Niestety upadła na kolana a następnie legła jak długa. Czuła, że ma coś wbite w brzuch. Spróbowała przewrócić się na plecy.
- Nie ruszaj się Kushina-chan - usłyszała nad sobą Rin
- Spóźniliście się - zauważyła Uzumaki - Już zaczęłam regenerację od środka. Wyjmij to tylko i przyciśnij do rany gazę.
- Dobrze - zgodziła się dziewczynka
- Gdzie jest Masako? - zapytała
- Szukają jej - wyznała Rin
          Kiedy Kushina poczuła, że jest już lepiej i może w miarę normalnie wstać, odsunęła od siebie Rin. Poszła od razu pomóc w poszukiwaniu Masako. Z mostu zostały gruzy. Zauważyła, że Hiashi wraz z bratem odrzucają gruzy z jednego miejsca. Podbiegła do nich szybko i pomogła odgarniać  na bok kamienie. Chwilę później wyciągnęli z gruzowiska Masako. Ułożyli ją ostrożnie na ziemi. Hiashi uklęknął przy niej.Cały czas trzymał ją za rękę. Kushina zaczęła tamować jej ranę. Z tego co zdążyła zobaczyć, nieźle oberwała. Uzumaki czuła, że jeszcze trochę i przekroczy granicę. Rin chyba wyczuła to samo, ponieważ od razu ją odsunęła i sama zaczęła tamować ranę. Stan Masako był ciężki.
- Musimy przenieść ją jak najszybciej do wioski - powiedziała od razu Kushina - Z tego miejsca mamy bliżej do Konoha niż do jakiegokolwiek obozu medycznego.
- Dobrze - zgodził się od razu Hiashi
- Wyślę niezwłocznie Han z raportem do Tsanade-sama - poinformowała Uzumaki
- To my w takim razie ruszamy dalej - odezwał się Obito - Mamy jeszcze kilka mostów do wysadzenia.
- Tylko uważajcie na siebie - poprosiła dziewczyna - Zwłaszcza ty Obito.
- Nie bój żaby - odrzekł z uśmiechem
          Od razu pożegnali się i każdy udał się w wyznaczonym kierunku. Kushina miała nadzieję, że bezpiecznie i bez przeszkód dotrą do Konohagarkure. Całe szczęście, że droga nie zajmie im dużo czasu.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ 

A oto i długo oczekiwany rozdział. Życzę miłego czytania :)

Autorka