Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 11 grudnia 2011

Rozdział 10

          Dokończyła pakowanie. Brzuch cały czas ją bolał. Chyba rany zadane podczas przemiany w Kyuubi'ego nie goiły się tak szybko, jak zwykłe rany. Miku obiecał, że może ją ponieść aż do wioski. Zgodziła się bez marudzenia. Wiedziała zresztą, że nie dałaby rady się przemieszczać. Wyruszyli pięć minut później. Bagaże Kushiny wziął Minato. Chociaż Kakashi z Obito kłócili się, o to kto je weźmie. Szkoda, że Jou tego już nigdy nie zobaczy. Łzy cisnęły się jej do oczu. Zamknęła oczy od razu, próbując je zahamować.
- Wszystko dobrze? - zapytał Miku oglądając się za siebie i widząc jej twarz - Źle się czujesz?
- Nie - odrzekła powoli otwierając oczy i lekko się uśmiechając - Wszystko w porządku. Chce po prostu znaleźć się już w wiosce.
- Rozumiem - powiedział chłopak 
- Będzie mi brakować Jou - wyznała 
- Mi również - rzekł Miku
             Kushina oparła głowę na ramieniu kolegi. Kiedy przeskakiwali z drzewa na drzewo, czuła się tak jakby ktoś nią kołysał. Nieświadomie przysnęła. Obudziła się dopiero, gdy poczuła, że zatrzymali się. Minato zarządził przerwę. Miku posadził ją pod drzewem. Rin znalazła się od razu obok niej.
- Co mała? - zapytała Kushina mierzwiąc jej brązowe włosy - Wszystko gra?
- Oczywiście Kushina-chan - odrzekła dziewczynka - Pokazałabyś mi jeszcze kilka rzeczy związanych z leczeniem?
- Dobrze - zgodziła się Czerwonowłosa - Ale dopiero jak będziemy w wiosce.
             Rin zaklaskała z radości w ręce. Tak bardzo się z tego cieszyła. Kiedyś była taka sama, zauważyła Kushina. Również posiadała tyle optymizmu. Wstała. Musiała trochę się rozruszać. Przyciskając rękę do rany na brzuchu, podeszła do Kakashi'ego, który pilnował więźnia wraz z Obito. Chyba oboje znowu się o coś kłócili. 
- Co jest chłopaki? - zapytała się
- Nic - odrzekł Hatake
- Nieprawda - zaprzeczył Obito z naburmuszoną miną - On się upiera, że jestem gorszy od niego.
- W świecie Shinobi nie chodzi o to kto jest lepszy czy gorszy - wyznała Kushina - Bo przecież pojedyncza osoba nie może dużo zrobić, gdy jest sama. Dopiero w grupie czuje jedność i moc ochrony swoich bliskich.
- Kushina ma racje - dodał Minato podchodząc do nich
            Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na niego. Uśmiechał się do niej. 
- Ale skoro on mnie ignoruje, to czemu mam się z nim jednoczyć? - zapytał się młody Uchiha
- Shikaku Nara-san uwielbia grać w Shogi - zaczął opowiadać Minato - Kiedyś mi tłumaczył, że każdy z nas ma unikalną zdolność, którą można dopasować do odpowiedniego pionka. Każdy jest unikalny i jednorazowy, dlatego podczas misji uzupełniamy się wzajemnie, by bronić naszego Króla. Dlatego powinniśmy być jednym. Rozumiecie?
- Tak - odezwał się Hatake
- Więc razem mamy bronić Hokage tak? - zapytał się Obito
- To nie Hokage jest naszym królem, którego mamy bronić -wyznał Minato
- A kto taki w takim razie? - zapytał się Kakashi
- A tego dowiecie się w swoim czasie - odrzekł Namikaze - Jak trochę dorośniecie i przestaniecie się kłócić. 
            Kushina patrzyła na kapitana grupy. Już kiedyś słyszała podobną historię. Ojciec nawet jej to opowiadał. Miała wtedy chyba dziewięć lat. Była jego jedynym dzieckiem, o które starał się z jej matką. Więcej ich nie mogli już mieć. Dlatego ojciec traktował ją jak syna. Uczył wszystkiego. Dużo czasu spędzali na polach treningowych, chociaż matka wściekała się na to. Chciała wychować córkę na potulną dziewczynę. A tu trochę się im nie udało. I właśnie po jakimś takim treningu, ojciec opowiedział jej tą historię. Powiedział również, że za wszelką cenę trzeba będzie bronić dzieci. Nie tylko swoich ale i innych. Bo to one przejmą po nas dziedzictwo i poglądy. I to one będą bronić wioski i następnych pokoleń. Dlatego ojciec uczył ją wszystkiego. Że gdyby go zabrakło, to da sobie sama radę. 
          Czerwonowłosa otrząsnęła się ze wspomnień. Nie pomylił się dużo. Radziła sobie, ale nie ze wszystkim. Odwróciła się od Minato oraz jego drużyny i podeszła do swoich rzeczy. Założyła plecak i ruszyła dalej. 
- Zostaw go - powiedział Miku - Ja go wezmę.
- Poradzę sobie sama - odrzekła - Ruszajmy dalej. Nie chce tu spędzać kolejnej nocy. 
- Czemu zawsze musisz być taka uparta - zganił ją - Dobrze wiesz, że z tą raną nie dasz rady daleko zajść. Pomogę. Dobrze?
            Kushina pokiwała głową z rezygnacją. Kimuri miał racje. Jak ona nie lubiła takich sytuacji. Ale przyjęła jego pomoc. Minato natomiast zamknął wroga w jednej ze swoich żab aby ułatwić i usprawnić ich powrót do wioski. Do Konohy dotarli późnym popołudniem. Wszędzie było pełno ludzi. Większość Ninja była ubrana na czarno. A więc już wiedzieli. Od razu ruszyli do biura Hokage. Czekał na nich. 
- Widzę, że misja okazała się sukcesem - powiedział Sarutobi widząc pojmanego wroga - Wezwałem już Ibiki'ego Morino. On zajmie się jego przesłuchaniem. Minato weź zaprowadź więźnia do sali przesłuchań.
- Hai - odrzekł odwracając się
- Misja zakończona sukcesem - burknęła Kushina - Gówno prawda.
- Słucham? - zapytał się Hokage- Mówiłaś coś Kushina-chan?
- Tak- powiedziała dziewczyna patrząc mu prosto w twarz - Tej misji nie można nazwać sukcesem, skoro straciliśmy członka drużyny.
- Rozumiem - wyszeptał mężczyzna - W takim razie wszyscy możecie już iść. Tylko Kushina zostań. Musimy porozmawiać.
- Ale Hokage-sama - zaczął Minato - Sądzę, że Kushina powinna najpierw otrzymać pomoc w szpitalu...
- Prosiłem cię o coś Minato - przerwał mu ostro Sarutobi
            Namikaze spojrzał jeszcze raz na Czerwonowłosą. Nie odwróciła się. Nawet nie drgnęła. Ciągle trzymała wysoko uniesioną głowę. Dlaczego nigdy nie potrafi trzymać języka za zębami? Teraz już nie mógł jej pomóc. Wziął więźnia pod pachę i wyprowadził z biura. Pozostali członkowie drużyny już wyszli. 
- A więc sądzisz, że misja okazała się porażką? - zapytał Hokage
- Tak uważam -odrzekła chłodno - Złapanie jakiegoś nędznego pachołka nie da nam odpowiedzi co dzieje się na granicy. 
- Ale możemy dowiedzieć się kto kieruje napadami na ciebie - zauważył mężczyzna - A to już coś.
- To tylko czyste przypadki - powiedziała beznamiętnie - I tak to nie zwróci życia Jou
             Odwróciła się i wyszła z biura. Niezbyt ją obchodziło co teraz myśli o niej Sarutobi. Miała wszystko gdzieś. Miku czekał na nią przed budynkiem.
- Chodź odprowadzę ciebie do szpitala - zaproponował 
- Nie chce - powiedziała powoli - Kiedy pogrzeb?
- Jutro w południe - odrzekł - Przyjść po ciebie?
- Nie - wyszeptała - Sama przyjdę. Do jutra.
             Dziewczyna poszła dalej. Cieszyła się, że Miku chociaż raz odpuścił i dał jej wolną rękę. Szła wolno ulicami Konohy, które robiły się coraz bardziej opustoszałe. Ostatni przechodni spieszyli się do swoich domów. Jej natomiast wszystko było jedno. I tak nie miała swojego domu. Po dwóch godzinach stała pod oknem od salonu w mieszkaniu Minato. Wdrapała się po ścianie i stanęła na parapecie. Następnie za pomocą kunai'a otworzyła okno. Już miała wejść do środka, gdy nagle ktoś złapał ją za kostkę. Poczuła silne szarpnięcie w dół. Od razu poleciała w dół.

2 komentarze:

  1. przeczytałam ta notkę niedługo po publikacji, ale przepraszam, że komentuje dopiero teraz :0 szkoła jednak zabiera trochę czasu ... ;p
    ale wracając do notki:
    fajny motyw tej historii, trochę taka przypowieść shinobi :)
    Kushina jest nieuległa i zbuntowana, podoba mi się to :D
    niech zgadnę, kto ja chwycił za tą nogę i pociągnął w dół ... :D proszę niech to będzie Minato ! :D
    czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhh... co dalej co dalej?? jakie to ekstytujące

    OdpowiedzUsuń