Łączna liczba wyświetleń

sobota, 10 września 2011

Rozdział 6

            Droga do Konohy zajęła im przeszło dwa dni. Przez ten czas Tsunade pilnowała żeby Kushina była nieprzytomna. Tak było bezpiecznej dla jej zdrowia. Gdy tylko znaleźli się w wiosce, Czerwonowłosa niezwłocznie trafiła do szpitala. Obudziła się dopiero dwa dni później. Przy jej łóżku zastała swoich kolegów.
- W końcu się obudziłaś - powiedział Jou
- Dawno was nie widziałam - zauważyła dziewczyna - Mam nadzieję, że nie rozrabialiście beze mnie?
- Czekaliśmy aż bezpiecznie wrócisz - przyznał Miku - Martwiliśmy się o ciebie.
- Przecież dobrze wiecie, że nie tak łatwo się mnie pozbyć - zaśmiała się
- Niby tak - odrzekł Jou - Ale z tą twoją pieczęcią na brzuchu...
- Z jaką znowu pieczęcią? - zapytała się Kushina
             Nie zdążyli nic więcej powiedzieć. Drzwi do sali otworzyły się i do środka weszła Tsunade oraz Hokage.
- Możecie nas na chwilkę zostawić? - zapytała się kobieta
- Hai - odrzekli razem koledzy Kushiny
             Posłusznie wyszli z sali, zostawiając w niej przywódce wioski oraz medyka. Kushina bacznie się jej przyglądała. Tsunade natomiast podeszła do niej i zbadała ją. Następnie podwinęła jej koszulkę dość wysoko. Ta z kolei się sprzeciwiła i wręcz podniosła się z łóżka.
- Co robisz? - zapytała z oburzeniem Czerwonowłosa - Nie rozbieram się ot tak przed nikim a zwłaszcza przed facetami. Nawet jeśli są oni przywódcami!
- Spokojnie - poprosiła Tsunade - Chcę tylko trochę podwinąć koszulkę. Muszę coś pod nią sprawdzić. Podwiń ją tak żeby odsłaniała brzuch.
- No dobrze - zgodziła się dziewczyna i pokazała brzuch.
- A teraz spróbuj skumulować Chakre - poprosiła kobieta - Tylko ostrożnie. Wciąż jesteś osłabiona.
              Uzumaki pokiwała głową. Usiadła wygodnie w pozycji siedzącej i złączyła dwa palce na wysokości klatki piersiowej i zaczęła kumulować Chakre w jednym miejscu. Czuła jak jej energia miesza się z jakąś inną.Nigdy jej dotąd nie czuła. Była to ciemna moc. Taka której nikt nie powinien posiadać. A na pewno nie człowiek. Poczuła, jak ta Chakra zaczyna ją dusić i tak jakby przejmować nad nią kontrole. Zaczęła głośnio kaszleć i pochyliła się do przodu. Dopiero wtedy dostrzegła pieczęć na swoim brzuchu.
- Wystarczy Kushina - odezwała się Tsunade - Wszystko w porządku?
- Tak - odrzekła dziewczyna starając się wyrównać swój oddech - Co to jest? - zapytała pokazując pieczęć.
- To pieczęć, która zapieczętowała w tobie Kyuubi'ego - powiedział Hokage - Wróg, który ciebie zaatakował miał na celu wydobycie z ciebie Bijuu aktywując tą pieczęć.
- Jest we mnie zapieczętowana jakiś demon i nic o tym nie wiem? - zapytała się z żalem Kushina - To nie możliwe. Wiedziałabym o tym na pewno.
- Przykro nam Kushina - odezwała się Tsunade - Nie wiemy niestety co zrobić aby pieczęć stała się taka, jak na początku.
- Od teraz twoim zadaniem będzie nauka kontroli Kyuubi'ego - powiedział Trzeci
- Ale nie wiem jak tego dokonać - wyznała dziewczyna - To zbyt duża moc żeby nad nią zapanować. Potrzebuje jakiś wskazówek.
- Niestety nie mamy żadnych informacji na temat Kyuubi'ego, które by tobie pomogły - wyjaśnił Hokage - Będziesz musiała sama do tego dojść i się tego nauczyć.
           To co usłyszała, przeraziło ją. Jak miała tego dokonać bez jakiejkolwiek wskazówki? Rozłożyła się wygodnie i zamknęła oczy. Nie obchodziło ją, że w sali znajdował się Hokage. Była zmęczona. Wciąż czuła w sobie truciznę.
- Tsunade-sama - wyszeptała nie otwierając oczu
           Nikt jej nie odpowiedział. Czuła, jak zaczyna drżeć. Próbowała kogoś zawołać, ale nie mogła dobyć głosu. Po jakimś czasie ktoś zaczął przyciskać ją do łóżka. Ale drgawki nie ustawały. Coraz trudniej było jej oddychać.
- Kushina! - ktoś wykrzykiwał jej imię - Oddychaj wolniej!
- To na nic - tym razem była to Tsunade
           Lekarka położyła ręce na jej klatce piersiowej i zaczęła ponownie usuwać z jej ciała truciznę. Po kilku minutach wszystko wróciło do normy. Kushina powoli otworzyła oczy. Koło niej stała Tsunade. Kobieta bacznie ją obserwowała, szukając jakiś nieprawidłowości. Ku swojemu zdziwieniu, Kushina dostrzegła przy drzwiach wręcz bladego Minato.
- Co się dzieje? - zapytała cicho z lekkim uśmiechem - Jeszcze mnie tam nie chcą?
- Kushina to wcale nie jest śmieszne- powiedział z wyrzutem Minato - Wszystkich nas przestraszyłaś.
- Jak się czujesz? - wtrąciła Tsunade
- Nie najlepiej - wyszeptała Czerwonowłosa - Ale jest coś co poprawi mój stan. Proszę dajcie mi chociaż odrobinę mojego kochanego ramenu.
           Wszyscy w sali roześmiali się na całe gardło. Kushina spojrzała na Minato. Uśmiechał się od ucha do ucha tym swoim zniewalającym uśmiechem. Nic dziwnego, że miał pełno chętnych, które oddałyby mu swoje serca bez słowa protestu.
           Po jakimś czasie zasnęła ponownie. Lecz tym razem był to spokojny sen. W szpitalu została jaszcze kilka dni. Po wyjściu zaczęła ostro trenować. Musiała jakoś rozruszać te zmęczone ciało. Miku oraz Jou bardzo w tym jej pomagali. W ten sposób nawiązywał się między nimi mocna więź partnerska. I nawet zaczynała coraz bardziej lubić Nu. Tak jakby coś ją przyciągało do niego. Bo było całkiem miłe uczucie, którego jeszcze nigdy nie odczuwała.
           Po ostatnim treningu, czuła się tak wykończona, że aż padła na łóżko, gdy tylko znalazła się w domu. Od razu zasnęła. Nie miała nawet motywacji żeby wstać, umyć się i przebrać w coś świeżego. Odkąd jej wioska zastała zniszczona, śnią się jej te same koszmary. Chyba się już do nich przyzwyczaiła i zaczęła traktować jak normalną kolej rzeczy. Obudził ją dopiero dławiący odór. Szybko otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszędzie unosił się dym od szalejącego po pokoju ognia. Raptownie zerwała się z łóżka i podbiegła do okna. Próbowała je otworzyć, lecz zacięło się. Chwyciła pobliskie krzesło i uderzyła w szybę. Roztrzaskała się od razu. Następnie odrzuciła krzesło na bok, przełożyła głowę oraz resztę ciała przez rozbite okno i wyskoczyła na zewnątrz. Całe szczęście, że mieszkała w domku jednopiętrowym. Zwinie zeskoczyła na ziemię. Swoich sąsiadów spotkała już na ulicy. Było to starsze małżeństwo.
- Kushina-chan - zawołał staruszek - Cieszę się, że jakoś się stamtąd wydostałaś.
- Nie mogliśmy się do ciebie dostać - dopowiedziała
             Kushina uśmiechnęła się szeroko. Musiała jak najszybciej znaleźć odrobinę wody. Rozejrzała się dookoła. Niedaleko dostrzegła kran z wodą. Podbiegła do niego i go odkręciła. Następnie stanęła w kałuży i wykonała pieczęć.
- Suiton no to Giga Jutsu - krzyknęła na całe gardło
             Przed nią  pojawiła się wielka wodna fala, która ruszyła się na palący się dom. Ugaszenie pożaru nie było wcale takie proste. Zajęło to jej trochę czasu. Gdy skończyła, filary budynku zapadły się a cały dom runął. Kushina patrzyła zdezorientowana, jak sąsiedzi podbiegają do zgliszczy. Ruszyła za nimi. Gołymi rękoma zaczęła odrzucać gruz. Wszystko spłonęło. Nawet zwoje z pieczęciami, nad którymi pracowała odkąd przybyła do Konohagarkure. Klęknęła na ziemi i zaczęła płakać. Czuła się tak samo, jak wtedy, gdy straciła swoją wioskę.
- Kushina!
              Usłyszała za plecami. Szybko wytarła brudnym rękawem oczy. Kiedy się odwróciła, za sobą dostrzegła Minato.
- Nic ci nie jest? - zapytał się cicho
- Wszystko w porządku - odezwała się hamując ciskające do uczu łzy - Tylko nie zdążyłam uratować domu. A tak się starałam. Tak samo jak wtedy.
            Teraz już nie dusiła w sobie płaczu. Dała upust emocjom. Przez całe życie starała się być twarda. Tego uczył ją ojciec i tego od niej oczekiwał. Ale gdzieś są pewne granice. Jakby się nie starała, zawsze wychodziło tak samo. Czuła się teraz tak bezradna i bezsilna. Minato podszedł do niej i przytulił ją. Dodało to jej otuchy. Tak bardzo tego potrzebowała. Kiedy się uspokoiła, pomógł jej oraz staruszkom szukać ocalałych rzeczy. Nie było tego za wiele. Z mieszkania Kushiny wszystko spłonęło.